Ładowanie samochodu w domu – większość producentów przyzna, że własny garaż to miejsce, gdzie samochód na prąd powinien być ładowany najczęściej, można rzec domyślnie – bo tak jest najwygodniej i najtaniej. Producenci oferują też domowe stacje ładowania – a raczej udają, że mają je w ofercie. Gdzie taką domową stację kupić i ile to kosztuje?
Foto: Robert Rybicki / Auto Świat
Aby szybko ładować auto elektryczne w domowym garażu, potrzebny jest albo tzw. wallbox, albo ładowarka podłączana do gniazda 3-fazowego
Za pomocą domowej ładowarki naładujemy auto elektryczne o wiele szybciej i – przede wszystkim – bezpieczniej niż z gniazdka 230 V
Maksymalna moc domowej ładowarki to 22 kW, choć w niewielu domach jest do czego takie urządzenie podłączyć
Auto z dużym akumulatorem ładowane bezpośrednio z domowej sieci może ładować się nawet dwie doby. Za pomocą domowej ładowarki – zaledwie kilka godzin.
Domowe gniazdko „uniesie” obciążenie rzędu 3 kW, ale tylko przez ograniczony czas – długotrwały pobór prądu o takim natężeniu mógłby doprowadzić do „upalenia” standardowej instalacji. Z tego względu auto podłączone do sieci domowej pobiera skromne 1500-2000 W, często mniej. W praktyce samochód z dużą baterią od zera do pełna może ładować się nawet dwa dni, nie jest to na dłuższą metę zalecane. Rozwiązaniem jest domową ładowarka, może być naścienna, czyli tzw. wallbox podłączony przez wykwalifikowanego elektryka do sieci za pomocą kabli o odpowiedniej grubości. Może być też ładowarka przenośna podłączana do gniazda 3-fazowego – jeśli takie mamy w domu.
Ładowarka może mieć gniazdo typu 2 (wtedy korzystamy z kabla, który mamy w bagażniku auta), a może mieć też zintegrowany kabel zakończony wtyczką, którą wtykamy w gniazdo ładowania w samochodzie. Co do mocy, to występują wallboxy o mocy 3,7 kW, 7,4 kW, 11 kW i 22 kW. Im urządzenie ma wyższą moc, tym szybciej naładuje nasz samochód (oczywiście zależy to także od tego, ile auto potrafi przyjąć). Ale ograniczeniem jest przydział mocy naszego domu – jeśli to np. 11 kW, to na mocną ładowarkę nie ma miejsca. Jeżeli mamy 20 kW – da się z tego 7,4, a może i 11 kW „wykroić”. Można też negocjować z zakładem energetycznym zwiększenie przydziału mocy, co bywa jednak drogą przez mękę, a czasami jest zwyczajnie niemożliwe. Przyjmijmy jednak, że przydział mocy mamy odpowiedni. Gdzie kupić ładowarkę? Np. u dilera samochodów – w końcu ten, kto sprzedaje auta, w teorii przynajmniej sprzedaje i domowe wallboxy. Warto przy tym wiedzieć, że ładowarki są uniwersalne – wallbox BMW naładuje także Mercedesa – i z wzajemnością, urządzenie Nissana doładuje Hyundaia, itd.
Volkswagen – jeszcze nie dojechał?
Zaczynam od strony marki VW, gdzie znajduję atrakcyjną ofertę jednej z trzech wersji ładowarek ID.Charger oferowanych w ofercie promocyjnej. Wallbox o mocy 11 kW już za 1729 zł – brzmi wręcz pięknie. Droższa wersja z opcją kontroli za pomocą aplikacji, która ma działać od jesieni, to wydatek 2600 zł (bez montażu), a wersja z licznikiem energii – 3669 zł. Wypełniam ankietę, z której wynika, że jestem potencjalnym klientem – mam garaż, o którym decyduję, mam 30 cm wolnej ściany, jeśli będzie trzeba, zgodziłbym się na zmianę dostawcy energii (byłoby to potrzebne, gdyby przydział energii, jakim dysponuję w domu, okazał się za niski, a mój dostawca energii nieskłonny do negocjacji). Dzwonię na infolinię zaczynającą się od 00 800 i... po chwili czuję, że sprawiłem komuś kłopot. Pani po drugiej stronie nie wie, o co mi chodzi. Ładowarka? Do samochodu? Kupić? Pani odsyła mnie na stronę internetową, podając mi najprawdopodobniej błędny adres i już wiem, że jeśli dowiem się czegokolwiek, to w salonie. Dzwonię więc.
