Jeszcze kilka lat temu produkty Mitsubishi nikły w gąszczu samochodów. Inaczej być jednak nie mogło. Designerzy decydowali się na obłe, niezbyt zdecydowane linie. Zmiany w wyglądzie produktów Mitsubishi zapoczątkowała obecna generacja Lancera, której znakiem rozpoznawczym jest wyraźnie zaznaczona atrapa chłodnicy i "groźne" spojrzenie reflektorów.
Z interpretacją motywu dużego grilla oraz skośnych świateł mamy do czynienia również w modelu ASX. Wyrazisty przód w połączeniu z ciekawymi przetłoczeniami oraz zgrabnym tyłem robią naprawdę dobre wrażenie. Masywna sylwetka to również przyczyna... rozczarowania. ASX sprawia wrażenie samochodu większego niż jest w rzeczywistości. Nadwozie crossovera Mitsubishi ma 4,29-metra długości. Mniej niż wiele samochodów kompaktowych. W rezultacie zespół projektantów stanął przed trudnym zadaniem rozdzielenia przestrzeni między miejsce dla pasażerów oraz bagażnik. Udało się wygospodarować 419 litrów oraz przyzwoitą, acz nie rewelacyjną, przestrzeń dla gości tylnej kanapy.
Wnętrze może przypaść do gustu osobom preferującym surową ergonomię. W kabinie zabrakło stylistycznych fajerwerków i rozbudowanej elektroniki pokładowej. Wszystko jest proste w obsłudze, czytelne i ergonomiczne. Duży plus przyznajemy za dwupłaszczyznową regulację kolumny kierownicy, której brakuje w pozostałych modelach Mitsubishi. Dzięki niej kierowca ASX-a może zająć optymalną pozycję.
Podstawową jednostką napędową jest silnik 1.6 MIVEC, który znalazł się również pod maską testowanego samochodu. Katalogowe 117 KM i 154 Nm zostały skonfrontowane z masą 1270 kilogramów. Wynik? Nie brakuje osób, które twierdzą, że podstawowemu ASX-owi brakuje przysłowiowej pary. W dobie turbodoładowanych jednostek można faktycznie narzekać na niedobór momentu obrotowego na niskich obrotach. Silnik nabiera wyraźnej chęci do życia w okolicach 4000 obr./min. Odpowiednio dobierając biegi można pojechać naprawdę żwawo. Niestety wówczas trzeba pogodzić się ze znacznym wzrostem zużycia paliwa oraz hałasu w kabinie. Warte podkreślenia są również wyniki pomiarów przeprowadzonych na hamowni. Urządzenie wykazało, że maksymalny moment obrotowy 160,8 Nm przewyższa wartość katalogową, jednak jest dostępny dopiero przy 4900 obr./min. Także maksymalna moc okazała się wyższa od deklarowanej. Silnik testowanego samochodu rozwija 125,8 KM.
Spore natężenie hałasu można uznać za największy mankament crossovera spod znaku trzech diamentów. We wnętrzu robi się głośno już w okolicach 100 km/h. Na nierównych drogach hałasować potrafi również podwozie, które należy jednak pochwalić za bardzo skuteczne filtrowanie nierówności, w czym spora zasługa opon o wysokim - jak na obecne standardy - profilu 215/65 R16. Co ważne, komfort jazdy nie odbił się negatywnie na prowadzeniu samochodu. ASX dzielnie radzi sobie z zakrętami. Do pełni szczęścia zabrakło mniej intensywnie wspomaganego układu kierowniczego, który pozwoliłby na lepsze wyczucie drogi.
Benzynowa wersja jest dostępna wyłącznie z napędem na przednią oś. O opuszczaniu utwardzonych szlaków można więc zapomnieć. Duży, 19,5-centymetrowy prześwit pozwala jednak na swobodną jazdę po gruntowych drogach. Parkowanie za wysokim krawężnikiem? Użytkownik ASX-a nie zna tego problemu. Podwyższona pozycja za kierownicą uprzyjemnia także podróżowanie w trasie.
Spore rozmiary karoserii oraz benzynowy silnik mogą zwiastować wysokie spalanie. Według danych technicznych samochód potrzebuje w cyklu mieszanym zaledwie 5,9 l/100km. Rzeczywistość jest mniej kolorowa, jednak średnia z testu prowadzonego w różnorodnych warunkach nie przekroczyła 8 l/100km, co wciąż można uznać za przyzwoity wynik. Dużo zależy od warunków oraz zachowania kierowcy. Podczas pozamiejskiego ecodrivingu udało się nam uzyskać wynik 4,7 l/100km. W trakcie normalnej jazdy trzeba liczyć się z 6-7 l/100km w trasie oraz 8-10 l/100km w mieście.
Mitsubishi ASX w testowanej wersji 1.6 MIVEC Invite jest aktualnie oferowany za 72,5 tys. złotych. Na pierwszy rzut oka niemało, jednak ASX broni się bogatym wyposażeniem - m.in. klimatyzacją, ESP, siedmioma poduszkami powietrznymi oraz automatycznie sterowanymi światłami i wycieraczkami. Samochód jest objęty trzyletnią gwarancją z limitem 100 tysięcy kilometrów. Co 20 tys. kilometrów trzeba wykonać przegląd w ASO. Kontrola stanu pojazdu oraz wymiana oleju i filtrów kosztuje sporo - blisko tysiąc złotych.
Wielu klientów z pewnością docenia fakt, że ASX jest samochodem japońskim w pełnym tego słowa znaczeniu. Za produkcję odpowiada fabryka w Okazaki. Czy legendarna metka "made in Japan" przełoży się na nieprzeciętną trwałość pojazdu? Testowany egzemplarz w kilka miesięcy pokonał 30 tysięcy kilometrów. W tym czasie ani razu nie zawiódł. Parametry silnika znacznie przewyższały normy fabryczne, oznak zużycia nie wykazywało wnętrze, a brak niepokojących trzasków i skrzypienia pozwala przypuszczać, że próbę jazdy po polskich drogach dobrze znosi również nadwozie.