Z naszego doświadczenia wynika, że spora część sprzedawców po prostu kręci. Dotyczy to w równym stopniu handlarzy, jak i osób, które próbują korzystnie pozbyć się starego samochodu.Najczęstsze przekłamania dotyczą kwestii, które można uznać za subiektywną ocenę samochodu. Podstawowa zasada: stan bardzo dobry oznacza zupełnie co innego dla sprzedawcy niż dla kupującego. Jeszcze gorzej, jeśli w informacji o stanie znajdują się dodatkowe obwarowania, np. "jak na wiek stan bardzo dobry" - w przypadku auta kilkuletniego oznaczać to może stan daleko posuniętego rozpadu. A co jeśli przeczytamy, że auto ma wady, ale jeździ? W większości przypadków prowadzić je będzie mógł najwyżej kaskader. Nawet do tak z pozoru jednoznacznych informacji, jak to, czy auto ma książkę serwisową, należy podchodzić ze sporą rezerwą. Często na miejscu przy dokładnych oględzinach auta okazuje się, że książka jest, ale ostatni wpis pochodzi np. sprzed ponad 10 lat! Jak nie dać się nabrać na nieuczciwe ogłoszenie? Najlepszym sposobem jest po prostu dokładne wypytanie sprzedawcy przez telefon.Uważaj! Sprzedawca może być oszustemNawet handlarze z reguły wiedzą dużo o sprzedawanych przez nich autach. Cała sztuka polega jednak na tym, żeby zadawać możliwie konkretne pytania. Samo pytanie: "czy auto jest sprawne?" nie wystarczy. Jeżeli chcemy poznać prawdziwy przebieg, to nie pytajmy tylko o stan licznika, ale też o wszystko to, co może jego wskazania potwierdzić, czyli np. książkę przeglądów, poprzednie umowy kupna- sprzedaży z podanym przebiegiem w momencie transakcji. Jeżeli sprzedawca nie ma nic do ukrycia, to poda namiary na serwis, który wcześniej obsługiwał auto - wtedy do ustalenia, czy auto rzeczywiście było serwisowane, wystarczy telefon i odrobina dociekliwości.Dobrym sposobem na wyrobienie sobie na odległość zdania o konkretnym samochodzie jest poproszenie sprzedawcy o dosłanie mejlem dodatkowych zdjęć, innych niż w ogłoszeniu. Ważne jest, żeby pokazywały one detale, które nas interesują, a nie to, co chce pokazać sprzedawca. Jeżeli twierdzi, że nie ma na to czasu lub nie może, to prawdopodobnie kręci - trudno znaleźć komis, w którym nie byłoby aparatu cyfrowego lub przynajmniej telefonu komórkowego z aparatem.Nie tylko u nas oszukują O ile w przypadku polskich handlarzy, szczególnie tych oferujących auta na giełdach, większość kupujących zachowuje dużą rezerwę, o tyle już za granicą jesteśmy znacznie mniej ostrożni. Szczególnie auta kupowane bezpośrednio "od Niemca" darzone są niemal bezgranicznym zaufaniem. Niemieccy handlarze doskonaleo tym wiedzą i wykorzystują to bez żadnych skrupułów! Niepewne, niesprawne auta bardzo często sprzedawane są "okazyjnie" obcokrajowcom. W końcu zawsze lepiej, jeśli niezadowolony klient znajduje się o tysiąc kilometrów dalej, a w dodatku nie ma możliwości, żeby pociągnąć sprzedawcę do odpowiedzialności. Nie można polegać na pierwszym wrażeniu Znamy wiele relacji, z których wynika, że oszustem okazywał się sprzedawca o wyglądzie statecznego, niemieckiego emeryta!W wielu krajach sprzedawcy często liczą na to, że nabywcy nie znają języka oraz miejscowych dokumentów. Na tej zasadzie do Polski trafiło zza granicy np. sporo aut leasingowanych lub będących przedmiotem zastawu bankowego, czyli takich, które nie stanowiły własności osoby sprzedającej. Otrzeźwienie następowało dopiero przy próbie zarejestrowania takiego auta w Polsce, gdzie okazywało się, że rzekome dokumenty nie są dowodem własności auta, o które upomina się zagraniczny bank lub firma leasingowa. Co gorsza, nieuczciwi sprzedawcy bardzo często próbowali zatuszować nielegalne pozbycie się auta, zgłaszając policji i firmom ubezpieczeniowym jego kradzież. W ten sposób niefortunny, nieostrożny nabywca nie tylko tracił kupiony samochód, ale też mógł zostać oskarżony o kradzież lub co najmniej o paserstwo.