Niestety, takie podejście ma kiepskie perspektywy, bo kiedy potrącisz pieszego, to fakt, że stało się to z jego winy, niewiele ci pomoże.Ułamek sekundy może kogoś zabić i zamienić twoje życie w koszmarProwadzisz pewnie i starasz się nie przekraczać dozwolonych przepisami prędkości. W mieście nie jedziesz co prawda 50 km/h, bo to wydaje ci się zbyt wolno, a 60 km/h. Niby różnica niewielka, a czujesz się znacznie lepiej. Tuż za skrzyżowaniem mijasz stojący na przystanku autobus. Nagle przed maską twojego auta pojawia się człowiek. Nie zdążysz nawet przełożyć stopy z gazu na hamulec. Uderzenie, wgnieciona przednia szyba. Zatrzymujesz auto kilkanaście metrów dalej.Nie dociera do ciebie jeszcze, co się stało. W miejscu, gdzie omijałeś autobus, na ulicy leży nieruchomy człowiek. Jeżeli będzie miał szczęście, przeżyje. Zadajesz sobie pytanie: co zrobiłeś źle i co mogłeś zrobić, żeby dotego nie doszło. Niestety, mogłeś zrobić bardzo wiele. Po pierwsze, jechałeś o 10 km/h za szybko. Ta niewielka z pozoru różnica decyduje o tym, czy pieszy przeżyje zderzenie z autem. O ile przy 50 km/h ma jeszcze małe szanse, o tyle gdy jedziesz zaledwie 10 km/h szybciej, maleją one niemal do zera. Po drugie, 50 km/h to maksymalna dozwolona prędkość na obszarze zabudowanym, którą wolno rozwijać jedynie w klarownych sytuacjach drogowych. A w twoim przypadku niebezpieczeństwo można było przewidzieć, bo zbliżałeś się do autobusu zasłaniającego widok. Często pasażerowie, gdy wysiądą, przechodzą na drugą stronę. I wreszcie po trzecie, mogłeś przejeżdżając obok autobusu, położyć stopę na hamulcu. Prawie pół sekundy, jakie ta czynność zajmuje, może czasem uratować życie wkraczającemu na jezdnię pieszemu. Dlatego... w miejscach, gdzie spodziewasz się wejścia pieszego na jezdnię:- znacznie zmniejsz prędkość jazdy, nawet do 20-30 km/h;- nie trzymaj prawej stopy na gazie, a nad pedałem haulca, możesz go też lekko wcisnąć, aby przygotować jadących za tobą na nagłe hamowanie - odruchowo zwiększą oni dystans do twojego auta;- połóż dłoń na klaksonie, użycie sygnału dźwiękowego może niekiedy zwrócić uwagę przechodnia i uchronić go przed wtargnięciem na jezdnię.Te zasady nie są trudne, a pozwolą ci zachować znacznie większą rezerwę bezpieczeństwa. Bo wiedz, że kiedy pieszy wejdzie prosto pod twój samochód, twoja znajomość "sportowej" techniki jazdy czy zdolność wychodzenia z poślizgu, niewiele pomogą. Najskuteczniejsze jest przewidywanie i przygotowanie się na niebezpieczeństwo, zanim się ono pojawi. To technika jazdy defensywnej. Owszem, będziesz musiał uzbroić się w cierpliwość - zmiana przyzwyczajeń i wypracowanie sobie nowych odruchów wymagają czasu. Ale to świetna inwestycja w bezpieczeństwo twoje i innych. Zakładaj, że to się może zdarzyć!Są sytuacje, w których jedyną gwarancją bezpieczeństwa jest założenie, że pieszy na pewno popełni błąd, i przygotowanie się do tego zgodnie z zasadami jazdy defensywnej. Jeżeli np. zbliżasz się do stojącego na przystanku autobusu i zamierzasz go ominąć, zmniejsz prędkość tak, by w razie wtargnięcia pieszego tuż przed maskę twojego auta móc bezpiecznie zahamować. Takie podejście oznacza konieczność ograniczenia prędkości nawet do 30 km/h, ale lepiej zwolnić, niż mieć na sumieniu czyjeś życielub zdrowie. Gdy nie dostosujemy zawczasu prędkości, na skuteczną reakcję może być za późno. I nic nie pomoże fakt, że pieszy, wkraczając przed nasze auto, złamał przepisy.