- Prezentowane auto ma wszystko, czego Jego Cesarska Mość może sobie zażyczyć
- Model wielokrotnie modernizowano, jednak jego założenia się nie zmieniały – Century było komfortowym autem z dużym silnikiem
- Nie ma tu skórzanej tapicerki, bo ta nie jest szczególnie lubiana w Japonii
Kilka egzemplarzy Toyoty Century (wiemy o dwóch) jest w Polsce. Prezentowany należy do Michała z Wrocławia, który od wielu lat jeździ Lexusami LS: Przeglądałem kiedyś katalogi z częściami w poszukiwaniu elementów do mojego LS 400 i trafiłem na nazwę "Toyota Century" – mówi Michał. Po sprawdzeniu, co to za model, nie miałem wątpliwości, że chcę go mieć – dodaje.
Okazało się, że nie jest to wcale takie proste, bo chociaż Century powstaje od 1967 r., to nigdy nie było sprzedawane w żadnym kraju poza Japonią, a do tego, oczywiście, ma tylko wersję z kierownicą po prawej stronie. Wyjątek to kilka egzemplarzy, którymi Toyota chwaliła się na amerykańskich wystawach aut, ale są one praktycznie nie do kupienia.
Toyota Century – prestiż dla wyższych sfer
Ciekawa jest sama geneza narodzin tego ultrakomfortowego modelu, bo Century powstało dla japońskiego cesarza. Pod koniec lat 60. ubiegłego wieku imperator poruszał się bowiem specjalnym Nissanem Presidentem, a nie o to chodziło. Powstało więc Century (angielskie "stulecie" w nazwie na cześć Sakichiego Toyody, założyciela Toyoty, który w 1967 r. obchodziłby setne urodziny). Żeby zachęcić imperatora, zbudowano limuzynę dłuższą od Nissana na tyle, że nie spełniła japońskich norm dotyczących długości.
Jednak cesarzowi Hirohito (daty panowania 1926-89) spodobała się tak bardzo, że do dzisiaj jego następca – cesarz Akihito – porusza się Century (jest to specjalna wersja Royal). Normy zresztą szybko zmieniono! Żeby odróżnić je od plebejskiej Toyoty, Century nie otrzymało klasycznego znaczka, a zastąpiono go wizerunkiem Feniksa – symbolem odrodzenia i triumfu. Ręczną produkcję powierzono zaś należącej do Toyoty zewnętrznej manufakturze Kanto, która wytwarzała już dwuosobowy model Sports 800. Hirohito pokochał Feniksa, ale gdy zmarł w 1989 r., jego trumnę wieziono pierwszą samochodową miłością cesarza, czyli Nissanem Presidentem! Następca na tronie, który nawiasem mówiąc, 30 kwietnia br. ma w wieku 85 lat abdykować, w ostatnią podróż chciałby udać się jednak już specjalnym karawanem Toyoty.
Sam model wielokrotnie modernizowano, jednak jego założenia się nie zmieniały – Century było komfortowym autem z dużym silnikiem i superwyposażeniem. Egzemplarz z Wrocławia pochodzi z 1987 roku i ma oznaczenie kodowe "VG40" – tę wersję wytwarzano w latach 1982-97. To jeszcze odmiana z silnikiem V8 (5V-EU), tu o pojemności 4.0 i mocy 165 KM. Później pod maską Century zagościło jedyne japońskie seryjne V12!
Prezentowane auto ma wszystko, czego Jego Cesarska Mość może sobie zażyczyć. Oczywiście, nie ma tu skórzanej tapicerki, bo ta nie jest szczególnie lubiana w Japonii (była jako opcja). Jest za to pneumatyczne zawieszenie tylnej osi i ultrawygodna kanapa. Cesarz może elektrycznie przesuwać przednie siedzenie. Może też w ten sam sposób regulować swoje oparcie. Elektryczne są także szyby, w tym mała trójkątna. Są też: masaż, lodóweczka, "kaseciak" firmy Technics z możliwością nagrywania. W przednim siedzeniu da się otworzyć kawałek oparcia, by rozprostować nogi. A gdy okaże się, że później trudno będzie założyć buty, jest specjalny schowek na łyżkę do nich!