Choć Mitsubishi już od kilku lat nie wystawia fabrycznego zespołu w rajdowych mistrzostwach świata, Lancery Evolution nadal są bardzo popularną „bronią” prywatnych zespołów, startujących w zawodach niższej rangi. Japończycy twierdzą, że „Evo” jeszcze powróci do oferty, tyle że jako... crossover. Tymczasem Mitsubishi przywraca Eclipse, które niegdyś było coupé klasy średniej, a teraz, z przydomkiem „Cross”, jest kompaktowym rodzinnym SUV-em, który może być opcjonalnie wyposażony w napęd na 4 koła Super All Wheel Control.
I chwała Japończykom za to, bo w tej klasie napęd obu osi nie jest oczywistością. Jednak marce, która buduje czteronapędówki od 1936 r., nie przystoi zrezygnować z tej opcji. Biznesowo też ma to sens, bowiem co drugie Mitsubishi w Europie jest sprzedawane z napędem 4x4 – globalnie odsetek wynosi 38 proc. Nawet w mikrosamochodach kei Mitsubishi w Japonii można mieć napęd obu osi.
Nazwa „S-AWC” brzmi obiecująco i nasuwa skojarzenia z legendarnym „Evo”. A jaka technika faktycznie się za tym kryje? „Genetycznie” Eclipse Cross jest przednionapędówką, napęd na tylną oś jest przekazywany za pomocą sprzęgła wielopłytkowego. Rozkład momentu zależy od wybranego trybu pracy układu S-AWC i sytuacji. Domyślnie w programach Auto i Gravel proporcja przód/tył wynosi 80/20 i może sięgać maksymalnie odpowiednio 55/45 i 45/55. W trybie Snow z kolei samochód rusza, kierując 30 proc. mocy na tylną oś, a chwilowo może być jej tam nawet 60 proc.
Na niesolonych zaśnieżonych drogach lokalnych w Norwegii Eclipse Cross obute w kolcowane opony Continentala „odpychało się” skutecznie, bez irytującego mielenia kołami podczas ruszania. W zakrętach wspierająco działał system wektorowania momentu, który przez przyhamowanie poszczególnych kół symuluje działanie samoblokującego mechanizmu różnicowego i delikatnie dokręca auto. Oczywiście, takie rozwiązanie nie sprawia, że kierowca może zapomnieć o śliskiej nawierzchni i jechać jak po szynach, ale samochód prowadzi się pewniej.
ESP działa w takich warunkach z pewną zwłoką i dopuszcza nawet lekki poślizg auta – zarówno pod-, jak i nadsterowny. Elektronicznego „stróża” mogliśmy wyłączyć na torze wytyczonym na zamarzniętym jeziorze – bezpieczne warunki, żeby badać granice przyczepności i poćwiczyć swój refleks za kierownicą.
Nawet z wyłączonym ESP Eclipse Cross przy rozsądnej prędkości długo trzyma zadany tor jazdy na skręconych kołach. Trzeba trochę „rozbujać” auto, żeby postawić je bokiem i następnie wyczuć „prostującą” siłę dominującego przedniego napędu. Oczywiście, nie obyło się bez kilku bliskich, ale absolutnie bezbolesnych spotkań ze śnieżną bandą. Czasem też Eclipse Cross pozytywnie zaskakiwało cudownym odzyskaniem trakcji, gdy sytuacja wydawała się już przegrana i kontra kierownicą – zapięta do oporu.
Na okręgu poślizgowym łatwiej było utrzymać płynny, jednostajny slide, bo i kierunek jazdy był cały czas ten sam. Trzeba było tylko z wyczuciem operować kierownicą i gazem. Bezstopniowa skrzynia, tak dobrze sprawdzająca się w normalnej jeździe, tu, niestety, szybko dochodziła do granic swoich możliwości: parę „bączków” z mocno wciśniętym gazem i pojawiał się komunikat o przegrzaniu przekładni. Kilkuminutowe chłodzenie zwykle wystarczało, by zniknął z wyświetlacza – na co dzień przecież nikt w ten sposób nie będzie swoim Mitsubishi jeździł. Choć maniacy „Evo” pewnie w tym miejscu zaprotestują...
Naszym zdaniem
Podczas gdy na rynku przybywa SUV-ów bez opcji 4x4, Mitsubishi nie pozostawia fanów tego rozwiązania na lodzie. S-AWC sprawnie i szybko działa na drodze, a w pewnych warunkach pozwala też jeździć kontrolowanymi poślizgami. Ciekawe tylko, jak auto zachowywałoby się na zimówkach bez kolców?
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo