Dobra passa Citroëna trwa. Po świetnym pomyśle z linią DS Francuzi zabrali się do rozbudowy palety modeli podstawowej marki. Wypróbowany sposób na rynkowy sukces? Trzeba wzbudzić nieco kontrowersji, zaproponować coś, czego inni nie mają. Właśnie tak powstał Citroen C4 Cactus.
Choć nazwa pojazdu sugeruje, że jest to kolejna odsłona kompaktowego C4, Cactusa zbudowano na zmodyfikowanej płycie C3 Picasso. Powód? Inżynierowie chcieli jak najbardziej obniżyć masę pojazdu, a platforma mniejszego modelu temu sprzyja. Nie bez znaczenia były też zapewne koszty.
W efekcie Citroen Cactus z silnikiem 1.2 waży zaledwie 965 kg, ale też pełnoprawnym kompaktem nie nazwalibyśmy samochodu mierzącego niecałe 4,16 m długości. Citroën nie chciał jednak, żeby Cactus szokował ponadprzeciętną przestronnością nadwozia, lecz raczej niekonwencjonalnym wyglądem.
W założeniach Citroen C4 Cactus miał nawiązywać do prostoty legendarnego 2 CV, ale oznak designu retro się w nim nie dopatrzyliśmy. Za to od razu naszą uwagę zwróciły airbumps – kontrastowe, wykonane z gumy osłony na drzwiach auta, które mają za zadanie chronić boki w miejskiej dżungli.
Plastikowe nadkola i nadproża sprawiają, że Citroen Cactus wygląda jak SUV, mimo że napęd na obie osie nie jest dostępny ani nawet planowany (przynajmniej na razie). W środku powitały nas dwa ekrany: za kierownicą cyfrowy prędkościomierz, a na centralnym panelu dotykowy wyświetlacz, za pomocą którego obsługuje się większość urządzeń – klimatyzację, audio, komputer pokładowy, nawigację (jeśli oczywiście jest). Po bokach ekranu umieszczono ikonki wyboru urządzenia – dotykamy i na wyświetlaczu pojawia się np. panel obsługi klimatyzacji.
W założeniach wszystko wygląda naprawdę dobrze, ale jest pewien problem: system z opóźnieniem reaguje na dotyk, co niekiedy powoduje powtórne naciśnięcie ikony na ekranie z myślą: „może zrobiłem to za lekko?”. Nasz testowy pojazd był wyposażony w manualną klimatyzację – obsługa paska wyboru temperatury (bez możliwości ustalenia jej w stopniach) wygląda dziwnie. Za automatyczną klimę Citroën wymaga dopłaty 1600 zł.
Bardzo wysoko oceniliśmy fotele Citroena C4 Cactus – w tej klasie nie ma chyba pojazdu, który miałby dłuższe siedziska. Także wyprofilowanie i dobór twardości są bez zarzutu. Oczywiście, z przodu siedzi się bardzo wygodnie, a z tyłu – podobnie jak w klasycznym C4. Mimo płyty z C3 Picasso rozstaw osi jest mniejszy niż w kompaktowym modelu zaledwie o 13 mm.
Bagażnik Citroena Cactusa (358 l) pomieści o 22 l mniej niż w C4, ale to nie wielkość okazuje się problemem. Citroën nie zdecydował się na zastosowanie dzielonego oparcia kanapy, bo chciał jak najbardziej obniżyć masę pojazdu. Większe zakupy do domu i nawet 3 osoby w Cactusie już się nie zmieszczą – niezrozumiałe rozwiązanie jak na auto, które ma uchodzić za funkcjonalne.
Przyznajemy jednak, że wszystkie zabiegi mające na celu obniżenie masy przyniosły rezultat. Auto napędzane raptem 82-konnym silnikiem 1.2 jest bardzo dynamiczne, wręcz zachęca do mocniejszego wciskania gazu.
Lekkość, z jaką Citroen C4 Cactus się rozpędza, przypomina nam usportowione samochody sprzed kilku lat, gdy auto segmentu B ważyło mniej niż 1100 kg. Oczywiście, powyżej 100 km/h Cactus traci nieco wigoru, ale do codziennej eksploatacji jego dynamika okazuje się bardziej niż wystarczająca.
Mała masa przekłada się też na wartości spalania. Co prawda, dane podawane przez producenta są znacznie bardziej optymistyczne, ale jazda w warszawskich korkach zakończyła się średnim wynikiem 7,5 l/100 km. Delikatniejsze wciskanie pedału gazu pozwoli spokojnie poprawić tę wartość o co najmniej 0,5 l. Poza miastem przydałaby się 6-stopniowa przekładnia.
Zawieszenie Citroena C4 Cactus jest dość sztywno zestrojone i góra średnio radzi sobie z filtrowaniem nieregularnych nierówności – auto prowadzi się pewnie, ale komfort wygląda jednak inaczej.
Citroen C4 Cactus - podsumowanie
Citroen Cactus mocno się wyróżniai przyznaję, że nie jest to tylko sztuka dla sztuki. Auto okazało się naprawdę bardzo przyjemne w codziennej eksploatacji, choć to, że nawet w opcji nie ma dzielonego oparcia, jest niezrozumiałe – hatchback powinien być funkcjonalny i tyle. Duży plus za prosty silnik.