SAV ma oznaczać Sport Activity Vehicle, czyli pojazd aktywnie sportowy, co po przełożeniu na język praktycznej codzienności miałoby określać wielkoformatowy samochód o sportowym charakterze.

Zdając sobie sprawę z faktu, że właściwie wszystkie auta typu SUV z klasy 4x4 mają do czynienia z bezdrożami najwyżej w formie nierówności asfaltu w mieście, Bawarczycy bez żadnych zahamowań postawili na przyjemność z jazdy, ale on-road.

Czyli - auto terenowe nie do jazdy terenowej

Pomysł zbudowania takiego samochodu przez konstruktorów z BMW można by porównać do próby wystawienia na igrzyskach olimpijskich w biegu na 100 metrów ważącego 150 kilogramów zawodnika sumo.

Nie należy tego oczywiście traktować dosłownie. Po prostu monachijczycy upierają się, że terenowe X5 jest w stanie wystartować na torze wyścigowym przeciwko sportowej limuzynie tej samej marki i... wygrać z nią. No cóż, każda liszka swój ogonek chwali.

Otwieramy więc wielkie, ciężkie drzwi i wsiadamy do nowego świata BMW

Fotel znakomity, pozycja za kierownicą wzorowa, a w dodatku tak wysoko nad ziemią, jak jeszcze nigdy w żadnym BMW. Dziwaczne jest to uczucie, jeśli się ma w pamięci, że to pojazd marki bardzo sportowej.

Kokpit jest typowo beemwowski, choć tym razem nie otacza kierowcy, jak nas do tej pory ta firma przyzwyczaiła. Już testowany przez nas przedseryjny egzemplarz, pochodzący z amerykańskiej wytwórni BMW w Spartanburgu (cała produkcja X5 odbywać się będzie właśnie tam), jest wykonany absolutnie znakomicie.

Materiały super, zarówno drewno, jak i skóra równie dobrze mogłyby zdobić luksusowy jacht. Poza podobieństwem rozkładu i wyglądu elementów wyposażenia wnętrze w najmniejszym stopniu nie daje podstaw do traktowania modelu X5 jako bliskiego krewnego "pięćsetki" kombi, jak by tego chcieli designerzy. Jest tu przestronnie i wygodnie, a w dodatku tylna klapa jest dzielona - cała dolna część otwiera się w dół, a szyba wraz z ramą do góry.

Amerykanie uwielbiają takie konstrukcje, używają dolnej części jak stolika, podstawki itp.

Ciekawym rozwiązaniem jest umieszczenie w części bagażowej, w dachu, przełączników dzięki którym można elektrycznie ustawić w pionie oparcia tylnych siedzeń. Znakomicie ułatwia to życie podczas załadunku dużych, kanciastych przedmiotów do bagażnika, który w normalnym ustawieniu ma pojemność 465 l, a maksymalnie 1550 l.

Przeraża jednak przy tym ładowność samochodu - 385 kg w takim aucie to czysta kpina. Na Europę ładowność ma być podniesiona o 100 kg, co w sumie da możliwości załadunkowe przeciętnego kompaktu.

W tak luksusowej klasie zaskoczyło nas niedopracowanie mechanizmu rolety bagażowej. Za każdym razem trzeba z nią walczyć, przy otwieraniu i zamykaniu. Wypadałoby jeszcze raz przemyśleć ten system. Testowana przez nas wersja topowa (cena 111 000 DEM) wyposażona była w znany z serii 7 i 5 silnik V8 o pojemności 4,4 l, mocy 286 KM i maksymalnym momencie obrotowym 440 Nm.

Tak wielka moc oznacza, że nawet w równie ogromnym i ciężkim aucie jak X5, spodziewać się należy fantastycznych osiągów

I tak jest w istocie. Z cudownie brzmiącym silnikiem V8 współpracuje pięciobiegowa skrzynia automatyczna tak dobrze dopracowana, że nawet Schumacher nie potrafiłby lepiej zmieniać biegów ręcznie. Układ jezdny umożliwia bezstresowe pokonywanie szybkich zakrętów.

Niemal kompletnie niezauważalne są tu zachowania typu "kołyska", tak charakterystyczne dla innych dużych SUV-ów (jak Jeep Grand Cherokee czy Mercedes M). Także skuteczność układu hamulcowego bardziej się kwalifikuje do klasy limuzyn niż off-roaderów (39,5 m).

Ale przecież to jest auto 4x4! Więc gdzie jest skrzynia redukcyjna?!

Gdzie blokady mechanizmów różnicowych?! X5 pozostanie więc w naszej pamięci jako dziwnego kształtu limuzyna, świetna do jazdy do pracy, teatru, wreszcie do domu, idealna także na autostradę. W prawdziwy teren jedźmy jednak czymś innym.