. makabrycznym nieukiem i niewyobrażalnym leniem. Mimo "przykrę-cania śruby" przez rodziców przetrwał w szkole podstawowej zaledwie 7 klas, z czego dwie powtarzał. Efekty były dość zrozumiałe - ojciec dosłownie wypędził go z domu, każąc mu zadbać o sie-bie samodzielnie. Dokonał tylko ostatniego "rodzicielskiego czynu samarytańskiego": załatwił mu pracę gońca. Kuracja najwyraźniej podziałała, bo już po trzech miesiącach klepania biedy Felix Wankel zaczął poważnie podchodzić do życia, douczając się wieczorami i pracując za trzech. Doszedł do stanowiska handlowca w wydawnictwie książkowym, gdy zafascynowały go biografie wynalazców i myślicieli. Lektura spowodowała przełom w jego sposobie myślenia. W roku 1924 zorganizował własny warsztacik, gdzie pracował nad różnymi wynalazkami, z których jeden nie dawał mu spokoju. W roku 1932 dopracował go osta-tecznie - był to projekt silnika z tłokiem obracającym się wewnątrz cylindra zamiast przesuwać się w nim w górę i w dół. Jednak inne jego projekty spra-wiły, że został zatrudniony przez BMW przy konstruo-waniu szybrowych układów zaworowych w silnikach lotniczych, a potem prowadził własne biuro testowania silników gwiaździstych. Po wojnie, dopiero w 1951 roku, mógł powrócić do swych badań, których efektem we współpracy z NSU było powstanie silnika z wirującym tłokiem, znanego powszechnie jako "silnik Wankla". Do dziś wykorzystuje go tylko Mazda.
Wokół... cylindra
Nasz dzisiejszy bohater, jeden z najbardziej pracowitych wynalazców wszech czasów (normą była dla niego praca po 20 godzin na dobę), był w dzieciństwie..