• Nie wolno ignorować komunikatów o konieczności dolania AdBlue
  • Dolewka nieprawidłowej ilości AdBlue może zakłócić pracę układu
  • Płynu AdBlue nie da się zastąpić innym produktem

Płyn AdBlue, czyli wodny roztwór mocznika, nie należy do najniebezpieczniejszych preparatów używanych w autach. Jest niepalny, ale w kontakcie ze skórą powoduje podrażnienia, zostawia plamy na materiałach tekstylnych, na kontakt z nim nie powinny też być narażone elementy metalowe czy lakier samochodu. Jeszcze nie tak dawno temu w autach osobowych AdBlue trzeba było dolewać naprawdę sporadycznie – często było tak, że nie musiał się o to martwić kierowca, bo płynu wystarczało od przeglądu do przeglądu.

Działo się tak dlatego, że układy oczyszczania spalin były tak konfigurowane przez producentów, żeby... działały głównie podczas oficjalnych testów, a nie w czasie normalnej jazdy. Po aferze "dieselgate", producenci w obawie przed pozwali, odszkodowaniami i innymi problemami zwykle już tak konfigurują te układy, żeby rzeczywiście działały, a normy emisji zostały zaostrzone, więc rzeczywiste zużycie AdBlue wyraźnie wzrosło. W przypadku diesli w autach osobowych nie powinno dziwić zużycie na poziomie 0,5-2,0 l/1000 km, przy czym zużycie nie jest wprost proporcjonalne do zużycia paliwa i zależy w dużej mierze od warunków jazdy.