• Najbliższy czas będzie trudny dla kierowców w całej Polsce — będzie ślisko!
  • W takich warunkach trzeba szczególnie uważać na gołoledź, którą łatwo przeoczyć. Ma postać cienkiej, niewidocznej warstwy lodu na asfalcie
  • Podstawowa zasada brzmi: "noga z gazu i jak najmniej gwałtownych ruchów". Jeśli to możliwe, warto planować hamowanie z wyprzedzeniem

Aplikacje pogodowe ostrzegają: w wielu regionach Polski trzeba uważać na niebezpieczną gołoledź. Jak jeździć w takich warunkach? Odpowiedź nasuwa się sama: ostrożnie! Zdjęcie nogi z gazu czasami jednak nie wystarczy. To, oczywiście, prawidłowa reakcja na zmianę pogody, ale trzeba też sobie przypomnieć zasady jazdy po śliskiej nawierzchni i... poznać swojego wroga.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Gołoledź — czym jest i dlaczego jest groźna?

To przeciwnik, który atakuje kierowców z zaskoczenia. Na "ringu" pojawia się bardzo szybko i niespodziewanie – bez widocznych rękawic bokserskich. Do sprowokowania gołoledzi wystarczy zaledwie mżawka, która przy ujemnych temperaturach osadza się na nawierzchni w postaci tak cienkiej, że aż niewidocznej warstwy przezroczystego lodu. Gołoledź może też narodzić się z mgły lub schować za kamuflażem zmrożonego śniegu.

Czarny asfalt? Zimą to może nie mieć znaczenia Foto: Auto Świat
Czarny asfalt? Zimą to może nie mieć znaczenia

To też przeciwnik, który lubi ciemne i wilgotne zaułki. "Czarny lód" pojawia się bardzo często w pobliżu jezior, rzek i terenów leśnych, czyli wszędzie tam, gdzie występuje duża wilgotność. Radzimy zwiększyć czujność także na wiaduktach i w mniejszych tunelach. Ale bezpiecznie nie mogą czuć się nawet mieszkańcy miast. Warstewka lodu może na nich czyhać w zacienionych miejscach, gdy temperatura wilgotnego powietrza spada poniżej zera.

Zmrożony śnieg czy "klasyczny" lód od razu rzucają się w oczy, gołoledź nie. I to jest jej zgubna w skutkach (dla nas) przewaga. Przy odrobinie szczęścia da się ją jednak zdemaskować. Wystarczy choćby refleks świetlny na asfalcie – po zmierzchu gołoledź zamienia go w lustro, które chętnie odbija światła samochodów czy latarni. Zdradzić ją może także oszronione pobocze (roślinność, znaki itp.) albo... cichsza praca opon! Gdy suną po gładkim lodzie, tarcie jest mniejsze, więc nie szumią tak, jak na chropowatym asfalcie.

Czy warto kontrolnie przyhamować?

Chociaż pokusa jest duża, lepiej nie weryfikować podejrzeń awaryjnym hamowaniem. Z dwóch powodów. Po pierwsze, stworzylibyśmy tym zagrożenie dla innych uczestników ruchu, niespodziewających się takiego zagrania w walce z gołoledzią. Po drugie, gwałtowne hamowanie może zakończyć się w zaspie lub przydrożnym rowie na skutek całkowitej utraty przyczepności.

Gwałtowne reakcje prowadzą zwykle do utraty kontroli nad autem Foto: Auto Świat
Gwałtowne reakcje prowadzą zwykle do utraty kontroli nad autem

Nie oznacza to jednak, że nie warto raz na jakiś czas delikatnie przyhamować podczas jazdy na wprost. W ten sposób nie tylko sprawdzimy, czy droga rzeczywiście jest śliska (zdradzi to załączający się ABS już po lekkim muśnięciu pedału hamulca), ale też oczyścimy tarcze i klocki z osadzającej się na nich soli.

Nie liczmy jednak na to, że w warunkach ograniczonej przyczepności to zdziała cuda – przy takiej pogodzie droga hamowania znacznie się wydłuża. Jak bardzo? Przy prędkości 80 km/h nawet 4,5-krotnie – informuje Szkoła Bezpiecznej Jazdy Renault. Dla zobrazowania powagi sytuacji: podczas gdy na suchym asfalcie do zatrzymania się z takiej prędkości potrzebujemy 60 m, na mokrym będzie to już prawie 90 m, a na lodzie nawet 270 m!

Jak jeździć po śliskiej nawierzchni?

Zamiast hamowania z pełną siłą i w ostatnim momencie, lepiej uciec się do powolnego wytracania prędkości po wcześniejszym zdjęciu nogi z gazu. Można też zastosować technikę hamowania silnikiem, czyli stopniowej redukcji biegów (bez gwałtownego odpuszczania sprzęgła!). Aby nie doprowadzić do poślizgu, powinniśmy także unikać gwałtownych ruchów kierownicą – inaczej czeka nas ten sam scenariusz, co podczas mocnego wciśnięcia pedału hamulca.

Nie panikuj, gdy wpadniesz w poślizg. Kluczem jest precyzyjne działanie Foto: Auto Bild
Nie panikuj, gdy wpadniesz w poślizg. Kluczem jest precyzyjne działanie

A jeśli poślizg jest już nieunikniony? To zależy jaki. Jeśli nadsterowny, czyli ten, kiedy tylna oś traci przyczepność, należy wykonać kontrę kierownicą, naprowadzając samochód na właściwy tor jazdy. Nie należy jednak naciskać na hamulec, bo to zdaniem trenerów bezpiecznej jazdy doprowadza do pogłębienia nadsterowności. Jeśli zaś podsterowny (poślizg przednich kół), powinniśmy zdjąć nogę z gazu i zmniejszyć wykonywany skręt kierownicą, a następnie delikatnie go powtórzyć, gdy przednia oś odzyska już przyczepność.

Jeśli nie ma już czasu na hamowanie ani podręcznikowe opanowanie poślizgu, trzeba ratować się ucieczką. Do względnie bezpiecznego i bezbolesnego "lądowania" można wykorzystać ośnieżony fragment drogi albo pas zieleni – jest szansa, że samochód odzyska tam, choć część przyczepności i łatwiej go będzie zatrzymać.

Pamiętajmy o tym, by zimą zmniejszyć prędkość i zwiększyć odległość od poprzedzającego pojazdu, aby zostawić sobie (i innym!) bufor bezpieczeństwa. Warto też zrobić powtórkę z zasady ograniczonego zaufania – inni kierowcy mogą się zagapić, a na śliskiej drodze trudniej naprawia się błędy.