Do jakiego samochodu ta ładowarka potrzebna? – pyta sympatyczny pan z salonu VW Warszawa Okęcie. – Do samochodu, każdego, po prostu ładowarka o mocy 11 kW – odpowiadam, a pan obiecuje się zorientować. Po chwili wraca. – Nie, jeszcze tych ładowarek nie ma w ofercie. Ale będą niedługo – proszę pytać.
Już następnego dnia dowiaduję się, że dzwonienie do salonu nie zawsze jest najlepszą opcją, bo np. korzystając ze strony internetowej producenta, można zamówić w Volkswagenie ładowarkę z dostawą do domu. I faktycznie – jest! 1790 zł za wersję standardową o mocy 7,4 albo 11 kW, ewentualnie o 220 zł droższą z dłuższym kablem (7,5 m a nie 4,5 m) – to cena już z kosztami wysyłki. Dobra oferta, w sumie chyba najlepsza na rynku, na razie wersja podstawowa. Pod koniec roku mają być dostępne bardziej „wypasione” modele.
Foto: Auto Świat
Renault – wie, że ma, ale nie wie gdzie
W salonie Renault w Warszawie, który zajmuje się m.in. obsługą samochodów elektrycznych, po upewnieniu się, że chodzi mi o ładowarkę, a nie o kabel, pan stwierdza, że jeszcze nikt o to nie pytał, ale poszuka. I znajduje! Wallbox kosztuje 2200 zł – oczywiście bez montażu. Ma 22 kW mocy, a więc aż za dużo. A czy można go kupić? Pan nie może znaleźć „referencji”, ale obiecuje poszukać. Zostawiam numer telefonu i uzbrajam się w cierpliwość.
I ostatecznie miły pan oddzwania po 2 godzinach – nie, nie ma jeszcze tego Wallboxa w ofercie (trzeba więc przyjąć, że i cena jest bardzo orientacyjna), ale może wkrótce będzie, powinien być.
Smart, Mercedes – z byle kim nie gadają
Na infolinię salonu Mercedesa przy ul. Gottlieba Daimlera w Warszawie trafiam przekierowany ze strony samochodów Smart – wiadomo, większość Smartów to „elektryki”. Ale i Mercedes ma w ofercie ciekawe modele na prąd. W salonie pytanie po ładowarkę, tzw. Wallbox, nie budzi zdziwienia. Niestety, dział części ma zajętą linię, ale oddzwonią w wolnej chwili.
Są szybcy – po 10 minutach dzwoni pan z Mercedesa i pyta, w czym może pomóc. Chciałem kupić ładowarkę do samochodu, naścienną, może być 11 kW.– Numer nadwozia proszę. – Ja chcę ładowarkę do każdego samochodu elektrycznego, nie tylko Mercedesa. – Numer nadwozia proszę. – Nie mam Mercedesa, chcę ładowarkę do garażu, do dowolnego Mercedesa. – To nie pomogę Panu. W sumie konkretne podejście, warto je pochwalić – nie masz Mercedesa, to nie będziemy z tobą gadać.
Nissan – o to nikt jeszcze nie pytał?
Nissan, który postawił na elektromobilność lata temu i w dużej mierze żyje dzięki modelowi Leaf, na swoich stronach internetowych opisuje różne sposoby ładowania ładowania swoich samochodów. Zachęca możliwością naładowania w warunkach domowych Leafa z dużą baterią do pełna w ciągu 11,5 godziny. Dzwonimy do Japan Motors. W salonie sprzedaży aut, pani z którą się łączę, wydaje się zbita z tropu pytaniem o ładowarkę do samochodu, ale reaguje szybko – odsyła mnie do działu części i akcesoriów. W dziale części pan sprawdza, szuka, nie znajduje – prosi o numer telefonu. Napisze mejla do Nissana z pytaniem, czy już są ładowarki, jak się czegoś dowie, to oddzwoni.
BMW – mają dla mnie ładowarkę! Cena...
