"W mieście nie straszne mi dziury, studzienki, krawężniki i tory, a na łące, w lesie, nad rzeką i na plaży jeszcze podziękujesz mi za moją pomoc, możliwości i umiejętności radzenia sobie w wielu sytuacjach."

Przesada? Raczej nie. Fiat Panda 4x4 trafił do redakcyjnego testu mojeauto.pl i w ciągu dziewięciu dni przejechał ponad 1.100 kilometrów. Zużyte w tym czasie 60 litrów benzyny wykorzystałem możliwie twórczo wjeżdżając samochodem a to na tereny cementowni, a to do podmokniętych po deszczach lasów, a to na tereny sztucznego zbiornika koło Jeziora Sulejowskiego i w końcu na zalane po obfitych opadach nabrzeża Odry. Zewsząd wróciłem cały i czysty. Tylko Panda potrzebowała myjki.

Stylistyka - mini SUV

Być mini to nie wstyd. Tym bardziej jeżeli chce się dorastać do pełnoprawnych samochodów "rekreacyjnych" lub mówiąc inaczej "bulwarowych tygrysów". Zwłaszcza, że - o czym już wspomniałem i o czym jeszcze dalej - Panda 4x4 ma czym się wykazać. Już na pierwszy rzut oka widać, że tym modelem coś jest nie tak. Ten typ tak ma: pokaźnych rozmiarów dodatkowa osłona wlotu powietrza na przednim zderzaku jest powtórzona z tyłu już jako element dekoracyjny, ale przydaje stylu. Tym bardziej, że od razu widać dogłębne zmiany konstrukcyjne, które muszą znaleźć odzwierciedlenie w image.

Na miejscu są też standardowe poszerzenia nadkoli, szerokie listwy ochronne na drzwiach, słupku B i relingi dachowe umożliwiające nie tylko przewóz dodatkowego ekwipunku rekreacyjnego na wypad za miasto, ale i osłaniające dach przed gałęziami. To co w Pandzie  ważniejsze to jednak prześwit. 150 mm wraz z pokaźnymi, jak na takie auto kołami 165/70 R14, widoczną od przodu osłoną silnika i wyraźnie wyższym nadwoziem (+5cm) sprawia wrażenie na drodze, szczególnie gdy jedziemy obok innej, standardowej Pandy.

Wnętrze - Panda+

Właśnie - o ile o wyglądzie i właściwościach jezdnych Fiata Pandy 4x4 można się rozpisać, to wnętrze auta niewiele odbiega od tego z tańszych braci. Owszem, mamy tu w pakiecie elektryczne szyby, radio firmowane przez Blaupunkta, 2 poduszki powietrzne, klimatyzację i inny zestaw wskaźników, to całość jakością i standardem wykonania ani na plus, ani na minus nie różni się od przyzwoitego poziomu Pandy. To samo można powiedzieć o dobrej funkcjonalności i ergonomii wnętrza. Szkoda, że zabrakło pomysłu na przykład na 2-kolorową deskę rozdzielczą i uchwyty do trzymania się podczas jazdy w terenie.

Co cieszy oko to dwu-barwna tapicerka siedzeń i korespondujące z nią obicia drzwi. Siedzisko kierowcy posiada regulację pionową, co może dodatkowo wywyższyć nas ponad inne Pandy na drodze. Dobrą, wysoką i pozwalającą na pełną obserwację otoczenia pozycję za "kółkiem" łatwo także ustawić dzięki regulacji pionowej kolumny kierownicy - ta ma również wybornie działający układ elektrycznego wspomagania Dualdrive. Pstryk i kierujemy samochodem przy użyciu jednego palca - mała rzecz, a cieszy bo znacznie ułatwia kręcenie.

Bagażnik

Z tyłu ilość miejsca jak w każdej Pandzie. Dzielone "fifty-fifty" siedzenia i przesuwana tylna kanapa umożliwiają zwiększenie standardowych 206 litrów przestrzeni pakunkowej bagażnika (cztery małe plecaki i zakupy lub dziecięcy rowerek) maksymalnie do 860 litrów. Jednak nie osłonięta, żółto-szara tapicerka nie zachęca do załadowania powiększonego bagażnika sprzętem turystycznym. Plus dla detalu tylnej szyby: gdy pada deszcz i chcemy cofać samochód samoczynnie uruchamia wycieraczkę ułatwiającą widok wstecz.

Jazda - :D

Według badań przeprowadzony wśród właścicieli aut typu SUV, tylko maksymalnie do 10% czasu samochody te spędzają poza utwardzonymi drogami - cóż, w takim razie jestem nadgorliwy. Stały, bezobsługowy napęd czterech kół z dwoma mechanizmami różnicowymi i sprzęgłem wiskotycznym oraz kont natarcia 26 stopni, zejścia 45 i przechylenia 19 stopni, aż zachęcają do wjazdu w las. Ponadto maksymalne możliwe nachylenie terenu może wynieść ponad 50 proc i niemal takie wartości miały skarpy pokryte śliską trawą i sypką ziemią pokonywane przez testową Pandę 4x4.

Rezultat jest taki, że niemal 1/4 testu samochód spędził poza asfaltem. Pomaga w tym także zawieszenie. Z przodu zainstalowano niezależny system McPhersona z amortyzatorami i sprężynami o powiększonych rozmiarach, poprzecznymi wahaczami i drążkiem stabilizującym. Z tyłu znalazła się dodatkowa rama podtrzymująca napęd, a amortyzatory i sprężyny współpracują z wahaczami wleczonymi i także drążkiem stabilizującym. Wszystko dobrze i cicho pracuje na gruntowych drogach i wybojach miejskich ulic.

Silnijsza konstrukcja zawieszenia wymusiła dodatkowe spawy nadwozia, które również wzmacniają całą strukturę. Tak wyposażone auto, gotowe do każdej drogi napędzane jest przez 1.2-litrowy silniczek. Od 60-konnej jednostki nie oczekujmy zbyt wiele. 102 Nm momentu obrotowego pozwalają na zadowalające przemieszczanie 965-kilogramowej Pandy 4x4 na drodze i w terenie, auto nie jest przy tym paliwożerne (śr. niepełna 7 l/100km). Minus całego auta to huk powietrza opływającego nadwozie ponad 100km/h i przyśpieszenie do tej wartości - oczekujmy około 20 sekund.

Podsumowanie - szkoda, że tak krótko

Fiat Panda 4x4 to obecnie drugie najtańsze nowe auto z napędem na cztery koła na polskim rynku. Tyle tylko, że niespełna pięć tysięcy złotych tańsza Niva jest konstrukcją leciwą, archaiczną i jednak innego sortu. W przypadku produkowanego w Tychach Fiata mamy natomiast do czynienia z porządnym samochodem z efektywnym i nowoczesnym napędem na obie osie.

+ dobra cena rzadkiego i ciekawego samochodu

+ niskie zużycie benzyny

+ wytrzymałość zawieszenia

- brak inwencji co do wykończenia wnętrza

- odczuwalne podczas zmiany biegów załączenie napędu 4x4

- diesel 1.3 Multijet niedostępny w Polsce (wysoka cena)