Wersje są z reguły dwie. Albo dokumenty i historia napraw się gdzieś zagubiły, bo „wie pan, to nie jest nowe auto, kto by tyle papierów trzymał. Ale przebieg na pewno jest prawdziwy...”. Albo podkładki są, ale nic z nich nie wynika – mogą być stare, mogą też być spreparowane. Sytuacja, gdy do sprowadzonego samochodu dołączony jest komplet prawdziwych i dających się łatwo zweryfikować podkładek, faktur i książek to niezwykły luksus i rzadkość.

Częściej jest tak, że kupujący dysponuje podstawowymi danymi – VIN, numery zagranicznych tablic – i musi na własną rękę sprawdzić, czy bajki opowiadane przez sprzedawcę są całkowicie zmyślone, czy tylko... w pewnej części.

Wbrew pozorom dość często się to udaje. W wielu krajach UE działają dobrze zorganizowane i ogólnodostępne bazy danych, z których można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy na temat przebiegu danego samochodu, a nierzadko też i historii ubezpieczeniowej. Niektóre – tak jak część odpowiedników polskiego CEPiK-u – są darmowe, inne wymagają uiszczenia niewielkiej opłaty (kilka, kilkanaście euro).

Podczas zdalnego weryfikowania historii samochodu z zagranicy trzeba jednak przestrzegać kilku ważnych zasad. Po pierwsze: dane i przebiegi muszą układać się w logiczny ciąg, jeden wpis/dokument to zbyt mało, by wyrokować coś na temat przeszłości danego pojazdu, chyba że przebieg na papierku jest wyższy od tego, co widać na cyferblacie – w takiej sytuacji z reguły nie ma mowy o pomyłce. Po drugie: zanim zaczniecie przeczesywać zasoby internetu, dokładnie obejrzyjcie samochód, a zwłaszcza jego schowki oraz ewentualnie przekazaną przez sprzedawcę dokumentację.

Zaskakująco często zdarza się bowiem tak, że rozleniwiony handlarz gdzieś coś przeoczy i wśród stosów mało ważnych papierów zostawi jakiś „kompromitujący” dokument, z którego będzie wynikało, że z przebiegiem auta stało się coś niedobrego. A bywa i tak, że handlarz nieznający języków obcych tak bardzo chce się pochwalić prawdziwym przebiegiem w swym aucie, że wyciąga dokument z badań technicznych, na których jak wół napisano, że auto ma liczne usterki.

Jak sprawdzić auto sprowadzone z Niemiec?

Choć badania techniczne prowadzą różne instytucje (w tym m.in. Dekra), to niemiecki przegląd rejestracyjny zwykło się nazywać zbiorczo „TÜV-em” lub – wśród mniej oczytanych handlarzy – „TIFF-em”.

Uwaga: w Niemczech kręcenie liczników to norma, więc jeden dokument z TÜV-u to mało – lepiej, by przebiegi układały się w logiczny ciąg. Kilometraż to „km-Stand”, spis wykrytych usterek – „festgestellte Mängel”. „Ohne...” – brak uwag ze strony diagnosty.

Jak sprawdzić auto sprowadzone ze Szwajcarii?

Szwajcarskie badania techniczne są niezwykle skrupulatne, więc jeśli dany pojazd zaliczy MFK, to zapewne jest w niezłym stanie. Wyjątek: „pobieżne” badanie eksportowe, ważne tylko przez krótki okres – stacja diagnostyczna bierze odpowiedzialność za to, że dany pojazd o własnych siłach doturla się do granicy. Dokumenty z badania technicznego: zawierają przebieg, ale są rzadko „dołączane” do samochodu.

Jak sprawdzić auto sprowadzone z Holandii?

Kupujących samochód w Holandii zabezpiecza dokument Nationale Auto Pass – to płatny wypis z bazy danych, zawierający dane na temat wszystkich przebiegów gromadzonych przez różne instytucje (serwisy, stacje kontroli itp.). Można go zamówić zdalnie, ale trzeba znać m.in. nr VIN oraz tablic.

Za darmo (https://ovi.rdw.nl/) sprawdzicie, czy przebiegi znane RDW (instytucja zajmująca się m.in. badaniami technicznymi – w skrócie APK) układają się w logiczny ciąg, ale nie poznacie dokładnych danych liczbowych. Dokument z przeglądu techn. – na zdjęciu po lewej – też zawiera adnotacje odnośnie ostatniego przebiegu.

Jak sprawdzić auto sprowadzone z Belgii?

W Belgii podstawowy dokument zawierający dane na temat m.in. przebiegu to CarPass – sprzedający może (ale nie musi, gdy nabywcą jest handlarz, np. z Polski!) go udostępnić, więc jeżeli dokumentu nie ma, powinieneś bardzo ostrożnie podchodzić do zakupu. Dane z bazy CarPass można zweryfikować przez internet, ale trzeba znać numer certyfikatu danego auta. Często można liczyć na raport z badania technicznego (biało-zielony), zawierający m.in. dane na temat przebiegu odnotowanego na ostatnim i przedostatnim przeglądzie.

Jak sprawdzić auto sprowadzone z Wielkiej Brytanii?

MOT history to historia badań technicznych i odnotowanych przebiegów (dane od 2005 r.) dostępna jest za darmo pod adresem https://www.gov.uk/check-mot-history. Potrzebny jedynie numer tablic.

Jak sprawdzić auto sprowadzone z Francji?

Tak jak w Niemczech, wydruki z SKP zawierają dane nt. przebiegu i odnotowanych usterek. Brak ogólnodostępnej bazy on-line.

Jak sprawdzić auto sprowadzone Danii i Szwecji?

Otwarte platformy, pozwalające sprawdzić historię (nie)zaliczonych badań technicznych. Adresy: https://fu-regnr.transportstyrelsen.se/extweb/ (Szwecja), http://selvbetjening.trafikstyrelsen.dk/sider/soegning.aspx (Dania).

Weryfikacja pojazdu w ASO i przez internet

Ślady po naprawach/przeglądach to jednak nie tylko stacje kontroli, ale też – a nawet przede wszystkim – serwisy dilerskie, tzw. media społecznościowe i duże „prywatne” płatne bazy danych, takie jak np. amerykański Carfax i polska autobaza.pl.

Na Zachodzie często jest tak, że nawet starsze samochody często odwiedzają warsztaty dilerskie, a wiele marek prowadzi ogólnoeuropejskie bazy danych dotyczące napraw i przeglądów. Druga strona medalu: zdalna weryfikacja poprzez polskie ASO danej marki bywa kłopotliwa, bo pracownicy nie chcą/nie mogą udostępniać danych, chyba że za zgodą właściciela. W innym wypadku zachęcamy do korzystania z płatnych portali – za kilka, kilkadziesiąt zł dowiecie się m.in., jak kształtował się przebieg danego auta, często jest szansa na poznanie przybliżonej historii ubezpieczeniowej.

Ale uwaga: wszystko bierze w łeb, jeśli ktoś już za granicą cofnął licznik, a potem „zalegalizował” oszustwo poprzez badanie techniczne/wizytę w ASO. Co sprytniejsi handlarze stosują inny trik: najpierw sprawdzają bazy, a potem cofają licznik do wartości nieco powyżej ostatniej znanej.