- Ciśnienie powietrza w kołach samochodu zawsze z czasem spada, wzrosnąć samoistnie może tylko na chwilę
- Większość kierowców nie sprawdza regularnie ciśnienia powietrza w oponach, co skutkuje m.in. przyspieszonym zużyciem opon
- Obecność w aucie układu kontroli ciśnienia powietrza w oponach (TPMS) wbrew pozorom nie zapobiega zaniedbaniom – to w praktyce działa jedynie w razie usterki
Wbrew pozorom upowszechnienie się układów kontroli ciśnienia powietrza w kołach (Tire Pressure Monitoring System – TPMS) nie zaradziło dość powszechnemu zjawisku jazdy na niedopompowanych kołach. Być może nawet niektórzy kierowcy – w przekonaniu, że auto samo sprawdza ciśnienie w oponach i w porę nas ostrzeże – w ogóle przestali się tym interesować. Błąd!
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
TPMS ostrzega o usterce, nie chroni przed zaniedbaniem. Dlaczego?
Najczęściej stosowane układy kontroli ciśnienia powietrza w kołach nie wykorzystują już czujników zainstalowanych wewnątrz szkoła i komunikujących się radiowo ze sterownikiem samochodu. Zamiast tego stosowane są tańsze i prostsze w eksploatacji tak zwane układy pośrednie, które porównują prędkość obrotów poszczególnych kół, a także wykrywają podejrzane zmiany częstotliwości drgań koła spowodowane potencjalnie brakiem powietrza. To działa coraz lepiej, producenci samochodów opanowali plagę fałszywych alarmów wywoływanych przez takie układy, a jednocześnie kierowca może liczyć na to, że zostanie ostrzeżony o uszkodzeniu opony i nagłej utracie ciśnienia. Podkreślmy: o uszkodzeniu opony, ale nie o powolnym i stosunkowo niedużym spadku ciśnienia powietrza. Systemy TPMS z konieczności tak są zaprogramowane, aby ignorować niewielkie wahania ciśnienia. Niewielkie, czyli w praktyce… rzędu nawet kilkunastu procent. To wystarczająco dużo, aby w krótkim czasie „zajechać” opony samochodu.
Więcej ładujesz, mocniej pompujesz
Układ kontroli ciśnienia powietrza nie ma też szans, aby zareagować na nagłe zwiększenie obciążenia samochodu. Skąd miałby o tym wiedzieć? A tymczasem, jeśli do samochodu, który zazwyczaj jeździ na pusto i ma koła napompowane pod kątem jazdy bez obciążenia, zapakujemy komplet pasażerów oraz ich bagaż, wypadałoby od razu przed jazdą dopompować koła. W zależności od modelu samochodu, ale też od tego, czy mówimy o kołach przedniej czy tylnej osi, różnica w rekomendowanym ciśnieniu powietrza, która zależy od obciążenia, wynosi od kilku do nawet 30 proc. Jeśli więc zapakujemy auto przed dalszym wyjazdem, a nie dopompujemy kół, przekroczymy – z punktu widzenia opon – wszystkie czerwone linie. Dodaj do tego naturalny spadek ciśnienia powietrza w kołach, którego zazwyczaj jesteśmy nieświadomi – oto szybki sposób na bezsensowne zużycie ogumienia.
Jakie są konsekwencje niedopompowania opon?
Skupmy się na niedopompowaniu opon, ponieważ samoistny wzrost ciśnienia powietrza w kołach samochodu jest możliwy tylko chwilowo (gdy auto stoi na słońcu albo gdy opony są rozgrzane bezpośrednio po bardzo intensywnej, sportowej jeździe). Naturalne jest, że koło nie jest w 100 proc. szczelne i w każdym samochodzie – wolniej lub szybciej – ciśnienie powietrza spada. A zatem:
- Jazda na niedopompowanych kołach (ma miejsce również wtedy, gdy zwiększymy obciążenie auta, nie zwiększając ciśnienia powietrza w oponach) powoduje wzrost oporów toczenia i zwiększenie temperatury opon podczas jazdy. Doraźnie oznacza to wzrost spalania (albo zużycia prądu w elektrykach), a także nawet dwukrotnie szybsze zużycie bieżnika.
- W ekstremalnych sytuacjach przegrzana i przeciążona opona (zwykle tylna) pęka podczas jazdy. Nie liczcie na to, że taką oponę zareklamujecie i dostaniecie nową: nic z tych rzeczy, gdyż uszkodzenie jest na tyle charakterystyczne, że każdy wulkanizator po jednym spojrzeniu rozpozna przyczynę usterki. Oczywiście, pęknięcie opony podczas jazdy nie jest bezpieczne.
- Zbyt niskie ciśnienie powietrza oznacza też pogorszenie precyzji kierowania autem, wolniejszą reakcję samochodu na ruchy kierownicy.
- Im większy deficyt ciśnienia w kołach, tym szybciej postępuje dalszy spadek ciśnienia.
- Skrajnym skutkiem niedopompowania kół jest zsunięcie się opony z obręczy podczas jazdy, niemniej, jeśli macie sprawny układ kontroli ciśnienia powietrza w kołach, zostaniecie w porę ostrzeżeni: takie zjawisko wymaga jednak znacznego niedoboru powietrza.
- Niskie ciśnienie powietrza w kołach zwiększa ryzyko aquaplaningu.
Ciekawostką jest, że – według danych PZPO (Polski Związek Przemysłu Oponiarskiego) – 58 proc. kierowców zbyt rzadko sprawdza ciśnienie powietrza w kołach swoich samochodów.
Szef PZPO, Piotr Sarnecki, podkreśla też spostrzeżenia umieszczone wyżej:
Uwaga, zrobi się chłodniej. Co z ciśnieniem powietrza w kołach?
Warto pamiętać, że ciśnienie powietrza w kołach w dużym stopniu zależy od temperatury otoczenia. Duża zmiana temperatury na zewnątrz może prowadzić (tutaj znów przytoczymy dane PZPO) do spadku ciśnienia w kołach nawet o 0,4 bara.
A może warto napompować koła „na zapas”?
Jeśli napompujemy koła samochodu tak, jakbyśmy jeździli zawsze obciążonym samochodem (byle nie bardziej), bez wątpienia unikniemy wymienionych wyżej problemów wynikających z jazdy na zbyt niskim ciśnieniu. Ale nie polecałbym tego rozwiązania: zbyt wysokie ciśnienie powietrza w stosunku do wymagań i obciążenia samochodu drastycznie pogarsza komfort jazdy. Również karoseria samochodu narażona na "ostrzejsze" drgania szybciej się niszczy.
Idealne rozwiązanie to kontrola ciśnienia powietrza raz w miesiącu i dopompowanie kół przed każdą dłuższą jazdą pod pełnym obciążeniem. Tak traktując opony, będziemy cieszyć się nimi dłużej, a ryzyko, że „coś wystrzeli” albo opona zużyje się lub zepsuje po niewielkim przebiegu, będzie znikome.