• W niektórych popularnych modelach aut nawet podstawowe podzespoły mechaniczne występują w kilku wersjach, które różnią się na tyle, że jedne nie mogą zastąpić drugich
  • Na etapie montażu fabrycznego w wielu modelach samochodów części pochodzące od różnych dostawców instalowane są wręcz losowo. Niestety, nie zawsze są one kompatybilne z częściami od innych dostawców zakładanych do podobnych egzemplarzy tego samego modelu, produkowanych w tym samym roku
  • Nawet producenci aut nie zawsze są w stanie stwierdzić na podstawie numeru nadwozia, jakie części zamontowane są w pojeździe
  • Dodatkowy chaos tworzony jest na etapie zamawiania i odsyłania niepasujących części przez warsztaty

Na warsztatowym podnośniku metr nad ziemią zawisł kilkuletni Ford Focus z silnikiem Diesla. Popularny model z europejskiej dystrybucji – żadna "wydumka". Ford wjechał do warsztatu na wymianę m.in. napędu rozrządu i kompletnego sprzęgła – tarczy, docisku i łożyska, ewentualnie także dwumasowego koła zamachowego.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Części zamienne już czekały zapakowane w pudełka. Mechanik zaczął od demontażu pompy wody, rolek oraz paska rozrządu. Gdy po chwili wszystko leżało na stole, zaczął starannie porównywać części. Co on robi – zacząłem się zastanawiać, obserwując procedurę. Zapytałem, co jest nie tak. "Trzeba wszystko sprawdzać, czy pasuje – odpowiedział mechanik – w tym modelu nie ma żadnej gwarancji. Zresztą w wielu innych autach podobnie".

Pasujące rolka, napinacz i pompa wody po chwili zostały zamontowane w aucie, ale wątpliwości mechanika budził pasek. Po chwili we dwóch z kolegą porównywali stary i nowy element, naciągali, przykładali jeden do drugiego. Wyglądało to zabawnie, tak jakby warsztat nie umiał zamówić pasujących części. Pasek, jak się ostatecznie okazało, był właściwy, natomiast o tym, że organoleptyczne porównywanie różnych części przed montażem jest jednak jak najbardziej uzasadnione, przekonałem się po chwili.

Zestaw trzech części, pasuje jedna

W tym samym modelu auta mogą być zamontowane różne typy części zamiennych Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat
W tym samym modelu auta mogą być zamontowane różne typy części zamiennych

Średnio śmieszna "komedia" zaczęła się podczas wymiany sprzęgła. Gdy zużyte części wylądowały na stole obok nowych, okazało się, że pasuje tarcza sprzęgła, natomiast przygotowane do wymiany wysprzęglik i docisk są zupełnie inne niż te, które były zamontowane w samochodzie. Na pewno nie będą pasować.

Mechanicy nie przejęli się zbytnio. Zapakowali cały zestaw do pudełka i wysłali kuriera do hurtowni po nowy, na wszelki wypadek zamawiając zestaw innej marki.

Nie minęły dwie godziny, niepasujące sprzęgło zostało wymienione na inne. Mechanik wziął do ręki tarczę z nowego zestawu, podszedł z nią do leżącej na podłodze skrzyni biegów, przymierzył i stwierdził krótko: "Nie pasuje". Procedura sprawdzania kompatybilności tarczy sprzęgła z samochodem zajęła jakieś 5 sekund. O co chodzi? Wziąłem tarczę do ręki, też podszedłem do skrzyni, nałożyłem tarczę na wałek i... dla mnie też sprawa stała się jasna: średnica otworu tarczy sprzęgła była o wiele za duża, nie było szans, aby osadzić ją na wałku o wyraźnie mniejszej średnicy.

W trzecim podejściu szef warsztatu osobiście pojechał do autoryzowanej stacji Forda po cały oryginalny zestaw sprzęgła wraz z dwumasowym kolem zamachowym. I tym razem nie wszystko pasowało, choć tym razem akurat tarcza była w porządku. W warsztacie zaczęła się narada: jakby wziąć od tego dostawcy jeden element, od drugiego drugi i trzeci, a od czwartego jeszcze "dwumas" (na razie żaden z dowiezionych nie pasował), to uzbierałby się komplet.

Jak uradzono, tak zrobiono. Z jednym zastrzeżeniem: dwumasowe koło zamachowe zostało stare, bo po pierwsze, proces pozyskiwania pasującej części należałoby kontynuować, przedłużając blokadę podnośnika, a po drugie, bliższa inspekcja wykazała, że nieprzyjemne objawy źle pracującego sprzęgła wynikały z "dojechanej" tarczy i zużytego docisku, natomiast sam "dwumas" spokojnie jeszcze może pojeździć. Po co zatem tracić czas i mnożyć koszty? Panowie zachowywali przy tym stoicki spokój. "To normalne".

Jak warsztaty zamawiają części i jak je zwracają?

W Polsce działa kilku naprawdę dużych dystrybutorów części zamiennych o zasięgu ogólnopolskim i większość warsztatów jest równocześnie klientami większości z nich. Nawet jeśli jakiś warsztat nosi logo znanej marki, to i tak, aby zapewnić sobie i klientom szybki dostęp do części w akceptowalnej cenie, musi dywersyfikować zakupy. To, co łączy ofertę większości dostawców części, to polityka zwrotów: zasadniczo nie ma z nimi problemów, a wyjątki dotyczą jedynie niektórych części elektrycznych i elektronicznych i też nie każdego nabywcy dotyczą.

