Tram, tram, tram, traaam – dwusuwowy silnik wyje przeraźliwie po dodaniu gazu, ale samochód całkiem swobodnie przyspiesza, zostawiając za sobą chmurę niebieskiego dymu. Jednak pomimo niezłej dynamiki szybka jazda nie była żywiołem Wartburga 353. Miękkie zawieszenie w połączeniu z wysoko położonym środkiem ciężkości przyczyniało się do silnych przechyłów na zakrętach.
Poza tym przeciwko szybkiej jeździe przemawiał kiepski układ hamulcowy. Po mocnym wciśnięciu pedału blokowały się tylne koła i… samochód stawał bokiem. No i jeszcze jedno – brak stref zgniotu (nadwozie na solidnej ramie) sprawia, że Wartburgiem lepiej się nie rozbijać.
Jednak to wszystko nie miało znaczenia dla kierowców z byłego bloku wschodniego. Ważniejsze było to, że w ogóle udało się zdobyć Wartburga. Jeszcze więcej szczęścia mieli ci, którym w przydziale przypadła wersja kombi… o, przepraszam, Tourist. Takim samochodem można było bez trudu zabrać całą rodzinę wraz z dużym bagażem. Jeśli złożyło się tylną kanapę, to przestrzeń ładunkowa miała imponującą długość dwóch metrów.
Wartburg 353 Tourist - rama solidna, ale za krótka
Samochód był zbudowany na ramie, a zatem problemu nie stanowiła także jazda po wertepach. Tyle tylko, że ta solidna rama kończyła się przy tylnej osi. Dlatego dzisiaj, gdy poszukujemy Wartburga 353 Tourist, trzeba koniecznie sprawdzić, czy za tylnymi drzwiami nadwozie nie jest załamane.
Częste przeładowywanie kufra w połączeniu z kolejnymi właścicielami, którzy coraz mniej dbali o samochód, a także korozja zrobiły swoje. Jest to o tyle ważne, że remont tego elementu będzie skomplikowany i problematyczny. Lepiej jest z naprawą elementów blacharskich czy dostępem do silnika. To dlatego, że przednie i tylne błotniki oraz grill wraz z reflektorami są odkręcane.
I całe szczęście, bo jednostka napędowa nie należała do trwałych. Problem stanowiły przede wszystkim zacierające się łożyska korbowodów oraz wału korbowego. Naprawa tego podzespołu nie była wprawdzie przesadnie skomplikowana, ale trzeba było się liczyć z tym, że po jej dokonaniu można było przejechać około 40-50 tys. km i ponownie trzeba było rozebrać auto i reperować ten element.
Nie zapominajmy również, że mamy do czynienia z dwusuwowym silnikiem, a to oznacza konieczność dolewania oleju do zbiornika paliwa. Jego dozowanie nie było łatwe: za mało – wał nie był dostatecznie smarowany i mógł się przedwcześnie zatrzeć, za dużo – za samochodem pojawiały się wspomniane kłęby błękitnego dymu.
Wartburg 353 Tourist - mało aut wśród ogłoszeń
Obecnie kupno ładnego Tourista nie będzie łatwe. Wśrod ogłoszeń znaleźliśmy kilka samochodów i tylko jedno kombi. W dodatku był to egzemplarz z 1985 roku ze zmienionym przodem. Warto zainteresować się rynkiem w Czechach lub w Niemczech, ale tam może być już drogo. Zdobycie części zamiennych nie powinno być kłopotliwe. O ile jednak do niedawna ich ceny były przystępne, to w ostatnim czasie wzrosły.
Galeria zdjęć
Klasyk rodem z NRD nie jest może urodziwy, ale na pewno bardzo praktyczny oraz wyjątkow o poszukiwany.
Kanciaste nadwozie wersji Tourist było bardzo praktyczne – zapewniało dużo miejsca dla pasażerów oraz na bagaże.
Dwusuwowy silnik jest prosty i łatwy w naprawie, ale nietrwały.
Dźwignia skrzyni biegów była przy kolumnie kierownicy. Opcjonalnie w wersji 353 S lewarek mógł być montowany w podłodze.
Wskaźniki mają swój urok. Nietypowy wygląd szybkościomierza.
Składanie kanapy dźwignią z boku. To łatwe w użyciu rozwiązanie.
Kufer mieści do 1800 l. Po złożeniu kanapy podłoga jest płaska.
Pod podłogą bagażnika znalazło się miejsce na koło zapasowe.
Rama samochodu kończy się przed tylnymi kołami i w wiekowych, skorodowanych autach nadwozie może być przełamane za tylną osią.