Dla wielu kierowców samochód to po prostu maszyna do przemieszczania się– i nic więcej. Dbają tylko o to, żeby miał w baku paliwo i był wystarczająco sprawny technicznie, żeby dało się nim jeździć. Mycie? Odkurzanie? To zbędny luksus. Teoretycznie można w ten sposób sporo zaoszczędzić.
Tyle że w efekcie takiej eksploatacji samochód z czasem zaczyna wyglądać coraz gorzej i... traci na wartości. Widoczne na zdjęciu auto pochodzi z 2004 roku i od początku pozostaje w jednych rękach. Pod względem technicznym trudno mu cokolwiek zarzucić, przebieg też ma znikomy – poniżej 100 tys. km.
Niestety, lata parkowania pod chmurką, wożenia dzieci, a przede wszystkim brak odpowiedniej pielęgnacji pozostawiły wyraźne ślady.Postanowiliśmywystawić to auto na sprzedaż. Najpierwbez żadnych przygotowań, tak jak stało. Rezultat? Zgłosili się wyłącznie handlarze, którzy wiedzą, że zapuszczony samochód da się zwykleodpicować.
Niestety, fachowcy nie są przesadnie rozrzutni – żaden nie był gotów zapłacić za samochód więcej niż 10 tys. złotych, czyli znacznie poniżej rynkowej ceny tego modelu i rocznika. Po intensywnej kuracji odświeżającej lakier oraz tapicerkę sytuacja całkowicie się zmieniła. Naszą Merivą zainteresowali się zwykli klienci, którzy szukali auta dla siebie, a nie na sprzedaż – bez kłopotów znaleźliśmy chętnych, którzy chcieli zapłacić za auto godziwą cenę. Uzyskanie 16 tys. zł nie stanowiłoby problemu.
Więcej na ten temat przeczytacie w najnowszym „Poradniku” 7/2012