Do redakcji nierzadko trafiają pytania: „co kupić” albo: „który silnik wybrać”. W przypadku Grand Vitary mamy nie lada dylemat. To naprawdę interesująca konstrukcja, pozytywnie wyróżniająca się na rynku. Chodzi oczywiście o przemyślany układ napędowy i przyzwoite zdolności terenowe przy zachowaniu korzystnej ceny zakupu i akceptowalnego komfortu jazdy na szosie.
Ale znacznie trudniej odpowiedzieć na drugie pytanie, – o polecany silnik. Większość bez namysłu wskaże diesla. Tyle, że nie jest on ani zbyt mocny, ani legendarnie trwały czy oszczędny. Wśród benzynówek w tej chwili nie mamy wyboru – z nadwoziem 5d Suzuki oferuje tylko 4-cylindrowy motor 2.4. Czy warto mu zaufać?
Pomimo większej niż u konkurentów pojemności mamy tu tylko przeciętną moc 169 KM. Możemy wybrać rodzaj skrzyni biegów – w testowym egzemplarzu zamontowana była manualna. Takie połączenie wypada bardzo dobrze. Samochód zapewnia sprawne wyprzedzanie, nie trzeba wstydzić się na światłach ani co chwila sięgać do dźwigni zmiany biegów celem redukcji. Wyraźnie gorzej (ale nie dramatycznie!) jest za to na stacji benzynowej.
Tu oczywiście wiele zależy od temperamentu kierowcy. Jeśli nie prowadził zbyt szybko czy dynamicznie, może mu wystarczyć poniżej 9 l/100 km. Ale jeśli mocno „poganiał konie” osiągnie wynik bliższy 15 l/100 km. Z jednej strony to sporo, ale z drugiej – jeśli świadomie wybieramy takie auto i liczymy się z nieco wyższymi wydatkami pod dystrybutorem – wynik jest do zaakceptowania. Zwłaszcza że to główna wada auta.Oszczędni raczej niech pozostaną przy manualnej przekładni. Automatyczna jest prostą, 4-biegową skrzynią, która z pewnością nie pomoże w zmniejszaniu spalania.
Bardzo pozytywnie wypada ocenić układ jezdny. W porównaniu do takich modeli jak Toyota RAV4 czy Honda CR-V jest może nieco mniej delikatny, ale auto zachowuje się stabilnie i przewidywalnie. To bardzo niewysoka cena, jaką płacimy za możliwość swobodnej jazdy po kiepskich drogach czy nawet bezdrożach. Wspomniani konkurenci tego nie potrafią!
To zasługa porządnego układu napędowego, uwzględniającego potrzeby terenowców (centralny dyferencjał można zablokować, jest też reduktor!). Również podwozie przygotowano do jazdy poza asfaltem – konstrukcja nadwozia jest samonośna, ale od spodu wzmocniono ją zintegrowaną ramą. Nic tu nie urwiemy na byle przeszkodzie, zwłaszcza że pod silnikiem znajdziemy dużą, solidną osłonę. Przydałby się tylko nieco większy prześwit.
A nadwozie? Odejmując wystające z tyłu koło zapasowe auto ma tylko 4,3 m długości. Nie można więc liczyć na rekordowe wnętrze. Ale jest całkiem nieźle: wygodnie, estetycznie, słowem – bez wpadek. Bagażnik ma niezbyt dużą pojemność ale funkcjonalne kształty.