Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Mówiąc językiem prawniczym, stan faktyczny jest taki, że obecnie dostawcze Nissany są w Polsce do kupienia. Co prawda nie wszystkie w sieci dilerskiej Nissana. Te większe, jak choćby Interstar czy Cabstar, oferowane są w sieci Volvo Trucks, ale kto szuka dostawczaka z logo Nissana, powinien go znaleźć.

Stary dobry Opel Master

To nie błąd. Globalizacja w świecie samochodów dostawczych przybiera znamiona epidemii. Nissan Interstar to Renault Master. Renault Master to Opel Movano. Zgroza.

Testowany Nissan Interstar wyposażony był w silnik 2,5 dCi o mocy 120 KM. Koncern oferuje także modele z tym samym silnikiem, ale z inną mocą silnika. Najsłabszy ma 100 KM, a najmocniejszy 150. Jedzie. Tyle można powiedzieć o osiągach 120-konnej jednostki. Rozpędza się dość licho, hałasując przy tym niemożebnie, ale kiedy się już rozpędzi, to jedzie. A jak już jedzie, to nawet możemy o nim powiedzieć, że jest stosunkowo oszczędny.

Droga Warszawa - Wrocław biegnie po krajowej ósemce. Jeżeli nazwać ten odcinek trasą, w rozumieniu tego, co piszą koncerny w rubryce "spalanie na trasie", to Nissan okazał się całkiem przyjaznym środkiem transportu. Spalanie na poziomie 9 litrów. Niestety, inaczej jest, jeżeli zmusimy Interstara do poruszania się w mieście. Gaz - hamulec, gaz - hamulec. Po stu kilometrach takiej jazdy z baku przez rurę wydechową uleci ponad 14 litrów ON.

Dobrze, że testowany silnik współpracował z sześciobiegową skrzynią. Na trasie już przy 60 km/h można było spokojnie turlać się na szóstym biegu. Nie ma znaczenia, czy przyspieszamy załadowanym, czy też pustym Interstarem, do zmierzenia osiągów zamiast stopera właściwszy jest kalendarz.

Nissan hamuje przyzwoicie i przyzwoicie jest zawieszony. Czyli nie jest liderem, ale także nie odstaje. Sztywna belka w tylnym zawieszeniu w połączeniu z pustą paką i polskimi drogami może spowodować, że samochód zacznie podskakiwać jak piłeczka kauczukowa. Rada? Załadować Nissana po dach. A jest co ładować.

Wio

Ponarzekajmy. Nissan daje tylko rok gwarancji. To nieładnie. Czyżby aż tak nie wierzył w swoje dostawcze produkty? Za produkt, który objeżdżaliśmy, trzeba zapłacić ponad 110 tys zł. Sporo. Można odliczyć VAT i kwota robi się od razu bardziej przyjemna, ale widać, że Nissan nie różni się cenowo od konkurencji. Identyczny Master kosztuje 111 500 zł.

W środku testowanej wersji elektryczne szyby, elektryczne lusterka, regulowana kolumna kierownicy, niedziałające radio i nawiew bez klimatyzacji. Klimatyzacja być powinna. Koniec i kropka. Poza tym, bardzo dużych schowków i praktycznych uchwytów, np. na dokumenty. Klasyczny podział furgonu, czyli fotel kierowcy i dwumiejscowa kanapa pasażerów, pod którą umieszczono schowek. Siedzisko kierowcy mogłoby być odrobinę głębsze.

Przejdźmy teraz do tyłu, zobaczyć parametry L2H2 (L2 oznacza średni rozstaw osi, a H2 średnią wysokość dachu).

Dobry transport

Do wnętrza Interstara dostać możemy się z tyłu przez dwuskrzydłowe drzwi bądź z prawej strony przez przesuwane skrzydło boczne. Jeżeli operujemy Nissanem w mieście, to - mimo dobrej zwrotności - powinniśmy doposażyć się w przesuwane drzwi także z lewej strony. Na pace możemy przewieźć ładunek o masie 1400 kg. Jej kubatura to prawie 11 m3. Jest to więc samochód przeznaczony raczej do przewozu materiałów sporych, ale niekoniecznie ciężkich, np. mebli.

Przestrzeń ogranicza umieszczone wewnątrz koło zapasowe, ale istnieją niewielkie szanse, że kierowca kiedykolwiek go użyje, ponieważ podczas jazdy tak przeraźliwie skrzypi, że raczej pozbędziemy się go na najbliższym parkingu. Poza tym razi brak wykończenia przestrzeni towarowej. Na podłodze blacha, na ściankach blacha, a ładunek możemy przymocować chyba na klej, ponieważ nie ma kotew mocujących. Ale są za to lampki oświetlające wnętrze furgonu. Szkoda też, że z tyłu nie ma progu.

Jeżeli do Nissana Interstara zamówimy klimatyzację i jakąkolwiek aranżację przestrzeni towarowej, to śmiało możemy go zaprząc, aby pracował w naszej firmie. Wio.