Same zakupy są więc łatwe, szybkie i w zasadzie pozbawione ryzyka: opcja zwrotu niepasujących części jest standardem. Tak samo, jak szybka dostawa: to kwestia nie dni, a godzin. Jeśli jakaś część nie pasuje albo została zamówiona na wszelki wypadek, dostawca bez zbędnych pytań przyjmuje ją z powrotem.

Zdaniem mechanika, który w mojej obecności walczył z doborem części do Forda Focusa, łatwość i nagminność zwrotów części to jedna z przyczyn tego, że w pudełkach zdarzają się niepasujące części, choć teoretycznie powinny pasować. Zapewne nie jest rzadkością podmiana części w warsztatach – albo przez pomyłkę, albo intencjonalnie – dla uproszczenia logistyki i ukrycia własnych błędów.

Być może to właśnie jest przyczyną, że i z autoryzowanego serwisu danej marki przyjeżdżają nierzadko części niepasujące do auta, choć niby dobrane pod numer nadwozia. Ale to nie tylko to: są samochody, do których części można dobrać ze stuprocentową pewnością tylko wtedy, gdy ma się zużyte elementy w ręku. Z danych, którymi dysponuje sprzedawca w ASO, nie wynika, czy pasuje ten, czy inny typ np. klocków hamulcowych. Mechanik w warsztacie często od razu widzi, że potrzebne są klocki "pod system Bosch" czy inny, no ale nie wszystkie podzespoły są na wierzchu. Czasem więc dla uniknięcia straty czasu zamawia się kilka opcji z zamiarem zwrotu wszystkiego, co nie pasuje.

Taka sytuacja oznacza, że jeśli ktoś pragnie do warsztatu wozić swoje własne części kupione przez Internet, aby zaoszczędzić, może się srodze rozczarować. Tym bardziej że zwrot w przypadku klienta sklepu internetowego, choć oczywiście możliwy, to jednak zajmuje sporo czasu.

Warsztaty kupują części taniej niż myślisz

To, że jakaś część kosztuje oficjalnie np. 1000 zł, nie znaczy, że tyle płaci warsztat zamawiający w hurtowni codziennie towar o wartości kilku-kilkunastu tysięcy. Ceny widoczne na stronach wielu sklepów internetowych to przekaz skierowany głównie do właścicieli samochodów, aby nie narzekali na ceny w warsztatach. Oczywiście mogą skorzystać z takiej oferty – nie ma problemu – jednak to często jest oferta kiepska cenowo.

Warsztaty kupują części z rabatem rzędu 30 proc., czasem i sporo większym. Rabaty bywają na tyle wysokie, że warsztaty mogą się nimi dzielić z klientem, udzielając kolejnych, oczywiście mniejszych rabatów. Różnica jest zarobkiem warsztatu albo mechanika.

W tej sytuacji jednak, jeśli klient przyniesie własne pasujące części, warsztat je zamontuje, ale zarobi mniej. Wszystko jest jednak skalkulowane: jeśli nie ma zarobku na częściach, trzeba wziąć więcej za usługę. To nie oszustwo, po prostu nikt nie będzie pracował za darmo.

Z punktu widzenia klienta oznacza to jednak, że jeśli przyniesie własne części zamienne, które kupił tanio (jak mu się wydaje), aby zaoszczędzić na naprawie, to... tak naprawdę często wcale nie oszczędza, a bywa, że ostatecznie ponosi wyższe koszty.

Masz własne części? Gdy się zepsuje, masz także problem

Z wręczaniem własnych części mechanikom jest ten kłopot, że jeśli coś zepsuje się np. trzy miesiące po naprawie, to możemy taką część zareklamować, ale najpierw ktoś musi ją wyjąć z auta. Mechanik nie zrobi tego za darmo, bo on nie ponosi odpowiedzialności za cudze części. Dopiero gdy kupimy części w tym samym warsztacie, który je montuje, możemy liczyć na pełną gwarancję na usługę: bez względu na to, czy wina leży po stronie części, czy nieprawidłowego montażu, wiadomo, kto za to odpowiada.

Kupujesz części zamienne do auta? Ciekawe, co znajdziesz w pudełku

Ciekawostką też jest "kompatybilność" marki części oraz ich producenta. Wielu mniejszych dostawców części ma swoje marki, które umieszcza na pudełkach, ale już niekoniecznie na częściach, których sam przecież nie produkuje, tylko zamawia. Zdarza się więc, że kupujemy tańszy zamiennik, a w pudełku znajdujemy część jednej z czołowych, renomowanych marek. W przypadku tańszych marek należących do dużych koncernów produkujących samochody zdarza się i tak, że w "tańszym" opakowaniu znajdujemy części oryginalne z logo producenta samochodu. A bywa i odwrotnie: kupujemy części w autoryzowanym warsztacie, a dostajemy część wysokiej jakości, ale jednak bez logo marki. Płacimy np. 1000 zł, choć to samo kupilibyśmy gdzie indziej znacznie taniej.

Jedno jest pewne: o ile sami wciąż (w przypadku większości modeli) możemy kupować i wymieniać tak podstawowe elementy, jak pióra wycieraczek, to już kupując klocki hamulcowe czy choćby filtr kabinowy nie mamy pewności, że będzie pasować. Co ciekawe, problemy z kompatybilnością części bywają mniejsze w przypadku marek premium – o ile kupujemy części u autoryzowanego dystrybutora. W przypadku marek popularnych dobór części nierzadko przypomina losowanie.

I dlatego lepiej tę czynność zostawić mechanikom – wprawdzie oni też nie są cudotwórcami, ale przynajmniej łatwiej im części podmieniać. Aż do skutku.

Ładowanie formularza...