Każdy dzień funkcjonowania tych nazw jest obraźliwy dla pamięci ofiar - mówi dr Marek Korkuć z krakowskiego oddziału IPN-u. O co chodzi? O nazwy ulic, które IPN proponuje zmienić. Adresy do wymiany znaleziono w całej Polsce. Chodzi np. o ulice Dąbrowszczaków i Armii Ludowej. Najbardziej radykalni zwolennicy zmian nie tolerują nawet takich patronów, jak bajkopisarz Jan Brzechwa. Jeśli mieszkamy przy ulicy, której nazwa zostanie zmieniona, zapłacimy 70 zł za wymianę prawa jazdy oraz 60 zł za nowy dowód rejestracyjny. Stare tablice rejestracyjne wymienimy razem z dowodem za 182 zł. Do tego dochodzi wymiana dowodu osobistego. Instytucje i firmy zapłacą za wymianę pieczątek, papieru firmowego, itp. Pojawią się i inne kłopoty: wymienić trzeba papierowe plany miast, a także zaktualizować (często odpłatnie) oprogramowanie systemów nawigacyjnych. Co mogą zrobić osoby, które lubią swoje stare adresy? Niewiele, ale warto wiedzieć, że nadawanie i zmiana nazw ulic należy do samorządów, które wybieramy, a nie do rządu czy IPN-u. Możemy sprawdzać, kto z samorządowców jak głosuje i pamiętać o tym podczas kolejnych wyborów. Pomagamy odzyskać Odgórnie narzucona zmiana nazwy ulicy przeprowadzona bez konsultacji z mieszkańcami to zdecydowanie zły pomysł. To przecież nie tylko prosta zmiana tabliczek (choć te też kosztują), ale liczne kłopoty i koszty dla osób tam mieszkających. Konieczna staje się wymiana wszystkich dokumentów - m.in. dowodów osobistych, praw jazdy i dowodów rejestracyjnych pojazdów. Jeszcze więcej problemów czeka osoby prowadzące działalność gospodarczą. Co prawda, zmiana np. numeru REGON czy zmiana w ewidencji działalności gospodarczej są bezpłatne, ale już wymiana pieczątek, nie wspominając o wszystkich innych materiałach firmowych z adresem, pociągnie za sobą bardzo duże koszty. Taka zmiana godzi też w ideę samorządu i zasadę pomocniczości. Kwestie lokalne, a nazwy ulic do nich należą, powinny być roz-strzygane przez demokratycznie wybrane władze samorządowe, a nie odgórnie dekretowane przez "wszystko-lepiej-wiedzącą" władzę. Wątpliwi bohaterowie z pewnością nie przynoszą chwały naszym ulicom, jednak narzucona zmiana patrona nie sprawi, że ulica stanie się lepsza i równiejsza, a problemy mieszkańców taką zmianą spowodowane będą realne i wbrew pozorom dość dotkliwe.Kacper Pietrusiński, zastępca burmistrza dzielnicy Bielany w Warszawie
Ulice do wymiany?
- Zjawisko jest dramatyczne. W Polsce funkcjonuje ponad 1000 nazw, które w normalnym państwie nie powinny być używane.