Przy odnawianiu C-Maxa Ford nie zdecydował się na stylistyczne eksperymenty, ale trzeba przyznać, że wprowadzone zmiany w nadwoziu poprawiły wygląd samochodu. Wąskie reflektory i duża atrapa chłodnicy sprawiły, że pojazd nabrał sportowego sznytu.
Istotniejsze modernizacje widać w projekcie wnętrza. Na desce rozdzielczej nie ma wreszcie gąszczu przycisków, bo część funkcji przejął 8-calowy ekran. Dzięki temu rzeczywiście obsługa stała się łatwiejsza. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że wyświetlacz umieszczono dość daleko od kierowcy. Z tego powodu sięganie do niego nie zawsze jest ergonomiczne, a tym samym odwraca uwagę od drogi.
Naszych zastrzeżeń nie wzbudziła natomiast pozycja za kierownicą, bo jest wygodna, a dodatkowy atut to świetna widoczność we wszystkich kierunkach. Zresztą w trakcie cofania w ciasnych miejscach pomocą dodatkowo służy kamera (dopłata 1000 zł), z której obraz jest bardzo wyraźny zarówno w dzień, jak i nocą.
Mniej pozytywnie oceniliśmy wyprofilowanie foteli. Wprawdzie przednie zapewniają wygodne podróżowanie, ale o tylnych nie można już tego powiedzieć. Dlaczego? Ponieważ są za wąskie (szczególnie środkowe miejsce), żeby dorośli pasażerowie czuli się na nich komfortowo. Zadowalająca jest za to dobra przestronność wnętrza w obu rzędach foteli i możliwość różnorodnej konfiguracji. To zasługa składanych i wyjmowanych tylnych siedzeń z regulowanym kątem ustawienia oparć.
Każda zmiana na lepsze cieszy, ale najwięcej radości daje nowość zastosowana pod maską. Doładowany benzyniak o mocy 150 KM zapewnia naprawdę mnóstwo frajdy z prowadzenia. Już w dolnym zakresie prędkości obrotowej pozwala dynamicznie przyspieszać. Czasem ma się nawet wrażenie, że „setkę” osiąga się szybciej, niż w obiecywanym przez producenta czasie 9,4 s.
Przyjemność z jazdy potęguje cicha praca jednostki także podczas szybkiej podróży autostradą. Nasz entuzjazm wobec silnika zmalał, gdy sprawdziliśmy spalanie. Podawane przez Forda zużycie w mieście 7,8 l/100 km nijak ma się do rzeczywistości. W trakcie testu, w zależności od stylu jazdy i natężenia ruchu, spalanie wyniosło 10-11 l/100 km.
Pochwały należą się za to zawieszeniu Forda C-Maxa. Jest ono sztywno zestrojone, a zatem pomimo wysokiego nadwozia dynamiczne pokonywanie zakrętów nie robi na aucie wrażenia. Tym bardziej że w opanowaniu pojazdu pomaga precyzyjnie działający układ kierowniczy. Powodów do zmartwień nie będą mieli miłośnicy komfortu. Okazuje się bowiem, że układ jezdny potrafi w udany sposób pochłaniać wszelkie nierówności nawierzchni.
Korzystnie skalkulowano cenę najbogatszej wersji Titanium. VW Touran z doładowanym 150-konnym benzyniakiem w topowej wersji Highline kosztuje aż o 17 640 zł więcej, czyli 98 690 zł.
Ford C-Max 1.5 EcoBoost - nasza opinia
Jak dla mnie C-Max to samochód o optymalnej wielkości. Wystarczający, żeby zabrać całą rodzinę na urlopowy wyjazd, a jednocześnie kompaktowe rozmiary auta nie są problemem podczas codziennego podróżowania po mieście. Jedynie silnik mógłby trochę mniej palić.
Ford C-Max 1.5 EcoBoost - dane techniczne
Silnik: typ/cylindry/zawory | t.benz./R4/16 |
Ustawienie silnika | poprzecznie z przodu |
Zasilanie | wtrysk bezpośredni |
Pojemność skokowa (cm3) | 1499 |
Moc maksymalna (KM/obr./min) | 150/6000 |
Maks. mom. obr. (Nm/obr./min) | 240/1600 |
Skrzynia biegów | 6b man. |
Napęd | przedni |
Hamulce (p/t) | tw/t |
Opony testowanego auta | 215/55 R 16 |
Dł./szer./wys. (mm) | 4380/1828/1626 |
Rozstaw osi (mm) | 2650 |
Masa własna/ładowność (kg) | 1394/521 |
Pojemność bagażnika (l) | 432-1684 |
Pojemność zbiornika paliwa (l) | 55 |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 9,4 s |
Prędkość maksymalna | 204 km/h |
Spalanie w mieście | 7,8 l/100 km |
Spalanie poza miastem | 5,1 l/100 km |
Spalanie średnie | 6,1 l/100 km |
Emisja CO2 | 139 g/km |
Teoretyczny zasięg | 900 km |
Średnica zawracania | 11,2 m |
Galeria zdjęć
Ford C-Max po liftingu zmienił się zauważalnie, choć wprowadzone modyfikacje w wyglądzie nie są rewolucyjnie. Ważniejsze okazuje się to, że pod maskę trafił nowy doładowany silnik benzynowy 1.5 o mocy 150 KM.
Przy odnawianiu C-Maxa Ford nie zdecydował się na stylistyczne eksperymenty, ale trzeba przyznać, że wprowadzone zmiany w nadwoziu poprawiły wygląd samochodu. Wąskie reflektory i duża atrapa chłodnicy sprawiły, że pojazd nabrał sportowego sznytu.
Zawieszenie zostało sztywno zestrojone, ale na szczęście tłumienie nierówności jest na dobrym poziomie.
Każda zmiana na lepsze cieszy, ale najwięcej radości daje nowość zastosowana pod maską. Doładowany benzyniak o mocy 150 KM zapewnia naprawdę mnóstwo frajdy z prowadzenia. Już w dolnym zakresie prędkości obrotowej pozwala dynamicznie przyspieszać. Czasem ma się nawet wrażenie, że „setkę” osiąga się szybciej, niż w obiecywanym przez producenta czasie 9,4 s.
Auto jest dostępne również w dłuższej wersji Grand. Wówczas tylne boczne drzwi są przesuwane.
Pozycja za kierownicą jest wygodna, a materiały użyte do wykończenia kokpitu mają wysoką jakość.
Ekran o przekątnej 8 cali umieszczono za daleko od kierowcy – to utrudnia obsługę podczas prowadzenia.
Wskaźniki mogłyby mieć nieco większe cyfry.
Wygoda siedzeń – bez zarzutu nawet podczas długich podróży.
Indywidualne fotele drugiego rzędu można łatwo zdemontować. Szkoda jednak, że są zbyt wąskie.
Przyjemność z jazdy potęguje cicha praca jednostki także podczas szybkiej podróży autostradą. Nasz entuzjazm wobec silnika zmalał, gdy sprawdziliśmy spalanie. Podawane przez Forda zużycie w mieście 7,8 l/100 km nijak ma się do rzeczywistości. W trakcie testu, w zależności od stylu jazdy i natężenia ruchu, spalanie wyniosło 10-11 l/100 km.
Ford C-Max to samochód o optymalnej wielkości. Wystarczający, żeby zabrać całą rodzinę na urlopowy wyjazd, a jednocześnie kompaktowe rozmiary auta nie są problemem podczas codziennego podróżowania po mieście. Jedynie silnik mógłby trochę mniej palić.