Każda branża ma swój żargon. Jeśli nie pracujecie w korporacji, macie prawo nie wiedzieć, jak wygląda praca „na asapie przed dedlajnem”, a jeżeli nie pasjonujecie się piłką nożną, możecie osłupieć na dźwięk terminu „strzał z dużego palca”. Ciężko może być też w sytuacji, gdy bez znajomości handlarskich zwrotów i sztuczek będziecie próbowali kupić auto używane.

Sprzedawanie samochodów z drugiej ręki to trudna praca. Wobec dzisiejszego przesycenia rynku wtórnego trzeba się naprawdę wspiąć na wyżyny kreatywności, żeby najpierw przykuć uwagę potencjalnego klienta, a potem, jak dobrze pójdzie, dobić z nim targu. Zawodowy sprzedawca wie, że jeśli jego oferta nie jest idealna, to będzie musiał ją nieco „podkręcić”.

Nie tylko zdjęciowo – pomocny jest m.in. Photoshop – lecz także na polu semantyki. Efekt jest taki, że niemal wszystkie pojazdy ogłaszane w polskim internecie są: idealne, jedyne takie, serwisowane, bezwypadkowe, pedantycznie zadbane i nie wymagają wkładu finansowego.

Handlarz prawdę ci powie

Słowniczek z popularnymi terminami zamieszczamy w ramce na stronie obok. Są wśród nich takie, których używa się jedynie w słowie pisanym (ogłoszenia), ale i takie, po które sprzedający sięga dopiero podczas oględzin, gdy czuje, że klient wymyka mu się z rąk. Musicie jednak pamiętać też o tym, że są i inne techniki mydlenia oczu.

Bo np. jeżeli ktoś napisze, że dany samochód ma ładny lakier, a na miejscu okaże się, że wcale tak nie jest, to... sprzedający może powiedzieć, że przecież według niego lakier jest ładny. No i czego się spodziewać po używanym samochodzie, wybrzydzać to można sobie w salonie! A jeśli kupujący ma z tym jakiś problem, to już jego sprawa.

Największe zaufanie powinny wzbudzać ogłoszenia napisane rzeczowo i fachowo, bez zbytniego silenia się na oryginalność. Czyli te, które zawierają podstawowe dane na temat historii, ewentualnych szkód i usterek do usunięcia. Taki sposób działania często zdradza tzw. sprzedawcę prywatnego, bo zawodowi handlarze lubią nadużywać niektórych wyświechtanych terminów, a co bardziej leniwi po prostu wklejają wszędzie ogłoszenie o tej samej treści, tyle że z innymi danymi (cena, rocznik, silnik itd.).

Żeby nie było: coraz częściej na naszym rynku pojawiają się handlarze dbający o wizerunek i o wiele bardziej otwarci na klienta. Ktoś zdał sobie powoli sprawę z tego, że dziś, w dobie internetu i szybkiego przepływu informacji, wyrobienie sobie dobrej opinii może mieć pozytywne skutki finansowe.

Co widać na zdjęciach?

Wytrawny handlarz robi zdjęcia w ten sposób, żeby auto wypadło na nich jak najlepiej. Czyli albo ucieka się do pomocy zawodowego fotografa, albo tak podrasowuje obrazy, żeby ukryć wady pojazdu. Polega to na obróbce w programie graficznym – często da się rozpoznać po nienaturalnych kolorach i (lub) zbyt mocnym „wyostrzeniu” obrazu (wychodzą tzw. piksele) – bądź specyficznym kadrowaniu. Podejrzenia powinien wzbudzić samochód sfotografowany tylko z jednej strony albo taki, w przypadku którego widać masę detali, ale jeden bok – dziwnym trafem – na żadne zdjęcie się nie załapał. Samochód na fotkach dopiero co wyjechał z myjni? Cóż, mokry lakier wygląda lepiej, może tuszować niedoskonałości.

Co poeta miał na myśli: słowniczek handlarza

Przez telefon i w ogłoszeniu każdy samochód jest najlepszy. Powinniście jednak przemyśleć sprawę, gdy na pytanie np. o stan lakieru czy zawieszenia osoba sprzedająca odpowiada, że nie jest mechanikiem/blacharzem i się nie zna. Owszem, laik może takich rzeczy nie wiedzieć, lecz jeśli w ten sposób rozmowę zaczyna handlarz, to na pewno coś jest na rzeczy. Poniżej wybór pozostałych często używanych zwrotów wraz z ich krótkim objaśnieniem:

- alcantara: tapicerka podobna do zamszu, bywa „niechcący” mylona ze zwykłą tkaniną