BMW Auto Fus, ul. Ostrobramska w Warszawie – dzwonię, bo przecież BMW ma w swojej ofercie bardzo udanego elektryka – model i3. Ze strony internetowej BMW dowiaduję się, że firma bardzo chętnie zainstaluje urządzenie do ładowania w moim garażu. A więc? Dość sprawnie – już trzecia osoba okazuje się kompetentna, informuje, że BMW ma obecnie w ofercie dwie wersje Wallboxa – sterowany aplikacją za 5468 zł i z kartami dostępu (czyli np. do podziału z sąsiadem) za 6500 zł. Interesuje mnie tańsza wersja i... jest! Jest jeden egzemplarz na stanie. Co do montażu, to dowiaduję się, że BMW Polska miała umowę z firmą energetyczną, która za 1500 zł netto montowała te urządzenia, pan nie wie, czy oferta jest aktualna, ale przecież każdy elektryk z uprawnieniami może to założyć, jeśli jest się do czego podłączyć. To racja. Podsumujmy: jakieś 8,5 tys. zł za ładowarkę do garażu – tanio nie jest.
Foto: BMW
Wallbox BMW
A jak jest poza ASO?
Gdy zajrzymy na strony dużej hurtowni części, np. InterCars, w ofercie teoretycznej jest ok. stu ładowarek naściennych do samochodów, a to przecież (w każdym takim miejscu) tylko ułamek rynku. Inna sprawa, że z prawie stu produktów dostępnych jest od ręki mniej niż 10. Ale to wystarczy – najtańszą naścienną ładowarkę 11 kW znajduję za 3300 zł, 22 kW – za 4400zł. Są też mniejsze, tańsze, droższe. Ciekawą ofertą dla tych, którzy w domu nie chcą prowadzić specjalnej instalacji, a mają w domu gniazdo 3-fazowe, są przenośne ładowarki do samochodów elektrycznych, najczęściej o mocy 3,7, 7,4 albo 11 lub 22 kW podłączane po prostu do gniazda trójfazowego. Takie urządzenie pełni rolę pośrednika pomiędzy gniazdem „siłowym” a samochodem, mając urządzenie o mocy np. 11 kW, można albo używać go albo z pełną mocą, albo z ograniczoną – dostosowaną do mocy gniazda. Można je mieć w bagażniku, a wówczas o wiele łatwiej znaleźć źródło „półszybkiego” ładowania – u kogoś w domu, w pracy czy na budowie. Dość powiedzieć, że z takiego samego gniazda, do ktorego można podłączyć tę ładowarkę, zasilane są np. budowlane gruszki do mieszania zaprawy... W każdym razie te „przejściówki” występują w różnych wersjach, komunikujące się np. z telefonem za pomocą aplikacji i łącza bluetooth, a są też takie, które funkcji bezprzewodowej komunikacji nie mają. Koszt – od ok. 3500 do ok. 5000 zł. Powiedzieć, że drogo, to nic nie powiedzieć. To nie jest technologia rakietowa – to solidny kabel z transformatorem i nieco elektroniki...
Foto: Robert Rybicki / Auto Świat
Ładowarka podłączana do gniazda trójfazowego – koszt ok. 3800 zł
W sklepach internetowych – taniej niż najtaniej?
Ładowarki do aut – to nie są tanie rzeczy. Dalekowschodnie ładowarki o mocy 3,7-7,4 kW sprzedawane na Allegro to wydatek raczej nie mniej niż 1600 zł, wallbox o mocy 11 kW kosztuje ponad 2000 zł, a jeśli ma bardziej wyrafinowane sterowanie bezprzewodowe – ponad 3 tys. zł. Ale da się to kupić. Trzeba zarezerwować jeszcze co najmniej 1000 zł (ale lepiej więcej) za okablowanie i montaż sprzętu. Niektórzy sprzedawcy uzależniają sprzedaż sprzętu (albo udzielenie gwarancji na urządzenie) od skorzystania z poleconego elektryka (cena usługi, jak łatwo się domyślić, rośnie).
Zanim więc zatankujemy „elektryka” tanim, dotowanym domowym prądem po 50 groszy za kilowatogodzinę, trzeba zapłacić za ładowarkę i ją zainstalować – równowartość (w większości przypadków) jakichś 150 ładowań do pełna dużego samochodu z dużą baterią. Szczerze? Chciałem sobie coś takiego sprawić dla komfortu, w końcu czasem jeżdżę autami na prąd. Ale jak tak, to chyba na razie się wstrzymam.