Czy kiedykolwiek słyszałeś o tej zasadzie? Czy powiedziano ci o niej na kursie prawa jazdy? Zapewne nie. Mało kto o niej słyszał. A szkoda, bo to jedno z podstawowych prawideł techniki jazdy defensywnej, która zapewne w końcu kiedyś dotrze na nasze ulice. Zamiast czekać aż odpowiedzialne za bezpieczeństwo na polskich drogach urzędy i ministerstwa wpadną na pomysł, by takie elementarne reguły umieścić w obowiązkowym zakresie kursu na prawo jazdy, możesz już dziś zacząć je sam stosować. A przynajmniej zasadę przytoczoną na początku. Podamy nawet przykład - żebyś nie tracił czasu na zastanawianie się, o co chodzi.Rozpoczęło się jak co dzień: Marek P. wracał z pracy przez ruchliwe ulice miasta. Niestety, trasa do domu nie jest tak bezpieczna, jak ta w stronę pracy, bowiem trzeba po drodze skręcić w lewo, tam gdzie jadąc do pracy, skręca się w prawo. I właśnie ta próba okazała się dla Marka zbyt trudna. Skrzyżowanie nie było specjalnie skomplikowane i działała na nim sygnalizacja świetlna. Marek zobaczył "zielone" i ochoczo wjechał na skrzyżowanie, kierując się na lewo. Słusznie, bo przebieg drogi umożliwiał bezkolizyjny skręt w lewo, czyli taki, przy którym można wyminąć jadących z przeciwka kierowców aut, również skręcających w swoją lewą stronę. Była wśród nich ciężarówka, która kompletnie zasłoniła Markowi widok. Nie był w stanie sprawdzić, czy z przeciwka ktoś nie nadjeżdża. Cierpliwość kierowcy się wyczerpała - ile można stać i czekać? Zachęcony, że przez dłuższą chwilę z przeciwnej strony nic nie jechało, dodał gazu i ruszył do przodu. Myślał, że "przeskoczy". Nic z tego - zza ciężarówki wyjechało inne auto i uderzyło w prawy bok srebrnego samochodu Marka. Pech chciał, że było to duże, dostawcze Ducato. Mimo niewielkiej prędkości auto odbiło się od "dostawczaka" i przejechało kilkanaście metrów, potrącając przechodzącego przez przejście pieszego, po czym zatrzymało się na słupie. Pieszy został ranny, a pasażerka Marka odniosła poważne obrażenia - Ducato uderzyło bezpośrednio w drzwi po jej stronie. Opisane wydarzenie to skutek niezastosowania przywołanej na początku artykułu zasady. Powtórzymy ją więc raz jeszcze: jeżeli masz choć cień wątpliwości, że to co zamierzasz zrobić, może się nie udać i wywołać niebezpieczeństwo, nie ryzykuj i poczekaj, aż sytuacja będzie bardziej sprzyjająca. Możesz się pomylić ostatni raz...Kolejny sukcesWkrótce po ogłoszeniu planów budowy ponad 3 tys. km autostrad premier Kaczyński przecinał wstęgę 103-kilometrowego odcinka autostrady A2 Konin-Stryków. "To najdłuższy jednorazowo przekazany odcinek autostrady w historii Polski" - czytaliśmy w komunikacie. "Tu jest sto, a przed nami jeszcze tysiące kilometrów autostrad i dróg ekspresowych do zbudowania" - mówił premier. Jak premier obieca, to da: właśnie przekazano, tym razem już skromnie, bo bez przecinania wstęgi, 0,5 km autostrady A1 na Pomorzu. Jesteśmy nie wstrząśnięci, ale wzruszeni. Gratulujemy, Panie Prezesie! Zadanie w 0,016 proc. wykonane!Do lasu i z lasuPolska zobowiązała się w liście przesłanym do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, że wstrzyma budowę obwodnicy Augustowa przez tereny Rospudy. Tymczasem obwodnica ma być budowana na odcinkach niechronionych: do lasu i z lasu. Drogę przez las zbuduje się po (oczywistym) zwycięstwie przed ETS. Jeśli przegramy, to i tak się nie zmarnuje: radość będą mieli grzybiarze.Siekierą obronimy"(...) osobiście wójta czy wojewodę (...), czy tego, kto tu wjedzie buldożerem, zakatrupię, ha!" - powiedziała góralka w asyście górali na wieść, że aby poszerzyć zakopiankę, trzeba wyburzyć 100 budynków i przenieść mieszkańców. W kręgach zbliżonych do aparatu rządowego zapanowała konsternacja. Wiadomo: można wygrać z układem, ale z góralami nikt nie wygra. Tymczasem zakopianka musi wystarczyć, jaka jest.Nie jedź do WarszawyAktywiści jednej z młodzieżówek partyjnych chodzą po Warszawie, fotografując rozkopane budowy, po których snuje się jeden robotnik, góra dwóch - tak jak dwa lata temu inni aktywiści fotografowali budowę, na której przez pół roku nie było nikogo. Fakt, liczba rozkopanych ulic jest tak duża, że na przejechanie Warszawy potrzeba 2-3 godzin. Nasze dziennikarskie śledztwo wykazało, że tym razem przyczyna opóźnień była prozaiczna: robotników nie ma przy łopacie, bo utknęli w korku.
Niewidoczna pułapka...
Wykonując jakiekolwiek - nawet najprostsze - manewry na drodze swoim autem, musisz być w stu procentach pewny sukcesu ich wykonania. Najmniejsza nawet wątpliwość powinna być wystarczającym sygnałem, żeby poczekać, aż sytuacja stanie się bardziej sprzyjająca, albo żeby opracować inny plan działania.