To co najważniejsze, tkwi pod maską. Mowa o potężnej jednostce napędowej V12 biturbo o pojemności 6,3 litra, z której inżynierom Brabusa udało się wycisnąć moc 800 KM oraz aż 1420 Nm momentu obrotowego, który jednak musiał zostać ograniczony elektronicznie do wartości 1100 Nm.

Do utrzymania tej czarnej bestii w ryzach, firma zastosowała w pełni regulowane sportowe zawieszenie z nowymi stabilizatorami, wyczynowy układ hamulcowy oraz 19-calowe felgi z szerokimi niskoprofilowymi oponami 255/35 z przodu oraz 285/35 z tyłu.

Jeśli chodzi o design, Brabus zastosował obszerny pakiet aerodynamiczny z elementami wspomagającymi chłodzenie silnika oraz hamulców. Zmiany objęły nowy przedni zderzak, agresywnie wyglądające progi oraz rzucające się w oczy osłony na tylne koła, które budzą wiele kontrowersji natury estetycznej. Z tyłu widoczny jest duży spoiler na klapie bagażnika oraz karbonowy dyfuzor.

Dzięki wszystkim tym przeróbkom Mercedes E V12 osiąga 100 km/h po 3,7 sekundach od startu, natomiast 200 km/h pojawia się na liczniku po 9,9 sekundach. Trzy "setki" kierowca jest w stanie uzyskać po czasie nie dłuższym niż 24 sekundy, a dalsze wciskanie pedału gazu poskutkuje rozwinięciem maksymalnej prędkości sięgającej 350 km/h. Bez elektronicznego ogranicznika byłoby to aż ponad 370 km/h.

Jak szacuje producent, zużycie paliwa średnio wyniesie 15,7 l/100 km, podczas gdy emisja CO2 oscylować będzie wokół wartości 372 g/km.

W kabinie Mercedesa E V12 króluje czarna skóra, alcantara oraz włókno węglowe. Co ciekawe, licznik prędkości wyskalowany jest aż do 400 km/h.

Liczba egzemplarzy została mocno ograniczona, albowiem powstanie 10 sztuk, każda w cenie nie niższej niż 600 tys. euro. Chętni na pewno się znajdą…