Historia usportowionych wersji Seatów - które Hiszpanie określają mianem Cupra - liczy ponad 12 lat. Zaczęło się od Ibizy ze 150-konnym silnikiem 2.0 16V. Później do oferty dołączył Leon z turbodoładowanymi jednostkami napędowymi - 1.8T, a następnie 2.0 TFSI. Wyróżnikiem Seatów Cupra były nie tylko mocne silniki. Auta otrzymywały również większe hamulce, pakiety ospojlerowania, sztywniejsze zawieszenia oraz lepiej wyprofilowane fotele.

Najnowszy Leon Cupra R jest fabrycznie podrasowaną wersją Leona Cupra. Z dwulitrowego silnika wyciśnięto 265 zamiast 240 KM oraz 350 w miejsce 300 Nm. Seryjne wyposażenie obejmuje 19-calowe alufelgi oraz XDS, czyli elektronicznie sterowaną blokadę mechanizmu różnicowego. Rola systemu polega na ograniczaniu poślizgu wewnętrznego koła na szybko pokonywanych zakrętach. Mimo sportowych aspiracji Cupry R - również seryjny - system ESP pozostał niewyłączalny.

Kontrast bogato wyposażonej i komfortowej dla Cupry R stanowi wyczynowy kart Norberta Stańczyka. Maszyna przygotowana przez firmę Tony Kart na dobrą sprawę składa się z silnika, kół, pojedynczego hamulca, twardego fotela, układu kierowniczego oraz ramy zespawanej ze stalowych rur. Waga gotowego do jazdy karta nieznacznie przekracza 100 kilogramów.

Maszyna Norberta Stańczyka jest napędzana dwusuwowym silnikiem Vortex. Jednostka o pojemności 125 ccm rozwija moc 34 KM i kręci się do obłędnych 13 000 obr./min. Charakterystyka wyczynowego silnika jest zupełnie inna od rytmu pracy serca Cupry. Turbodoładowany motor 2.0 TFSI traci zapał do pracy po przekroczeniu 6500 obr./min., jednak kipi energią przy zaledwie 2000 obr./min. Przy równie niskich obrotach pojazd kartingowego Mistrza Polski opieszale rusza z miejsca. Niewiele dzieje się aż do osiągnięcia 7000 obr./min. Wówczas następuje eksplozja mocy, dzięki której lekki kart błyskawicznie wyrywa do przodu. Przyśpiesza na tyle dobrze, że rozpędzający się "setki" w 6,2 sekundy Seat musi dać z siebie wszystko, by nie zostać w tyle. Pod koniec najdłuższej prostej toru w Radomiu oba pojazdy mkną ponad 110 km/h.

Na pierwszym zakręcie wszystko staje się jasne. Mimo sztywnego zawieszenia i przyczepnych opon w rozmiarze 235/35 R19 Cupra R nie ma najmniejszych szans w starciu z kartem. Niewielka maszyna Norberta jest praktycznie przyklejona do nawierzchni przez opony pozbawione bieżnika oraz osie pełniące rolę zawieszenia. Na szybko pokonywanych łukach Seat wystawia ciało kierowcy na przeciążenia nieznacznie przekraczające 1G. W wyczynowym karcie siły, którym musi sprostać kierowca są ponad dwukrotnie większe.

Cupra była w stanie zniwelować część strat podczas hamowania. Przednie tarcze o średnicy 345 milimetrów pozwalają na wytracanie prędkości w obłędnym tempie. Leon zachowuje przy tym całkowitą stabilność nad którą czuwają system ABS, EBD i ESP. Ostre hamowanie kartem wymaga treningu. Tarczowy hamulec obsługuje jedynie tylną oś. Margines między ostrym hamowaniem, a zablokowaniem kół i niekontrolowanym poślizgiem jest bardzo wąski.

Możliwości karta i Leona porównywaliśmy na torze kartingowym w Radomiu, który składa się dziewięciu ostrych zakrętów połączonych krótkimi prostymi. Na prostych odcinkach niepodzielnie panował Leon. Wysoki moment obrotowy pozwalał na oddalenie się od karta. Mniejszy pojazd dominował na zakrętach. Im ostrzejszy - tym kart bardziej odjeżdżał od Cupry.

Wyczynowa maszyna Norberta Stańczyka z zadziwiającą lekkością wykonywała polecenia wydawane przy pomocy bezpośredniego układu kierowniczego. W Leonie skrajne położenia koła kierownicy dzielą niecałe trzy obroty. Układ mógłby być bardziej bezpośredni, jednak podczas codziennej jazdy oznaczałoby to znaczną trudność z utrzymaniem obranego toru jazdy. Najmniejszy ruch kierownicą powodowałby bowiem znaczną zmianę kierunku jazdy. Prowadząc karta trzeba mieć się na baczności. Minimalne wychylenie kierownicy skutkuje ostrym skrętem.

To nie jedyne utrudnienie. Zajmowanie miejsca w wyczynowym wózku również nie należy do łatwych. Trzeba przecisnąć się między plątaniną elementów układu kierowniczego, linek sterujących gazem i hamulcem, a do tego uważać, by nie urwać sterczącego na wysokości kolana gaźnika. Zajmowanie miejsca w kubełkowych fotelach Cupry nie stanowi jakiegokolwiek problemu.

Pasy bezpieczeństwa uda się zapiąć jedynie w Seacie. Kart - mimo że bez trudu przekracza 130 km/h - nie jest w nie wyposażony. Mimo tego zawodnik nie musi obawiać się wypadnięcia zza kierownicy nawet na najszybszych zakrętach. Fotel karta został tak wyprofilowany, by prowadzący wcisnął się w jego objęcia. Po kilku ostrzej pokonanych wirażach ciało układa się w siedzisku, dzięki czemu zawodnik może poczuć pojazd całym sobą. Na ostrych zakrętach Seat przypominał, że jest cywilną maszyną. Otrzymał dobrze wyprofilowane fotele, jednak nie na tyle, by zespalały kierowcę z samochodem.

Sportowe pojazdy nigdy nie były tanie. Prezentowany kart jest warty około 30 tys. złotych. Za Leona Cupra R trzeba zapłacić czterokrotnie więcej. Co można stracić, a co zyskać stawiając na Seata? Prowadzenie profesjonalnego karta dostarcza olbrzymiej przyjemności. Dość powiedzieć, że wprawni - i odważni - kierowcy osiągną na zakrętach przeciążenia przekraczające 2G! Jazda 265-konnym Seatem nie jest równie emocjonująca. Leon proponuje jednak połączenie ponadprzeciętnych osiągów i pewnego prowadzenia z praktycznością oraz... komfortem. Pomieści pięć osób i 341 litrów bagażu, a serwis powinien odwiedzać co 15 tysięcy kilometrów. Gdyby Norbert Stańczyk postanowił pokonać swoim kartem podobny dystans, musiałby przeprowadzić 30… kapitalnych remontów silnika!