- Każdy używany samochód sprowadzony z UE będzie musiał zostać zarejestrowany w ciągu 30 dni od sprowadzenia pod groźbą kary administracyjnej
- Jeśli kupimy używane auto w 29 dniu od sprowadzenia, na rejestrację auta zostanie nam jeden dzień
- Także za niezgłoszenie sprzedaży lub kupna auta zarejestrowanego już w Polsce będą nakładane kary
Z ustawą, która nakłada kary za bezkarne dotąd w praktyce zwlekanie z zawiadomieniem starosty o nabyciu albo zbyciu pojazdu, wiąże się niezwykle ciekawa historia. Zanim projekt stał się ustawą, przewidywał on m.in. obowiązek rejestrowania w ciągu 30 dni wszystkich sprowadzonych z zagranicy do Polski samochodów. Wszystkich – a więc i nowych! Ten punkt wypadł jednak z ustawy i zostały w niej tylko samochody używane – ale tylko te sprowadzone z UE.
A zatem: każdy samochód używany kupiony w innym kraju UE i sprowadzony do Polski, ma być zarejestrowany w ciągu 30 dni od sprowadzenia pod groźbą kary w wysokości 200-1000 zł. Sprowadzenia, czyli... przekroczenia granicy. Żeby od razu rzecz trochę skomplikować, powiedzmy, iż fakt sprowadzenia samochodu z zagranicy nie jest na tej granicy rejestrowany – granica Polski jest otwarta, a zatem – przynajmniej w teorii – osoba, która ten samochód sprowadza, wpisuje w dokumenty taką datę, jak jej wygodnie. Ale i na to Ministerstwo Infrastruktury ma pomysł.
Kary w teorii grożą i dziś
Projekt ustawy na jednym z etapów przewidywał kary za niedopełnienie obowiązku informowania starosty o wszelkich zmianach stanu faktycznego wymagających wpisu do dowodu rejestracyjnego. Ten zapis upadł. Pozostał jednak ten, który przewiduje kary za złamanie następującego przepisu w Prawie o Ruchu Drogowym:
Właściciel pojazdu zarejestrowanego jest obowiązany zawiadomić w terminie nieprzekraczającym 30 dni starostę o:
1) nabyciu lub zbyciu pojazdu;
Ten przepis obowiązuje od lat, ale – dotychczas – był przez wiele osób skutecznie ignorowany. Po prawdzie i dziś – jeszcze przed wejściem w życie nowych przepisów – za niezarejestrowanie pojazdu w terminie 30 dni groziła kara na podstawie Kodeksu Wykroczeń. Ale była i jest to teoria – za każdym razem zainteresowany organ musiałby sporządzić doniesienie do organów ścigania, a te – wniosek o ukaranie delikwenta do sądu. Komu by się chciało?
Teraz będzie inaczej, a groźba kary – nawet niewysokiej – realna. Co ważne, o ile odpowiedzialność na podstawie Kodeksu wykroczeń dotyczy wyłącznie osób fizycznych, to już odpowiedzialność administracyjna – a taką przewidują nowe przepisy – dotyczy także firm.
Co ważnego się zmieni i dlaczego wszyscy za to zapłacimy?
Od stycznia 2020 każdy używany samochód sprowadzony z UE będzie musiał zostać zarejestrowany w ciągu 30 dni. Każdy samochód – czyli zarówno ten sprowadzony na własne potrzeby w liczbie jednej sztuki, jak i każdy z 300 pojazdów sprowadzonych przez hurtownika! Albo sprzedajesz auto w ciągu 30 dni, albo – jeśli nie przyjdzie kupiec – rejestrujesz je. A jak rejestrujesz, to i kupujesz ubezpieczenie OC! Jest i trzecia droga: płacisz karę w wysokości 200-1000 zł. Czy będzie to konkretnie 200 zł czy 1000 zł – decyduje starosta. Negocjacje formalne w kwestii wysokości kary są niedozwolone, ale nieformalne... już tak. Ważne: kara administracyjna tym różni się od mandatu, że nie można jej nie przyjąć. Płacisz albo starosta (bo to on będzie beneficjentem) wyśle komornika. Proste?
