Kierowca zawsze powinien natychmiast reagować, kiedy zapali się kontrolka rezerwy paliwa. Należy wręcz pilnować, aby zdarzało się to jedynie sporadycznie. Nagminna jazda z niewielką ilością paliwa to prosta droga do drogiego remontu silnika. Jest to szczególnie bolesne w przypadku jednostek wysokoprężnych.
Pojemność rezerwy niejednokrotnie pozwala na przejechanie stu, a nawet 150 km bez problemów. Nawet gdy wyświetli już komunikat: "zasięg 0 km", to auto wciąż będzie mogło jechać dalej. Tylko po co? Nie warto tego robić. Jeśli tankujesz dopiero wtedy, kiedy na desce rozdzielczej od dłuższego czasu pali się kontrolka rezerwy, to ryzykujesz zatrzymanie oraz zepsucie silnika. Najlepiej, jeśli w baku jest nie mniej niż jedna czwarta paliwa.
Najpierw zapali się rezerwa, a potem cała "choinka"
Zbyt mało paliwa może doprowadzić do kosztownych kłopotów. Elektryczne pompy paliwa są smarowane i chłodzone paliwem – jeśli jest go w baku mało, może się zdarzyć, że np. na łukach czy wertepach będą momenty, kiedy pompa będzie pracowała na sucho. Poza tym, jeśli pompa zacznie zaciągać brudy z dna baku, nie wyjdzie jej to na zdrowie, bo to bardzo precyzyjny mechanizm.
W autach z wtryskiem paliwa – niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z dieslem, czy z benzyniakiem, tylko niewielka część paliwa tłoczonego przez pompę rzeczywiście trafia do cylindrów. Niespalone paliwo cyrkuluje między zbiornikiem paliwa a silnikiem, rozgrzewając się przy okazji do bardzo wysokiej temperatury. Jeśli w baku jest sporo paliwa, to rozgrzane paliwo wracające z silnika miesza się z tym znacznie chłodniejszym znajdującym się w zbiorniku.
Jazda na rezerwie może doprowadzić do poważnych uszkodzeń silnikaŹródło: Shutterstock / kckate16
Jeżeli np. przez dłuższy czas w upalny dzień jedziemy np. w korku, na "głębokiej rezerwie", to zawartość baku może osiągnąć temperaturę wrzenia. W paliwie pojawiają się pęcherzyki gazu, które zaburzają pracę silnika. Wiele aut ma układach zasilania czujniki temperatury – jeśli sensor wykryje zbyt wysoką temperaturę cieczy, może się zapalić kontrolka "check engine", silnik przejdzie w tryb awaryjny lub... przestanie pracować.
Jeśli już zdarzy się, że samochód zatrzyma się przez brak paliwa, to może to oznaczać spore kłopoty. W aucie z silnikiem benzynowym wszystko wraca do normy po dolaniu kilku litrów benzyny, choć istnieje ryzyko zatarcia pompy paliwa. W starszych dieslach problemem przy wyjeżdżeniu do końca paliwa było zapowietrzenie układu wtryskowego. Nawet po uzupełnieniu paliwa silnika nie dawało się uruchomić. Trzeba było użyć np. ręcznej pompki przy pompie wtryskowej, a w razie jej braku np. luzować przewody paliwowe przy próbie rozruchu, żeby wypuścić z nich pęcherzyki powietrza. Nowsze silniki wyposażone w elektryczne pompy paliwa z reguły radzą sobie z odpowietrzeniem układu, wystarczy dłużej "pokręcić" rozrusznikiem, aż w końcu silnik powinien zapalić. Niestety to może być zabójcze dla elementów układu wtryskowego.
Po zużyciu całego paliwa z baku może się też zdarzyć, że sterownik silnika "nałapie" mnóstwo błędów – od wypadających zapłonów, przez wzrost temperatury paliwa, aż po spadek ciśnienia paliwa na listwie. Po ponownym uruchomieniu przez dłuższy czas palić się może kontrolka "check engine". W nowych modelach test zasięgu absolutnego może okazać się niszczący, a koszty napraw mogą sięgnąć pięciocyfrowej kwoty.
Naszym zdaniem — lepiej tankować częściej
Zużywanie paliwa do ostatniej kropli to kiepski pomysł. Zamiast jeździć na oparach, lepiej po prostu częściej tankować. Kiedy więc tankować? Warto to robić już przy wskazaniu 20-25 proc. stanu. Jeśli chodzi o stan techniczny pojazdu, to zalecamy tankować do pełna. Dzięki temu zapobiegniemy pojawieniu się nieprzewidzianych usterek i nieplanowanych wydatków. Jeśli zignorujemy niski stan paliwa, to w skrajnych przypadkach może się to skończyć kosztownym remontem silnika.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.