Tomasz Ocipiński ze Zdzieszowic handluje samochodami w sposób – przynajmniej na tle średniej krajowej – specyficzny. W ogłoszeniu – jak każdy – trochę podkoloruje, ale gdy przychodzi do konkretnych ustaleń na odległość, mówi, jak jest. A jest o czym mówić, bo jego specjalność to stare Mercedesy, Lexusy i inne jeżdżące klasyki. Ceny jego aut wystawianych na Allegro.pl są wyższe od przeciętnych, ale czasem warto przepłacić.
Ogłoszenie o sprzedaży W124 w wersji kombi zamieszczone na Facebooku zainteresowało nas, zanim jeszcze oferta trafiła na Allegro. Auto z rąk pierwszego właściciela, kompletna dokumentacja, na pokładzie automatyczna klima, skórzana kierownica, automatyczna blokada dyferencjału, pod maską 3-litrowy turbodiesel z automatyczną przekładnią, na większości auta oryginalny lakier, bez korozji. 270 tys. km przebiegu, silnik wymieniony na nowy w ASO Mercedesa 100 tys. km temu. Ciekawa oferta.
Nie jest idealny, ale warty obejrzenia. Zanim wybraliśmy się na Śląsk, oglądać auto, spytaliśmy: co to znaczy „nie jest idealny”? Dosłany pakiet zdjęć ukazał listę wad lakierniczych, a była ona długa: rysy, otarcia, zaprawki. Doszło kilka niewielkich rdzawych punktów.
Sprzedawca dobrowolnie zeznał też, że walczy z poziomowaniem tylnego zawieszenia i że uszkodzony jest rezystor wentylatora klimatyzacji (podczas standardowych oględzin auta, a czasem i w dłuższym okresie takich usterek nie sposób wychwycić), ale mimo wszystko zachęcał „ogólnie stanem bardzo dobrym”. Pod względem powłoki lakierniczej auto okazało się faktycznie paskudne. Poprzedni właściciel miał w zwyczaju ocierać auto o krzaki i zapewne robił to po wielokroć.
Pojazd spędził ostatnie 8 lat w garażu, a jego maska służyła za stolik, rysa na rysie. Za to wnętrze – gabinet. Silnik – jako nowy. Papiery – takie, jak powinny być. Nie jest prawdą, o czym czasem przekonują handlarze, że książki serwisowe w Niemczech zazwyczaj giną, a potwierdzenia z przeglądów wyrzuca się do kosza.
Wśród dokumentów znalazł się nawet rachunek z salonu, dwie karty kodowe do radia, rachunki za naprawy, druga książka serwisowa wydana przy okazji wymiany silnika w serwisie Mercedesa itp.
Nie jest też prawdą, że zawsze tylko zawracamy głowy handlarzom. Kupiliśmy to auto, bo faktycznie miało jednego właściciela, bo to fajna wersja, nikt nie majstrował przy liczniku, nie ukrywał usterek i nie zepsuł go, przygotowując do sprzedaży.
Galeria zdjęć
Egzemplarz z 1991 roku wyposażono w automatyczną klimatyzację, tempomat, ASD (automatyczną blokadę dyferencjału), skórzaną kierownicę i lewarek. Firmowe radio Beckera oraz elektrykę szyb dołożono już poza fabryką. Wnętrze, poza kierownicą, w stanie idealnym. Samochód wyceniono na 24 tys. zł.
Takie auto świetnie nadaje się do jazdy od razu po kupnie, ale doprowadzenie go do stanu godnego klasyka to koszt ok. 10 tys. zł – warto wziąć to pod uwagę.
Auto bezwypadkowe, z realnym, niskim jak na ten model i wiek przebiegiem, dobre blacharsko, z kompletem dokumentów. Poszukiwana, fajnie wyposażona wersja. Ogólnie dobry stan mechaniczny.
Zanim kupisz stare auto, obejrzyj je od spodu! Ten egzemplarz dziur nie ma, ale to wyjątek (także w przypadku Mercedesa), a nie reguła.
Stan podwozia – jak na rocznik 1991 – OK.
Rdzewiejące podciągi – słaby punkt modelu. W tym egzemplarzu jeden wymaga naprawy.
Starszy pan, który nim jeździł, często wpadał na krzaki – karoseria cała porysowana.
Lista wad: liczne rysy, otarcia i zadrapania lakieru, ślady niskiej jakości powierzchownych napraw lakierniczych. Kilka niewielkich punktów korozyjnych. Wytarta kierownica.
Tapicerka w dobrym stanie
Zaślepki w drzwiach, rachunek z salonu i wyraźne trzaski zdradzają, że dołożono elektrykę szyb – trzeba poprawić niemiecką „staranność”.
Komplet dokumentów serwisowych podwyższa wartość każdego auta, a zwłaszcza tak starego. Zachowały się nawet rachunek z salonu i karty kodowe don radia
Rysy na karoserii – to auto wymaga lakierowania
Koło kierownicy mocno wytarte – właściciel nosił obrączkę, która porysowała wieniec kierownicy
Przebieg samochodu potwierdzają dokumenty, podobnie jak wymianę silnika w serwisie Mercedesa przy stanie licznika 170 tys. km.
Automatyka klimatyzacji w aucie z 1991 roku to ciekawy i rzadki gadżet.
Było malowanie błotnika (niestety w niemieckim ASO), jest i korozja.
Silnik – jak nowy! Przebieg udokumentowany – 270 tys. km
Do końca auto serwisowano w autoryzowanym serwisie, tam kupiono nawet akumulator.