Są ludzie, którzy słowo „kryzys” znają tylko z gazet. Nawet jeśli w ostatnim czasie musieli spisać wielomilionową inwestycję na straty, nie przejmują się drogim frankiem, spadkami na giełdzie w Londynie ani klęską żywiołową w Japonii. Niezależnie od wszystkiego ich garaże wypełniają auta marzeń, do tego zawsze znajdą miejsce i gotówkę na nowy nabytek.
Duża część tej klienteli mieszka w Chinach i jest darzona szczególnymi względami przez prezesów firm oferujących luksusowe pojazdy. Przykłady? Rolls-Royce, którego globalna sprzedaż w zeszłym roku sięgnęła 2,7 tys. samochodów. Ferrari, które znalazło 6,5 tys. nabywców. A Maserati? Pamięta lepsze czasy – sprzedaż spadła z 8,6 tys. aut w 2008 r. do 5,8 tys. w roku 2010.
Zaprezentowany we Frankfurcie koncepcyjny SUV Kubang mógłby pozwolić firmie należącej do Fiata ponownie osiągnąć rekord sprzed 3 lat. Pomóc powinien w tym niedawno sfinalizowany mariaż włoskiego koncernu z Chryslerem, w skład którego wchodzi Jeep. Idea zbudowania SUV-a nie jest nowa – 8 lat temu Maserati zaprezentowało w Detroit sportowo-terenowe auto o takiej samej nazwie.
Jednak dopiero dostęp do części modelu Grand Cherokee pozwoli na poważnie myśleć o produkcji seryjnej. Według zapewnień producenta samochód – mimo amerykańskich genów – ma reprezentować to, co we włoskiej motoryzacji cenimy najbardziej. Planowany silnik to „V8-ka” opracowywana i produkowana w miejscach najbardziej odpowiednich do tego celu, czyli w biurach projektowych i zakładach Ferrari w Modenie i Maranello.
Jednostka będzie współpracować z 8-stopniowym „automatem”, także włoskiego pochodzenia. Nikogo nie powinno dziwić, że design to też dzieło Włochów – za wygląd Kubanga odpowiada Lorenzo Ramaciotti, który do tej pory podpisał się m.in. pod projektami Ferrari Enzo czy Maserati GranTurismo.
Kubang ma oferować niespotykane dotychczas w klasie SUV-ów właściwości jezdne. Znając możliwości takich aut jak Porsche Cayenne Turbo S czy BMW X6 M, jesteśmy ciekawi, w jakim stopniu inżynierom uda się „udoskonalić kompromis”, który sprawia, że auto radzi sobie z nierównościami i bezdrożami równie dobrze, jak z dynamicznymi zakrętami.
Włosi na razie nie podają informacji na temat rynkowego debiutu Kubanga. Możemy się spodziewać, że nastąpi to nie później niż za 2,5 roku. Do tego czasu szefowie Porsche mogą spać spokojnie albo ulepszać Cayenne’a. Zajmą się pewnie tym drugim.
PODSUMOWANIE - Coraz bogatsze klasy wyższe, przede wszystkim w Chinach i Rosji, już teraz odgrywają kluczową rolę w sprzedaży luksusowych aut. Niekoniecznie jednak chcą jeździć na co dzień ciasnymi sportowcami (jak Ferrari Italia) czy prawie 6-metrowymi limuzynami pokroju Rolls-Royce’a Phantoma.
Woleliby coś bardziej praktycznego, a przy tym równie ostentacyjnego i – co bardzo ważne – przystosowanego do dróg złej jakości. Jeśli Maserati nie wprowadzi Kubanga na rynek w ciągu 2 najbliższych lat, zainteresowanie tym autem może spaść. Konkurencja też nie śpi – coraz głośniej mówi się o SUV-ie Bentleya, który mógłby powstać na bazie następnego Audi Q7.