Facet był wyjątkowo przekonujący, uprzejmy, nasz czytelnik był po prostu oczarowany. Wreszcie trafił na rzetelnego sprzedawcę, nie na jakiegoś krętacza, których teraz pełno.

Zdjęcia samochodu mówiły wszystko: samochód jest w idealnym stanie, a sprzedawcy nie dało się nic zarzucić: jest firma, jest polski rachunek bankowy, będzie faktura. Kupno auta na kredyt? Nie ma sprawy, są wszystkie niezbędne dokumenty.

Najpierw zaliczka

Samochód trzeba było dopiero sprowadzić ze Szwecji. Aby rozpocząć procedurę, sprzedawca, nazwijmy go Andrzej W., zarządał 5 tys. zł zaliczki. Auto miało stanąć pod domem pana Włodzimierza w ciągu kilku dni.

W tym czasie dostał on od sprzedawcy pakiet dokumentów firmy i dane auta (niezbędne do uzyskania kredytu) oraz fakturę zaliczkową – wszystko bez proszenia, bez problemu.

Na fakturze podano kwotę zaliczki, umowa miała obowiązywać od chwili wpłynięcia pieniędzy na konto handlarza. Co do stanu technicznego auta, to był on absolutnie idealny, ale dla spokoju kupującego ustalono, że przed podpisaniem ostatecznej umowy sprzedawca uda się z kupującym do najbliższej autoryzowanej stacji VW, aby wykonać inspekcję techniczną.

Koszty tej usługi miał pokryć sprzedawca. Nie trzeba dodawać, że cena samochodu nie była wygórowana – właściwie była jedną z lepszych ofert na portalu Otomoto.pl.

Halo, halo, co z autem?

Na prośbę handlarza kupujący wysłał mu potwierdzenie wpłaty pieniędzy, a w międzyczasie bank wydał wstępną, pozytywną decyzję kredytową. Pieniądze zostały wysłane w czwartek, a w piątek nasz bohater czekał na telefon od sprzedawcy.

W końcu, zaniepokojony, zaczął do niego wydzwaniać. Bez skutku! Sprzedawca zapadł się pod ziemię, a nasz czytelnik, wraz z co najmniej kilkuset osobami oszukanymi w podobny sposób, nigdy nie doczekał się ani samochodu, ani zwrotu pieniędzy.

W przypadku naszego czytelnika sprawa stała się jasna jeszcze w weekend następujący po transakcji – na forach internetowych znalazł on kilka osób oszukanych przez tę samą szajkę.

Jednocześnie na portalu Otomoto.pl znalazł wiele podobnych ogłoszeń, ale powiadomiony o tym fakcie zarządca portalu akurat nie był zainteresowany ich szybkim usunięciem. Dlaczego miałby wierzyć w telefoniczne zgłoszenie przypadkowej osoby?

Jak rozpoznać oszustów?

Aktualnie na polskich portalach ogłoszeniowych jest mnóstwo ogłoszeń sprzedawców oferujących sprowadzenie, po wcześniejszej wpłacie zaliczki, samochodów oraz maszyn rolniczych, a także motocykli i innego drogiego sprzętu.

Cechy wspólne podejrzanych ogłoszeń: cena jest okazyjna, przed otrzymaniem towaru trzeba wpłacić zaliczkę, następnie – to zazwyczaj wymóg – sprzedawca pragnie otrzymać e-mail z potwierdzeniem wpłaty. To ważne, bo konto bankowe jest niemal jednorazowe.

Sprawy załatwia się hurtem

Ponieważ ceny samochodów są atrakcyjne, ich zdjęcia także, a na portalu ogłoszeniowym kusi potencjalne ofiary nawet kilkaset ogłoszeń jednocześnie, oszuści prowadzą negocjacje, wysyłają umowy i korespondują z wieloma ofiarami jednocześnie.

To ważne, aby w odpowiednim momencie, wiedząc, że na konto wpłynęły zaliczki od przynajmniej kilku osób, udać się do banku i podjąć pieniądze – zanim któryś z oszukanych zorientuje się i powiadomi policję.

W razie potrzeby prowadzi się korespondencję uspokajającą: „Tak, oczywiście, wszystko jest w porządku, otrzymaliśmy pieniądze, samochód będzie u Pana we wtorek...”.

Gdy konto robi się „gorące”, firma zmienia nazwę na kompatybilną z nazwiskiem innego słupa-menela, którego zabiera się z dworca, myje, goli, ubiera i prowadzi do banku, aby założył konto. Za to słup dostaje wynagrodzenie, które przez kilka dni pozwala mu pić coś lepszego niż denaturat zmieszany z nie wiadomo czym.

Inne dobre sposoby

Kradnąteż osoby podające się za lekarzy, którzy akurat wyjechali za pracą do Wielkiej Brytanii i na miejscu nie mają co zrobić z samochodem sprowadzonym z Polski, wciąż zarejestrowanym w Polsce i na polskich „blachach”.

Na potwierdzenie przedstawiają zdjęcia aut z widocznymi numerami rejestracyjnymi i pasującym dokumentem – kartą pojazdu czy dowodem rejestracyjnym. Bywa, że możliwy jest wyłącznie kontakt mejlowy i sprzedawca robi liczne błędy – bo posługuje się tłumaczem elektronicznym.

Porozmawiać z nim przez telefon nie sposób, gdyż właśnie przeszedł operację gardła i nie może mówić. Przekręty mają też miejsce na Allegro.pl. Sprzedawcy naciskają nawet, aby transakcję przeprowadzić za pośrednictwem portalu – udając, że mają ograniczone zaufanie do kupującego, z którym robią interes po raz pierwszy.

Wszystkie oszukańcze oferty łączy jedno: najpierw zapłata, a przynajmniej zaliczka, a dopiero potem można zobaczyć auto. Jeśli ktoś proponuje wam taki interes, nie płaćcie! Gdyby handlarz naprawdę miał takie auto, jak opisuje, nie musiałby brać zaliczki!