- bananowe skóry: jasna lub jasnobrązowa skórzana tapicerka

- bez oznak korozji: opis często dotyczy modeli powszechnie znanych ze słabych blach; wcale nie musi oznaczać, że rdzy nie ma, bo może być, ale... jej po prostu nie widać

- bezwypadkowy: dość płynna definicja; może oznaczać, że nikt nie zginął, ale nie bądźcie zaskoczeni, jeśli odkryjecie szpachlę lub powtórnie malowane elementy

- do opłat: auto sprowadzone z zagranicy, do ceny należy doliczyć koszt rejestracji (256 zł), akcyzy i tłumaczeń

- opłacony: z reguły tylko koszt rejestracji

- do poprawek lakierniczych: karoseria wygląda (bardzo) źle; full opcja (wypas): bogate – według sprzedawcy – wyposażenie; nie musi oznaczać pełnej specyfikacji

- garażowany: być może stał w garażu u sprzedawcy prywatnego, w przypadku handlarzy to puste hasło, nie do zweryfikowania

- grzane stołki: podgrzewane fotele

- gwarancja: fabryczna? komisowa? – ta druga to z reguły pełne wyłączeń ubezpieczenie od kosztów napraw

- gwarancja przebiegu (na fakturze): sprzedający wie, że nawet jeśli cofnął licznik, to nikt mu tego łatwo nie udowodni, albo... ma pojazd z oryginalnym przebiegiem – to też się zdarza

- igła: świetny stan według sprzedającego

- jeździła kobieta: ma świadczyć o tym, że auto jest mało zużyte; klima do nabicia: najczęściej – niesprawna

- klimatronik: automatyczna klima, „klimatyzacja” często oznacza wersję manualną

- komforty: szeroki zakres regulacji foteli

- kraj pochodzenia: nawet w przypadku aut sprowadzonych często podaje się „Polska”, żeby oszukać wyszukiwarkę i kupującego

- ładny lakier, wnętrze jak nowe: często to subiektywna ocena sprzedającego

- masaże: siedzenia z funkcją masażu

- mechanicznie OK: ...a blachy zżera korozja

- model 200X/0Y: rok produkcji 200X, modelowy – 200Y (np. model 2006/07 z reguły oznacza auto z 2006 r.)

- nic nie puka, nic nie stuka: zawieszenie OK

- nie kręcony: nikt – według sprzedawcy – nie zaniżył przebiegu

- nie wymaga wkładu finansowego: czyt. dojedzie do bramy komisu, a potem... Brak wkładu to najczęściej nieprawda, bo po zakupie auta używanego najczęściej trzeba coś dołożyć

- niezawodny łańcuch: dopisek często spotykany w przypadku aut mających problem z... nietrwałym napędem rozrządu

- nowa instalacja LPG: jak ktoś zainwestował w (drogie) LPG, to czemu sprzedaje?

- ogłoszenie grzecznościowe: właścicielem pojazdu nie jest ta osoba, która zamieściła ogłoszenie/pośredniczy w sprzedaży

- opony na jeden sezon: zużyte

- parktronik: czujniki parkowania

- panorama (solar) dach: okno dachowe

- pierwszy właściciel: w Polsce czy od nowości? „Od pierwszego właściciela”: handlarz odkupił pojazd od osoby, która miała go od początku (z salonu)

- serwisowany: powinno być to podparte niepodrobionymi dokumentami, np. książką lub fakturami za naprawy

- stan kolekcjonerski/gabinetowy: stosowane przy starszych autach, ma podkreślić ich stan

- TÜV: niemieckie lub – zbiorczo – zagraniczne badanie techniczne. Ma potwierdzać dobry stan auta i jego przebieg, ale często nieznający języków handlarz przedstawia wynik... negatywnego badania wraz z listą usterek

- udostępniam VIN: czyli albo wiem, że mam dobre auto, albo wiem, że kupujący i tak niczego się w ten sposób nie dowie

- VAT marża: w przypadku pojazdu z zagranicy warto sprawdzić, czy zostały uregulowane kwestie związane z podatkiem VAT

- wiele nowych części: niekiedy oznacza desperacką próbę pozbycia się złomu

- wszystkie szyby oryginalne: ma świadczyć o bezwypadkowej przeszłości.

Naszym zdaniem

Znajomość żargonu handlarzy, a przynajmniej podstawowych zwrotów, zwiększa nieco szanse na uniknięcie wycieczki po auto, które w rzeczywistości okazałoby się złomem. Uwaga zwłaszcza na terminy „serwisowany” oraz „pierwszy właściciel”.