Niestety, każdy samochód uszkodzony, którego nie da się naprawić w ciągu 30 dni i nie da się go zarejestrować, wiąże się z karą dla jego właściciela. Tę karę zapłaci... docelowy nabywca pojazdu, któremu się dopisze karę administracyjną do ceny pojazdu – nie ma innego wyjścia. Większość samochodów sprowadzanych z UE zdrożeje o koszt rejestracji i ubezpieczenia OC.
A jak sprawdzą, kiedy sprowadzony?
Teoretycznie każdy może powiedzieć: Auto sprowadziłem wczoraj! Ministerstwo Infrastruktury chce, by importer datę sprowadzenia auta wpisywał do dokumentu własności (umowa lub faktura) albo dołączał do umowy/faktury stosowne oświadczenie. Jest to ważne o tyle, że jeśli kupujemy niezarejestrowany samochód, powinniśmy wiedzieć, ile nam jeszcze czasu zostało na rejestrację. Na oświadczeniu można wpisać cokolwiek, ale... wpisanie nieprawdy w oświadczeniu, z którego korzysta starosta na potrzeby rejestracji pojazdu, to nic innego jak przestępstwo wyłudzenia poświadczenia nieprawdy. Nie wykroczenie, ale przestępstwo ścigane na podstawie Kodeksu karnego! Teraz wystarczy, że zdradzi cię sąsiad albo zarejestruje jakaś kamera i... masz problem. To już lepiej zapłacić karę administracyjną, prawda?
Art. 272. KK Kto wyłudza poświadczenie nieprawdy przez podstępne wprowadzenie w błąd funkcjonariusza publicznego lub innej osoby upoważnionej do wystawienia dokumentu,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Koniec jazdy na cudzych blachach!
O ile kary administracyjne za niezarejestrowanie w ciągu 30 dni samochodów sprowadzonych z UE wydają się nadmiernie restrykcyjne i nie biorą pod uwagę zdarzeń losowych (choćby problemów z uzyskaniem dopuszczenia do ruchu), to już ściganie osób za nieprzerejestrowanie pojazdu wydaje się jak najbardziej słuszne. Otóż bowiem dlaczego ten, kto sprzedał używany samochód, ma się miesiącami albo latami tłumaczyć z wykroczeń rejestrowanych przez fotoradary tylko dlatego, że ktoś wciąż jeździ na jego „blachach”?
Ale jeśli jeździsz, dajmy na to, drugi rok na numerach rejestracyjnych poprzedniego właściciela, spokojnie, nie martw się: prawo nie działa wstecz. Ani Ustawa o zmianie ustawy o utrzymaniu porządku w gminach (to w niej właśnie znalazły się przepisy o karach dla właścicieli aut) ani rozporządzenie do ustawy, które właśnie szykuje MI, nie mogą działać wstecz, czyli dotyczyć powinny czynności niedozwolonych popełnionych od stycznia 2020. Chyba, że starosta będzie miał inne zdanie na ten temat i jednak karę administracyjną nałoży...
A warto mieć świadomość, że wprawdzie decyzję administracyjną można zaskarżyć, to jednak zapłacić trzeba od razu. Jeśli zaś chodzi o wysokość kary (od 200 do 1000 zł), to decyzję w tej sprawie podejmuje starosta np. zgodnie z potrzebami gminy. Nie da się podważyć skutecznie faktu, iż starosta wypisał karę na 500 zł, choć mógł na 200! Sąd administracyjny nie bierze pod uwagę okoliczności łagodzących, a jedynie sprawdza, czy decyzja organu administracyjnego (w tym przypadku starosty) była zgodna z prawem.