Przez ostatnie kilka tygodni kupowaliśmy dobre auto używane, teraz czas przejść na drugą stronę barykady. Bo – jak ktoś kiedyś słusznie zauważył – człowiek cieszy się z samochodu dwa razy: najpierw wtedy, kiedy go kupi, a potem – gdy sprzeda swoje cztery kółka za satysfakcjonującą kwotę. Dobra wiadomość jest taka, że używane pojazdy pochodzące z rąk prywatnych cieszą się naprawdę dużym wzięciem.
W czasach, gdy zaufanie kupujących do handlarzy samochodowych jest mniej więcej takie, jak do polityków, wystawienie prywatnego ogłoszenia daje już na samym początku korzystną pozycję wyjściową. Czy to jednak automatycznie oznacza, że w związku z tym możesz sobie odpuścić przynajmniej część klasycznych zabiegów pielęgnacyjnych? Cóż, jeśli nie zależy ci na dobrej cenie, to owszem. W przeciwnym wypadku będziesz musiał się nieco wysilić.
Jak wycenić używane auto?
Zacznij od ustalenia ceny. To jasne, że większość osób podchodzi do swojego pojazdu z sentymentem, w związku z czym mamy do czynienia z tendencją do zawyżania kwot wyjściowych. Najprostsza metoda to sprawdzenie cen porównywalnych egzemplarzy wystawionych w internecie. Żeby uzyskać miarodajny obraz sytuacji, musisz jednak wybrać oferty o parametrach maksymalnie zbliżonych do tego, czym może pochwalić się twój pojazd.
Obok tak oczywistych kwestii, jak rok produkcji, przebieg czy rodzaj nadwozia, ogromne znaczenie mają też: wersja silnikowa, skrzynia biegów, pochodzenie (krajowy/sprowadzony). Pamiętaj, że w ramach jednego modelu z tego samego rocznika mogą występować pozornie zbliżone wersje, które znacznie się od siebie różnią. Przykład: VW Passat B6 z silnikiem 1.9 TDI znacznie lepiej trzyma wartość niż wersja 2.0 TDI PD.
Jeśli słabo znasz się na samochodach, skorzystaj z któregoś z (najczęściej płatnych!) poradników rynkowych, np. Eurotax. Pamiętaj jednak o tym, że wartości podawane w katalogach bywają za niskie w przypadku samochodów nietypowych lub chodliwych. Jeżeli niedawno ubezpieczałeś swoje auto, punktem wyjścia do dalszych rozważań może być kwota, na jaką opiewa wartość polisy. Więcej o tym, jak wycenić pojazd przed sprzedażą, żeby nie stracić, ale i nie odstraszyć klientów, przeczytacie za tydzień.
Naszym zdaniem
Żeby było jasne: „picowanie” (w domyśle – tuszowanie usterek) to nie to samo, co uczciwe przyszykowanie samochodu do sprzedaży. Podkreślanie zalet i wykonanie dobrych zdjęć to podstawa, bez której ani rusz.