Bawarczycy słyną z niezależności i lubią to na każdym kroku podkreślać. Jeśli zapytać się rodowitego mieszkańca Monachium o pochodzenie, to z dużym prawdopodobieństwem dumnie nazwie siebie Bawarczykiem, a nie Niemcem. Silny lokalny patriotyzm daje się też zauważyć w polityce BMW: podczas gdy Mercedes wchodzi w komitywę z aliansem Renault-Nissan-Infiniti, a Audi od dawna jest zobowiązane do dzielenia techniki i technologii z VW, Skodą, Seatem i Lamborghini (w przyszłości także z Porsche), monachijska marka działa głównie w pojedynkę – i wcale na tym nie traci.

Przewagę nad rywalami BMW chce utrzymać m.in. dzięki wprowadzeniu na rynek ekologicznych aut pod submarką „i”. W menu na najbliższe lata ponadto widnieje intensywne wykorzystanie włókna węglowego, 3-cylindrowe silniki oraz rozwój najmocniejszych jednostek Diesla.

BMW szczególnie chce wykorzystać potencjał w segmentach, w których już teraz zarabia największe pieniądze, czyli w klasach średniej i średniej wyższej. Kluczowe hasło brzmi: sprytna różnorodność. Wyraźmy to w liczbach: dzięki korzystnej cenowo technice serii 5 każde BMW serii 6 sprzedawane jest średnio z zyskiem wyższym o 20 tys. euro niż w przypadku np. Audi A7.

Według tego samego wzoru powstaje seria 4, która ma konkurować z trio: A5 oraz przyszłymi CLC Coupé i Cabrio. Modelem wolumenowym pozostanie jednak seria 3. Niedawno wprowadzona na rynek najnowsza jej generacja doskonale została przyjęta przez klientów mimo zastąpienia niektórych jednostek 6-cylindrowych doładowanymi 4-cylindrowymi i wcale niemałą ceną. Poza tym jedyną dostępną odmianą na razie pozostaje sedan – niedługo ma się to zmienić.

Już latem zadebiutuje atletyczny Touring. W 2013 roku zobaczymy przestronne i awangardowe GT, a także serię 4 w wersjach otwartej i zamkniętej. Rok później dołączą Gran Coupé serii 4 oraz M3 z sześciocylindrówką biturbo, która ma być oszczędniejsza od obecnie oferowanej „V8-ki”. Moc 420 KM pozostanie bez zmian, natomiast maksymalny moment obrotowy wzrośnie z 400 do 480 Nm. Jednocześnie auto ma zostać odchudzone aż o 200 kg! Takie zmiany oczywiście znajdą bezpośredni wyraz w poprawie właściwości jezdnych, które już teraz budzą podziw.

Technicznie równie ciekawa, choć grająca w zupełnie innej lidze hybrydowa odmiana plug-in spodziewana jest dopiero w 2015 r. – zasięg w trybie elektrycznym ma wynosić 25 km.

Parada nowości szykuje się także w seriach z literą X. Najmniejsze z tej rodziny X1 w 2015 r. otrzyma następcę, który w odmianie sDrive będzie miał napęd na przednią oś, a nie na tylną. W opcji nadal będzie dostępny układ xDrive.

W planach na 2016 r. jest także hybryda oraz wersja przedłużona (rynek chiński). Nie zabraknie również odmiany, która weźmie na muszkę 3-drzwiowego Range Rovera Evoque’a. To auto otrzyma zgodnie z logiką nazwę X2 (parzyste cyfry dla awangardowych crossoverów). Urozmaicona zostanie także nieco większa seria X3 – za dwa lata zadebiutuje X4, które zdradzi kierunek liftingu „X3-ki”. Pod maską tego modelu pojawi się 218-konny diesel 25d, który (jak nietrudno zgadnąć) wypełni lukę pomiędzy modelami 20d (4 cyl., 184 KM) i 30d (6 cyl., 258 KM).

Do 2017 r., kiedy zostanie pokazany następca, seria X3 będzie musiała się obejść bez superdiesla i wersji M. Największe w rodzinie „iksińskich” X5 pokaże swoje nowe oblicze w 2014 r. Tutaj klient będzie miał do wyboru wiele wariantów źródeł napędu – od hybrydy ze 100-konnym silnikiem elektrycznym przez potrójnie doładowane X5 M50d (nawet 408 KM), a na benzynowym X5 M kończąc. Ostatnie z tych aut otrzyma zapewne „V8-kę” biturbo, osiągającą 750 Nm momentu. Bazujące na X5 nowe X6 ma mieć te same silniki i zaoferuje pasażerom więcej przestrzeni niż obecny model.