Produkcja Isuzu D-Max rozpoczęła się w 2002 roku. Mimo tego w Europie samochód może uchodzić za rynkową nowość. W Niemczech sprzedaż ruszyła dopiero w 2007 roku. Polskie przedstawicielstwo marki pracuje pełną parą od ośmiu miesięcy, sprowadzając samochody z fabryki w Rayong. W ofercie Isuzu Automotive Polska znajduje się tylko jeden model - D-Max. Pięciometrowy pick-up jest dostępny w 10 konfiguracjach.

Najbardziej spartański posiada pojedynczą kabiną, która pomieści kierowcę i pasażera. Czterodrzwiowe auto z podwójną kabiną jest przystosowane do przewozu pięciu osób. Pośrednie rozwiązanie stanowi prezentowany wariant. Dwudrzwiowy D-Max z wydłużoną kabiną posiada dwa pełnowymiarowe miejsca siedzące oraz dodatkowe fotele za nimi. Te można traktować wyłącznie w kategorii awaryjnych. Ilość miejsca na nogi nie jest duża, siedzi się nisko, oparcie przytwierdzono do pionowej ściany kabiny, a rolę zagłówka - zależności od wzrostu pasażera - pełni… tylna szyba lub tapicerka dachu.

W przypadku D-Maxa trudno uznać to za wadę. Przedstawiciele firmy nie kryją, że samochód nie jest propozycją dla klientów szukających wygodnego środka transportu albo kupujących pick-upa ze względu na możliwość pełnego odliczenia podatku VAT.

D-Max był projektowany z myślą o ciężkiej pracy, a jego solidna konstrukcja ma zagwarantować bezawaryjność oraz ograniczyć liczbę czynności obsługowych. W tym przekonania klientów ma utwierdzać 3-letnia gwarancja z limitem 100 tysięcy kilometrów na cały samochód oraz 5-letnia gwarancja z ograniczeniem 150 tys. km. na silnik oraz układ przeniesienia napędu. Konkurencyjne pick-upy otrzymują 3-letnią gwarancję z limitem 100 tys. km.

Pierwsze chwile z D-Maxem to swoisty powrót do przeszłości. Samochód jest wyposażony w centralny zamek, ale brak pilota zmusza do otwierania drzwi kluczykiem. Silnik nie rozpoczyna pracy po pierwszym obrocie rozrusznika, a swoją gotowość do pracy sygnalizuje głośnym terkotem. Do 1500 obr./min. niewiele się dzieje. Później D-Max zaczyna całkiem żwawo przyśpieszać , by w razie potrzeby osiągnąć 100 km/h w ok. 13 sekund. Samochód stać na dużo więcej, jednak lepiej nie kusić losu - terenowe opony, miękkie zawieszenie i mało precyzyjny układ kierowniczy na asfalcie nie są w swoim żywiole. Sytuacja zmienia się na gruntowych lub zniszczonych drogach, gdzie łatwo docenić 22,5-centymetrowy prześwit oraz plastikowe błotniki i zderzaki, którym zarysowania nie straszne.

Wnętrze D-Maxa to książkowy przykład prostoty i funkcjonalności. Liczba przycisków i przełączników została ograniczona do minimum, więc obsługa samochodu nie wymaga wertowania instrukcji. Wyposażenie standardowe obejmuje elektronicznie włączany napęd na cztery koła, wspomaganie kierownicy oraz elektrycznie sterowane szyby. Lusterka reguluje się z zewnątrz. Projektanci wyszli z założenia, że większość kierowców ustala pozycję lusterek tylko raz, więc na dobrą sprawę elektryczne sterowanie jest niepotrzebne.

Testowane auto nie zostało wyposażone w klimatyzację. Pracownicy polskiego oddziału Isuzu podkreślają jednak, że uzupełnienie braku nie stanowi większego problemu - "klimę" można zamontować poza fabryką, a cena operacji nie będzie astronomicznie wysoka. Podobnie rozwiązano kwestię świateł przeciwmgielnych. Zabrakło ich w podstawowej wersji, jednak montaż nie wymaga wymiany wiązki elektrycznej. O odpowiednim odgałęzieniu pomyślano już w fabryce. W wielu innych samochodach montaż dodatkowego wyposażenia jest trudniejszy oraz bardziej kosztowny.

Niepodważalną zaletą D-Maxa jest duża ładowność. Wynik 1,25 tony oznacza, że Isuzu jest w stanie przewieźć trzy duże worki cementu więcej od Mitsubishi L200, Nissana NP300 i Toyoty Hi-Lux. Na tle D-Maxa maksymalna ładowność Navary jest kompromitująco niska - Nissan udźwignie zaledwie 850 kilogramów!

W prezentowanym egzemplarzu przestrzeń ładunkowa była chroniona przez aluminiową pokrywę. Osłona jest częścią pakietu Alu Cover Pack, który zawiera także wykładzinę ochronną zabudowy, dywaniki welurowe, czujniki cofania, progi boczne i radio z systemem głośnomówiący. Isuzu wyceniło komplet akcesoriów na 11200 zł. Za dopłatą 3200 złotych firma proponuje lakier metalizowany. D-Max z przedłużoną kabiną i 2,5-litrowym dieslem kosztuje natomiast 84 475 złotych.

Isuzu D-Max z pewnością nie jest propozycją dla każdego. Samochód nie aspiruje do miana wygodnego, luksusowego, czy lifestyle'owego, jednak w roli narzędzia do ciężkiej pracy powinien spisać się dokonale.