Jasne, że za dobrze wyposażoną wersję ze 107-konnym dieslem i trzecim rzędem siedzeń trzeba będzie zapłacić trochę więcej (14-15 tys. euro), ale cena i tak powinna być bezkonkurencyjna. Sprawdziliśmy, jak jeździ ów rumuńsko-francuski van produkowany w Maroku.
O tym, jak wygląda, mieliśmy okazję przekonać się na początku marca podczas salonu w Genewie. Cóż, Lodgy nie jest może mistrzynią finezji ani powabnych kształtów, ale pudełkowate nadwozie kryje naprawdę przestronne wnętrze. W pierwszych dwóch rzędach siedzeń miejsca jest pod dostatkiem, w nowym vanie Dacii nie mogło też zabraknąć praktycznych schowków.
Producent chwali się, że w topowych wersjach wyposażenia ich łączna pojemność sięga 30 l. Pozytywnie zaskakuje opcjonalny trzeci rząd foteli: żaden z konkurencyjnych vanów nie zapewnia tak komfortowych warunków podróżowania w... bagażniku. O tym, że macie do czynienia z autem budżetowym, przekonacie się najpóźniej wtedy, kiedy zechcecie dodatkowe fotele złożyć. Chowają się pewnie pod podłogą?
– zapytacie. Otóż nie. Najpierw należy odpiąć zaczepy mocujące, a potem postawić siedziska na sztorc i oprzeć o fotele drugiego rzędu. Brzmi to co prawda skomplikowanie, ale w praktyce okazuje się dość proste. W ten sposób pojemność kufra wzrasta z 207 do 634 l, lecz aby skorzystać z całej przestrzeni ładunkowej (ponad 800 l – tyle ile w wersji pięciomiejscowej), będziecie musieli dodatkowe fotele wyjąć i zostawić w garażu.
Wygląd plastików w kokpicie jest adekwatny do ceny rumuńskiego vana, ale poszczególne elementy spasowano na tyle dokładnie, że nawet podczas jazdy po dziurawych marokańskich drogach do naszych uszu nie dochodziły żadne dziwne odgłosy. Poza tym zaskoczyło nas bardzo dobre wyciszenie przedziału pasażerskiego – nie słychać ani silnika, ani szumu powietrza, ani pracy zawieszenia.
Lodgy to pierwsza Dacia, którą będzie można wyposażyć w takie bajery jak tempomat i nawigacja. Układ GPS działa sprawnie i jest łatwy w obsłudze, ale ma jedną poważną wadę: w słoneczne dni na dotykowym ekranie prawie nic nie widać. Na liście opcji znajdziemy też ESP, nie przewidziano natomiast m.in. automatycznej klimatyzacji.
Pod względem techniki Lodgy na pewno nie jest nowym autem. Przednie zawieszenie zaadaptowano z Logana, a tylna oś pochodzi z Renault Kangoo. Dacia zestroiła całość pod kątem komfortu jazdy, więc przed ostrym zakrętem warto zawsze zdjąć nogę z gazu. Dynamicznej jeździe nie sprzyja też mocno wspomagany układ kierowniczy.
Ze stajni Renault pochodzą wszystkie silniki. Bazowy benzyniak 1.6 8V/82 KM powinien być niedrogi w obsłudze, ale jest zwyczajnie zbyt słaby. Nowocześniejszy i znacznie dynamiczniejszy silnik 1.2 TCe/115 KM pojawi się dopiero w późniejszym terminie, obecnie najlepszy wybór stanowi więc diesel 1.5 dCi. Obie wersje – 90 i 107 KM (oznaczona jako 110 KM) – zapewniają niezłą elastycznośći umiarkowane spalanie.
Trzy lata gwarancji, pięć lub siedem miejsc, ceny od 10 do 15 tys. euro – te liczby mówią same za siebie. Dacia Lodgy ma naszym zdaniem duże szanse na to, by stać się przebojem na miarę Dustera. Pozostaje pytanie: ilu kupujących będzie potrafiło zrezygnować z używanego – lecz bardziej prestiżowego – kombi klasy średniej na rzecz stosunkowo skromnego rumuńskiego vana?
Galeria zdjęć
A co powiecie na kompaktowego vana?
Dacia Lodgy pojawi się w polskich salonach wczesną jesienią i wszystko wskazuje na to, że będzie najtańszym autem typu MPV na naszym rynku.
Standardowo otrzymujemy 4 airbagi i ABS. Plastiki są twarde, ale dobrze spasowane
Bazowy silnik 1.6 jest niestety za słaby
Trzy lata gwarancji, pięć lub siedem miejsc, ceny od 10 do 15 tys. euro – te liczby mówią same za siebie.
Dacia Lodgy ma naszym zdaniem duże szanse na to, by stać się przebojem na miarę Dustera.
Pozostaje pytanie: ilu kupujących będzie potrafiło zrezygnować z używanego – lecz bardziej prestiżowego – kombi klasy średniej na rzecz stosunkowo skromnego rumuńskiego vana?
Dacia Lodgy: minivan w mikrocenie