Artykuł został pierwotnie opublikowany 18.04.2018 r.
- EcoSport to typowy przedstawiciel segmentu miejskich crossoverów
- Ford wygląda dobrze, a w wersji ST-Line ma niezłe wykończenie wnętrza
- W ruchu miejskim dobrze się sprawdza, a jego 140-konny silnik spala średnio około 7,5 l/100 km
Laurka w leadzie nie jest na wyrost. Przyznam się bez bicia, że miałem Forda EcoSport 1.0 tylko odebrać dla wielce szanownego redaktora prowadzącego, ale gdy do niego wsiadłem, to już redaktorowi go nie oddałem. Pierwsze zdziwienie przyszło już w momencie odbioru samochodu od importera – miły pan zaparkował nim tyłem, a że byłem z rowerem, otworzył mi bagażnik... Ale klapa nie poszła w górę, tylko jak w starszych uterenowionych modelach w bok (szosa weszła bez przedniego koła, czyli normalnie). Skojarzyło mi się z Japonią, ale szybko zdałem sobie sprawę, że to przecież wersje z kołem zapasowym mają takie klapy.
W Polsce Ford nie montuje tak koła, a klapa otwiera się mimo tego w bok, ale są rynki gdzie EcoSport musi poruszać się po dużo gorszych drogach i tam koło jest (o czym informuje nawet naklejka w bagażniku). Oczywiście tego typu otwieranie ma swoje ograniczenia, przede wszystkim, gdy zaparkujecie za blisko innego samochodu, może się zdarzyć, że nie dacie rady otworzyć kufra na oścież. Poza tym zakładam, że aby zamknąć tylne drzwi, trzeba użyć więcej siły niż w przypadku klasycznego rozwiązania z klapą otwieraną do góry.
Ford EcoSport 1.0 — koniec narzekania
Ale to z grubsza tyle, jeśli chodzi o minusy Forda EcoSport 1.0, bo poza tym to bardzo udany miejski crossover. Dwubarwna wersja ST-Line wzbudza zainteresowanie, co ciekawe głównie u płci pięknej. Podczas kilkudniowego testu, wielokrotnie widywałem panie w różnym wieku, które przechodząc obok Forda, zatrzymywały się i wyraźnie mu się przypatrywały. Jedna z nich podczas robienia zdjęć nawet wyraziła się w samych superlatywach o wyglądzie tego auta. Przyznaję – jest nieźle. No może mógłby być odrobinę szerszy, bo szczególnie z tyłu przypomina jakiegoś japońskiego vana, ale reszta jest bardzo zjadliwa, a niewielkie wymiary świetnie sprawdzają się w mieście.
Wnętrze — Ford EcoSport 1.0
Dobre wrażenie robi też kabina. Materiały są na tyle przyzwoite, że spokojnie mógłby pojawić się tutaj tak jak np. w Fieście, znaczek Vignale. Oczywiście, że przed zakupem spojrzałbym i porównał wersję ST-Line z podstawowymi, ale domyślam się, że nie ma tu jakiś kolosalnych różnic. Nie przez przypadek przywołałem Fiestę, bo wnętrze Forda EcoSport 1.0 bardzo przypomina to, co możecie zobaczyć w najnowszym wcieleniu małego Forda. A to oznacza, że jest bardzo przyzwoicie. Nie tylko pod względem materiałowym, ale także pod kątem ergonomii i obsługi multimediów.
System pozwala też na personalizację – można wybierać podświetlenie wnętrza (mamy wpływ na kolor oświetlenia np. cupholderów, czy też nóg osób podróżujących w przedniej części Forda EcoSport 1.0). Głupie? Czy ja wiem? Dość napisać, że moja lepsza połowa od razu zauważyła, że grzebałem w tych ustawieniach – zmieniając zielone podświetlenie na fioletowe. Pochwalić trzeba też przednie fotele, które są wygodne, z tyłu zaś miejsca jest jak w typowym aucie segmentu B, a więc raczej mniej niż więcej. Do tego ta niewielka szerokość. Bagażnik, o którym już wspominałem ma 355 litrów, a to oznacza, że znajdziecie modele z większym kufrem w tym segmencie. Z drugiej strony na miejskie potrzeby to aż nadto.
Ford EcoSport 1.0 — nie czuć trzech garów
Turbodoładowany silnik 1.0 EcoBoost (co oni z tym Eco?) to doskonale znany napęd najmniejszych modeli Forda. Wersja o mocy 140 KM dobrze pasuje do miejskiego crossovera. Fordem poruszałem się jedynie w Warszawie i średnie spalanie przy normalnej jeździe wyniosło 7,5 l/100 km. Mogę sobie jednak wyobrazić, że w mniejszej miejscowości, gdzie jeździ się mniej dynamicznie i rzadziej stoi w korkach Ford spaliłby o około litr mniej. Osiągi tego modelu są wystarczające, ale mały EcoBoost nie ma aż takiej ochoty do jazdy, jak w niższej i lżejszej Fieście. Jednak i tak ten silnik powoduje raczej uśmiech na twarzy użytkowników. Nie ma jakiś dużych wibracji przy niższych obrotach, które zdarzają się czasem w jednostkach czterocylindrowych. Niezła jest skrzynia biegów, w której przełożenia odpowiednio dobrano. Benzynowe wersje Forda EcoSport 1.0 mają jedynie przedni napęd, ale tego oczekują użytkownicy crossoverów.
Ciekawostką jest fakt, że w ofercie znajduje się diesel 4x4. W tym wypadku EcoSport ma z tyłu oś wielowahaczową. Zwykłe wersje 4x2 mają za to belkę. Czy cierpią na tym własności jezdne? Niezbyt, bo mały Ford nieźle sobie radzi w zakrętach, ale nie jest też przesadnie twardy. Podwyższony prześwit sprawia zaś, że można nim opuścić asfalt bez obawy o uszkodzenie podwozia. Aby jednak szaleć po szutrach, przydałaby się jednak jakaś osłona pod silnikiem, bo patrząc pod maskę, oprócz silnika widzimy... jezdnię.
Testowana przeze mnie wersja to jedna z najdroższych w cenniku, ale w tym wypadku cena ponad 83 tys. zł jest uzasadniona, bo jakość Forda EcoSport 1.0 jest wysoka. Może się narażę, ale dla mnie na masce spokojnie mógłby widnieć znaczek Land Rovera i wtedy byłby prestiż i nikt by na cenę nie narzekał. Z drugiej strony podstawową odmianę benzynową o mocy 100 KM kupcie za około 60 tys. zł i to już jest całkiem dobra cena.
Ford EcoSport 1.0 — dane techniczne:
Pojemność skokowa i rodzaj silnika | 998 ccm, t.benz./R3 |
Moc łączna | 140 KM przy 6000 obr./min |
Moment obrotowy łączny | 180 Nm przy 1500 obr./min |
Skrzynia biegów i napęd | 6-biegowy manual, napęd 4x2 |
Prędkość maksymalna | 188 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 11,8 s |
Średnie zużycie paliwa | 5,2 l/100 km (producent) |
Pojemność bagażnika | 355 l |
Cena | 83 200 zł |