Toyota Land Cruiser z pięciodrzwiowym nadwoziem ma obszerne i łatwo dostępne wnętrze i dużą dzielność terenową. Kto jednak nie potrzebuje aż tyle miejsca, ale chciałby dysponować jeszcze większym potencjałem terenowym, powinien zdecydować się na Land Cruisera w odmianie trzydrzwiowej.
Dzięki krótszemu nadwoziu i rozstawowi osi zmniejszonemu z 2790 do 2450 mm wartość kąta rampowego zwiększyła się z 22 do 250. To pozwala pokonywać przeszkody, na których dłuższy Land Cruiser już dawno zawisłby na brzuchu. Krótsza Toyota ma także nieznacznie (o 10) większą wartość kąta zejścia.
W efekcie wersja trzydrzwiowa w mocno pofałdowanym terenie dojedzie dalej bez obaw o uszkodzenie elementów nadwozia lub podwozia samochodu. Maksymalna zdolność pokonywania wzniesień (42%), przechyłu bocznego (42%) oraz możliwość brodzenia (70 cm) jest taka sama w obu wersjach nadwoziowych.
Trzydrzwiowy Land Cruiser jest oferowany przez Toyotę w trzech wersjach wyposażeniowych: Prado, Premium oraz Invincible. Testowane auto to najtańsza odmiana Prado. Możliwość konfigurowania wyposażenia została ograniczona do minimum.
Na liście dopłat można znaleźć jedynie lakier metalizowany, czujniki parkowania z tyłu (w cenie 2000 zł) i okno dachowe (6000 zł). W standardzie są oferowane: automatyczna dwustrefowa klimatyzacja, system multimedialny Toyota Touch 2 z kamerą cofania, gniazda podłączenia urządzeń zewnętrznych oraz bezkluczykowy system dostępu i uruchamiania samochodu.
W standardzie jest również bardzo sprawny układ napędu 4x4 z centralnym mechanizmem różnicowym Torsen z możliwością blokady rozdziału napędu pomiędzy przednią a tylną oś. Brak natomiast elektronicznych systemów wspomagania jazdy w terenie, które są oferowane seryjnie w Invincible oraz za dopłatą w Premium.
Jest za to reduktor. W połączeniu z silnikiem o dużym momencie obrotowym pozwala sprawnie pokonywać nawet trudne przeszkody terenowe i wydobywać się z opresji bez ryzyka spalenia sprzęgła. Suche informacje o kątach natarcia, zejścia i rampowym zyskują realny wymiar w terenie. Wóz bez problemu pokonuje muldy i zagłębienia. W efekcie bez strachu o uszkodzenie mechanizmów lub nadwozia można poruszać się w trudnym terenie.
Pod maską Land Cruisera pracował turbodoładowany diesel o pojemności 3 l, z systemem wtrysku common rail i tylko z czterema cylindrami. Został sprzężony z 6-biegową skrzynią mechaniczną, którą można zastąpić automatem po dopłaceniu do ceny 10 tys. zł.
Motor Land Cruisera dysponuje mocą 190 koni mechanicznych i 420 Nm momentu, którego maksimum jest dostępne przy 1600 obr./min. Komu mało, musi wybrać automat. Wówczas można zamontować firmowy moduł Power Boost podnoszący (za 5000 zł) moc do 225 KM i moment do 500 Nm. Piotr Ceran