Auto Świat Porady Kupno i Sprzedaż Finansowanie samochodu - auto na raty lub w abonamencie

Finansowanie samochodu - auto na raty lub w abonamencie

Już wkrótce w wielu budżetach domowych pojawią się pieniądze z programu „Rodzina 500 plus”. Jeśli wierzyć reklamom, są to kwoty, które powinny wystarczyć na sfinansowanie nowego auta. Sprawdziliśmy więc to!

MKor_20140716_20Żródło: Auto Świat

Stara mądrość ludowa mówi, że żeby napić się piwa, nie trzeba od razu kupować browaru. Firmy motoryzacyjne przekonują nas ostatnio, że taka sama zasada może obowiązywać w przypadku samochodów – żeby jeździć, nie trzeba ich kupować na własność, wystarczy opłacić abonament za użytkowanie.

Masz abonament na telefon, internet czy telewizję? Dlaczego nie na samochód? – a pod tym pytaniem na stronie internetowej dilera atrakcyjnie wyglądające oferty, np.: Skoda Citigo już od 345 zł/miesiąc, Volkswagen Polo za 420 zł, Skoda Octavia za 584 zł miesięcznego abonamentu. Nowy samochód dla każdego? Takimi ofertami mogą się zainteresować rodziny, do których już wkrótce mają zacząć spływać pieniądze z programu „Rodzina 500 plus”. Czy pieniądze na dzieci można wydać na samochód? Ależ tak, przecież rodzinne auto służy również i dzieciom!

Swoje programy abonamentów na samochody mają też m.in. Mercedes (Private- Rent) oraz Hyundai (Abonament 12+1). Gdzie tkwi haczyk w tych ofertach? Przyjrzymy się dokładniej niektórym z nich.

Jeśli wierzyć reklamom, za niespełna 500 zł miesięcznie (czyli za kwotę, którą może otrzymać od państwa rodzina z dwójką dzieci) można mieć Skodę Rapid Ambition 1.2 TSI/90 KM. Umowa będzie trwać 48 miesięcy. Oznacza to, że w tym czasie wpłacimy tylko 24 000 zł, tymczasem takie auto kosztuje w salonie 60 850 zł.

Co zatem z resztą kwoty? Otóż, żeby uzyskać tak niską miesięczną ratę wymagany jest 30-procentowy wkład własny (18 255 zł), bo bez niego rata wzrasta do 929 zł, a przy okazji firma dokładniej bada zdolność kredytową klienta. Czyżby idealna oferta dla rodzin z trójką dzieci, które od państwa dostaną 1000 zł miesięcznie? Niekoniecznie, bo im więcej dzieci, tym wprawdzie wyższy przychód, ale niższa zdolność kredytowa.

Co dzieje się z autem po upływie czasu trwania umowy? Tym właśnie ta oferta różni się od klasycznego kredytu. Klient ma wybór: może zwrócić je dilerowi lub spłacić do końca i stać się jego właścicielem. Tyle że żeby po zwrocie pojazdu być kwita, trzeba go dostarczyć dilerowi w nienagannym stanie. Przebieg nie może przekroczyć 20 tys. km rocznie, koszt usunięcia wszelkich rys, zadrapań, wgniotek czy usterek technicznych zostanie doliczony do rachunku, i to po cenach z ASO.

Umówmy się: gwarancja przyjęcia auta na takich warunkach to żadna łaska – czteroletni samochód z niskim przebiegiem i bez żadnych wad i tak sprzedałby się bez problemu. A co z opcją spłaty? Tu mamy do czynienia z kredytem z tzw. ratą balonową – na koniec pozostanie do zapłacenia ok. 26 000 zł, czyli kwota, za którą moglibyśmy kupić takie używane auto na rynku. Oczywiście, tę sumę też można rozłożyć na raty, ale wtedy, wpłacając po 500 zł miesięcznie, spłacimy naszą przykładową Skodę dopiero po ok. 10 latach.

Inaczej jest skonstruowana oferta abonamentowa Hyundaia. Jej najnowsza odsłona to Abonament 12+1. Na pierwszy rzut oka comiesięczne wpłaty wydają się wyższe niż w przypadku ofert VW czy Skody. Za model i20, zbliżony gabarytami do Skody Fabii, trzeba zapłacić 799 zł miesięcznie. Dużo?

Niekoniecznie! Nie ma opłaty wstępnej ani wkładu własnego (trzeba wnieść tylko kaucję w wysokości jednej raty), a w cenę są wliczone: pełne ubezpieczenie, serwis, a nawet sezonowa wymiana opon. Po upływie umowy (13 miesięcy, ale płacimy tylko za 12) samochód trzeba oddać (maksymalny dopuszczalny przebieg to 24 tys. km) i nie ma opcji wykupienia go.

Z jednej strony po wpłaceniu niespełna 9600 zł po roku zostajemy z niczym, ale z drugiej strony gdybyśmy nawet kupili takie auto za gotówkę, to mniej więcej tyle stracilibyśmy na utracie wartości. To rozwiązanie ma więc sporo zalet: w perspektywie roku łatwiej zaplanować swoje wydatki, niż np. przewidzieć sytuację finansową na 4 lata do przodu, zatem ryzyko, że będziemy mieli problemy ze spłatą, jest stosunkowo niewielkie, nie trzeba się martwić ani o serwis, ani o odsprzedaż samochodu.

Niestety, nie ma gwarancji, że za rok firma zaproponuje równie korzystny układ. Najdroższym modelem dostępnym w abonamencie jest Hyundai i40 Wagon – za miesiąc korzystania z niego trzeba zapłacić 1949 zł.

Podobnie ma działać mercedesowski PrivateRent. W reklamach na stronach internetowych warunki wydają się atrakcyjne – w stałej miesięcznej opłacie mają być zawarte: koszt finansowania pojazdu, pełny pakiet ubezpieczeń, całodobowa opieka Assistance24h, koszt sezonowej wymiany opon, a także, na życzenie, pełna opieka serwisowa. Zrezygnowano też z opłaty wstępnej, występuje jedynie niska kaucja zwrotna.

Gdzie tu haczyk? W dostępnych na stronach firmy kalkulatorach finansowych nie da się wyliczyć tej opłaty, a pytani przez nas handlowcy w różnych salonach Mercedesa zamiast abonamentu z uporem wyliczali nam kolejne oferty zakupu auta na mniej lub bardziej korzystny kredyt. Czyżby abonamenty dla osób fizycznych istniały tylko teoretycznie?

Naszym zdaniem - czytaj i licz dokładnie

Rzeczywistość nie jest niestety tak piękna, jak wmawiają nam reklamy. Nie liczcie na to, że za 500 zł miesięcznie, bez żadnego wkładu własnego, można jeździć nowym autem. Większość ofert abonamentowych dostępnych na rynku dla osób fizycznych to tak naprawdę kredyty z tzw. ratą balonową i opcją zwrotu auta dilerowi za ustaloną cenę.

Autor Piotr Szypulski
Piotr Szypulski
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków