Kierunek rozwoju został określony już dawno temu – tradycyjne napędy idą w odstawkę, a do gry wchodzą pojazdy elektryczne, które mogą wykorzystywać albo energię zmagazynowaną w akumulatorach, albo wytworzoną przez ogniwa paliwowe. Masa takich samochodów jest znacznie większa niż klasycznych konstrukcji i dlatego gdzieś trzeba dokonać oszczędności, by końcowy bilans się zgadzał. Największe rezerwy drzemią w karoserii.

Audi od lat stawia na aluminium, BMW (razem z liderem produkcji włókien węglowych, firmą SGL) opracowało nadwozia do koncepcyjnych i3 oraz i8. A Mercedes? Spadkobiercy wynalazcy samochodu są nieco w tyle. W 2010 r. koncern związał się z japońskim specjalistą od włókien węglowych, firmą Toray. Dlaczego nie zdecydowano się na samodzielność? Japończycy mają już gotową technologię, którą Niemcy musieliby opracować, a to wymagałoby czasu i pieniędzy.

Według planu Dietera Zetsche w najbliższych latach mają powstać trzy modele Mercedesa wykorzystujące włókna węglowe:

B Clever – minivan oparty na technice nowej klasy B, który miałyby zapełnić lukę między BMW i3 oraz i8;

SCS – supersportowe auto, pozycjonowane wyżej niz SLS;

E Superlight – 4-drzwiowa limuzyna w formacie klasy E.

Właśnie trzecia z tych propozycji manajwiększe szanse na przerwanie „nadwagowej spirali”, w którą wpadają auta niemieckiej firmy. Podczas gdy klasa E ze stalową karoserią waży dziś ok. 1650 kg, auto korzystające z nowych tworzyw mogłoby ważyć o 350 kg mniej!

Pojazd ma szokować nie tylko techniką, lecz także wyglądem. Dlatego styliści pracujący nad nadwoziem czerpali garściami z koncepcyjnych aut F800 i F125. Karbonowa wersja klasy E będzie pozbawiona środkowego słupka, a drzwi maja być odsuwane –ľwykonane z włókien węglowych supersztywne nadwozie daje takie możliwości.

Do napędu pojazdu posłużą ogniwa paliwowe, a w bardziej tradycyjnej odmianie do gry powróci wyposażona w technikę hybrydową rzędowa „szóstka”, oczywiście w nowym wydaniu. Produkcja mogłaby się rozpocząć za 4 lata, do 2017 roku na rynek może trafić nawet 20 tys. sztuk tego modelu. Pytanie tylko: gdzie przyszli użytkownicy będą tankować te futurystyczne pojazdy – sieć stacji wodorowych to dopiero przyszłość.

PODSUMOWANIE - Mercedes nie miał wyjścia – firma z takimi tradycjami nie może być przecież w tyle za bezpośrednią konkurencją w postaci Audi i BMW. Współpraca z Japończykami pozwalazaoszczędzić nie tylko pieniądze (po co wydawać je na stworzenie czegoś, co już istnieje?), lecz także stracony czas. Daje też nadzieję, że auta z gwiazdą na masce nie będą miały opinii eleganckich, ale niezbyt wyrafinowanych technicznie.