• Jeżdżenie na rezerwie może być szkodliwe dla układu paliwowego samochodu, ale jeszcze bardziej niebezpieczne jest wyjeżdżenie paliwa do zera
  • Jeśli na stacji nie ma paliwa, a bak auta jest prawie pusty, warto upewnić się, że na sąsiedniej stacji także nie zepsuła się pompa
  • Jeśli auto stanie z powodu braku paliwa, w uruchomieniu silnika pomagają różne triki, jednak nie ma gwarancji, że w każdym przypadku się uda

Co złego w jeździe na rezerwie? To zależy od samochodu, niemniej ryzyk jest kilka. Po pierwsze, im mniej paliwa w zbiorniku, tym większe prawdopodobieństwo zassania zanieczyszczeń gromadzących się na jego dnie. Po drugie, w miarę obniżania się poziomu paliwa rośnie ryzyko zassania powietrza. Także w starszych autach chwila pracy na sucho może zaszkodzić pompie paliwa umieszczonej w baku, niemniej rzadko kończyło się to usterką tego elementu.

W nowszych samochodach, wyposażonych w układy bezpośredniego wtrysku paliwa (dotyczy to i benzyniaków, i diesli), jest jednak dodatkowy element w układzie: to pompa wysokiego ciśnienia, która jest i smarowana, i chłodzona paliwem. Dla tej pompy nawet ułamek sekundy pracy na sucho jest szkodliwy. A jeśli pompa "wyśle" w stronę wtryskiwaczy porcję mikroopiłków metalu... nieszczęście gotowe.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Po trzecie, paliwo wraca z silnika do zbiornika podgrzane. Gdy wpada do zbiornika wypełnionego większą ilością paliwa, nic się nie dzieje. Gdy wpada do przysłowiowej "ostatniej szklanki", paliwo robi się zbyt ciepłe. To generuje różne błędy w układzie. W skrajnych przypadkach prowadzi do uszkodzeń elementów elektronicznych.

Dojeżdżasz do stacji na rezerwie, a tu "usterka pompy". Co wtedy?

Wprawdzie nie jest powiedziane, że zatrzymanie silnika w każdym bez wyjątku przypadku prowadzi do usterki, niemniej lepiej takiej przygody uniknąć, bo ryzyko jest realne. Dojeżdżasz więc na stację, a tu... nie ma paliwa. W takiej sytuacji nie pozostaje nic innego, jak powoli, stosując zasady ekodrivingu, jechać do najbliższej stacji. Zanim jednak pojedziesz, wyszukaj najbliższą stację w telefonie i zadzwoń, spytaj: "Macie paliwo?". Warto mieć świadomość, że jeśli na jednej stacji zepsuł się dystrybutor, jest bardzo prawdopodobne, że na sąsiednich stacjach jest albo za chwilę będzie podobny problem. Jeśli prawdopodobieństwo, że nie dojedziesz, jest duże, a twoje auto wyposażone jest w nowoczesny silnik Diesla, nie ryzykuj. Serio. Pojedź po paliwo z kanistrem.

Ile możesz przejechać na rezerwie?

W większości przypadków na rezerwie zajedziemy dalej, niż się wydaje – od 50 do nawet 150 km. Pomocny w oszacowaniu zasięgu jest komputer pokładowy auta, niemniej trzeba wiedzieć, jak on działa: aktualny zasięg samochodu określany jest na podstawie zużycia paliwa na ostatnich kilometrach i porównaniu tego zużycia z szacunkowym poziomem paliwa w baku.

Jeśli zatem jechaliśmy szybko, spalając dużo paliwa, a szacunkowy zasięg wynosi np. 50 km, to gdy tylko zwolnimy albo zaczniemy stosować zasady ekodrivingu, szacowany przez komputer zasięg wzrośnie. Jeśli oszczędzamy paliwo od dłuższego czasu, nie mamy tej rezerwy, a pogorszenie warunków jazdy może spowodować skrócenie zasięgu – i realnego, i szacowanego przez komputer pokładowy. Wiele komputerów pokładowych przestaje zresztą odliczać szacunkowy zasięg, gdy spadnie on poniżej 50 km. Jest tak dlatego, że wskazania komputera w tej kwestii nie może być idealnie dokładne.

Jak odpalić samochód, w którym zabrakło paliwa?

Po pierwsze, jeśli jedziesz na głębokiej rezerwie i czujesz, że silnik zaczyna zasysać powietrze i szarpie, nie brnij dalej – natychmiast go wyłącz. Po drugie, im więcej paliwa nalejesz do zbiornika, tym łatwiej będzie uruchomić silnik. Po trzecie, zanim włączysz rozrusznik, kilka razy przekręć kluczyk w pozycję "zapłon", potrzymaj w tej pozycji kilka sekund, wyłącz i powtórz procedurę. Po przekręceniu kluczyka w pozycję "zapłon" zaczyna pracować pompa paliwa, budując ciśnienie w układzie paliwowym, stopniowo usuwając z niego powietrze. Jeśli zamiast kluczyka masz w aucie przycisk "start", naciśnij go, nie wciskając hamulca – uruchomisz systemy auta, ale nie rozrusznik – efekt będzie ten sam. Po czwarte, nie zdziw się, jeśli samochód nie odpali za pierwszym razem, choć opisana powyżej procedura powinna pomóc. Po piąte, gdy silnik zaskoczy, może przez pewien czas wydawać dziwne odgłosy. To np. odgłosy zapowietrzonych wtryskiwaczy. Ma się rozumieć, praca w tym stanie nie jest dla nich dobra, ale co się stało, to się stało.

I wreszcie: w większości przypadków udaje się ostatecznie uruchomić samochód, w którym zabrakło paliwa, ale nie zawsze. Może bowiem dojść do mechanicznego uszkodzenia układu wtryskowego albo tylko "nałapania" błędów przez sterownik silnika, który albo w ogóle nie włącza wtryskiwaczy paliwa (chroni je w ten sposób przed uszkodzeniem), albo wprowadza cały układ w awaryjny tryb pracy.

Jeśli więc zabraknie paliwa, może się to skończyć jazdą do warsztatu na lawecie.