Z pewnością ekolodzy chcieliby, żeby takich aut jak testowany Lexus było coraz więcej. Szczerze mówiąc, my też nie mamy nic przeciwko tym pojazdom. Przecież GS 450h to prawdziwa limuzyna, która zapewnia mnóstwo komfortu, a miejsca w jej wnętrzu jest pod dostatkiem w obu rzędach siedzeń. Tylko bagażnik okazuje się mniejszy niż w modelach z tradycyjnym napędem, bo zmieści się w nim 465 l,a nie 552 l. Jednak o tej niewielkiej niedogodności szybko zapominamy, gdy rozpoczynamy jazdę.
Na początek korzystamy z trybu Eco. Auto majestatycznie, wręcz leniwie rusza, skrzynia delikatnie zmienia przełożenia, a my możemy się delektować powolną, zrelaksowaną jazdą. W codziennym użytkowaniu bardziej przydaje się ustawienie Normal. Nadal można podróżować ekonomicznie, ale reakcje na wciskanie pedału gazu stają się bardziej energiczne.
Oczywiście, w obu przypadkach przy pełnym wykorzystaniu możliwości napędu wyczuwa się moc drzemiącą w samochodzie. Lexus z impetem wyrywa do przodu, a jadący są wciskani w oparcia wygodnych siedzeń. Jednak wszelkie te odczucia zbledną, gdy zdecydujemy się na funkcję Sport S+. To oferta dla kierowców preferujących agresywny sposób jazdy. Delikatne ruszanie staje się utrudnione, bo nawet minimalne dodanie gazu skutkuje wystrzeleniem auta.
Różnica pojawia się także w pracy zawieszenia. Po przejściu w tryb sportowy GS nie jest w pełni komfortowy – pasażerowie zaczynają wyczuwać wyboje. Jednak takie zestrojenie układu jezdnego pozwala na sprawniejsze pokonywanie zakrętów. Momentami można nawet zapomnieć o tym, że podróżuje się limuzyną klasy wyższej. Podczas prowadzenia wyczuwa się typową dla mniejszych pojazdów lekkość, karoseria nie wychyla się nadmiernie, a w opanowaniu auta pomaga precyzyjny układ kierowniczy.
Jednak Lexus GS 450h najbardziej zaskakuje umiarkowanym zapotrzebowaniem na paliwo. Mamy przecież do czynienia z pojazdem, którego układ hybrydowy rozwija aż 345 KM, a mimo to w mieście wystarczyło około 7,5 l/100 km. Tak, to więcej niż obiecuje producent, ale nadal zaskakująco niewiele.
Lexus GS 450h jest komfortowy, dobrze się go prowadzi, a jednocześnie pozwala na dynamiczną jazdę przy zachowaniu umiarkowanego zużycia paliwa. Hybrydowy Lexus GS ma dużą szansę na to, by spodobać się kierowcom o zróżnicowanym guście.
Galeria zdjęć
Przecież GS 450h to prawdziwa limuzyna, która zapewnia mnóstwo komfortu, a miejsca w jej wnętrzu jest pod dostatkiem w obu rzędach siedzeń.
Materiały wykończeniowe są najwyższej jakości – drewno, skóra i aluminium. Na nowocześnie zaprojektowanej desce rozdzielczej wyróżnia się analogowy zegarek.
GS 450h to prawdziwa limuzyna, która zapewnia mnóstwo komfortu, a miejsca w jej wnętrzu jest pod dostatkiem w obu rzędach siedzeń.
Z tyłu wygospodarowano mnóstwo miejsca na nogi oraz nad głowami.
Na początek korzystamy z trybu Eco. Auto majestatycznie, wręcz leniwie rusza, skrzynia delikatnie zmienia przełożenia, a my możemy się delektować powolną, zrelaksowaną jazdą.
W codziennym użytkowaniu bardziej przydaje się ustawienie Normal. Nadal można podróżować ekonomicznie, ale reakcje na wciskanie pedału gazu stają się bardziej energiczne. Oczywiście, w obu przypadkach przy pełnym wykorzystaniu możliwości napędu wyczuwa się moc drzemiącą w samochodzie.
Lexus z impetem wyrywa do przodu, a jadący są wciskani w oparcia wygodnych siedzeń. Jednak wszelkie te odczucia zbledną, gdy zdecydujemy się na funkcję Sport S+. To oferta dla kierowców preferujących agresywny sposób jazdy. Delikatne ruszanie staje się utrudnione, bo nawet minimalne dodanie gazu skutkuje wystrzeleniem auta.
Część urządzeń obsługuje się za pomocą dżojstika na konsoli środkowej.
Rozbudowany komputer informuje o spalaniu z różnego okresu jazdy oraz o średnim i najniższym zużyciu paliwa.
Funkcja Night View poprawia widoczność w trakcie jazdy nocą. Obraz sprzed auta wyświetlany jest na ekranie.