Wygląd Nissana 370Z budzi zainteresowanie. Większość przechodniów z uśmiechem ogląda się za coupe ze smukłą maską, 19-calowymi kołami oraz stromo opadającą linią dachu. Ucztę dla oczu stanowią również chromowane rury wydechowe, dyskretny spojler na pokrywie bagażnika oraz reflektory w kształcie bumerangów. Wisienką na torcie jest tylne światło przeciwmgielne - trafiło na środek zderzaka. Macie rację. Projektantów Nissana zainspirowało oświetlenie bolidów Formuły 1.

Dostępu do wnętrza strzegą aluminiowe drzwi bez ramek okiennych. Po ich otwarciu można zapaść się w nisko osadzonym fotelu. Znaczny zakres regulacji siedzenia ułatwia zajęcie idealnej pozycji za kierownicą, a na przeszkodzie nie staje brak poziomej regulacji jej kolumny. Dwuosobowe wnętrze zaskakuje… przestronnością. Ilość miejsca jest porównywalna ze znaną z samochodów kompaktowych. Zbliżona jest także liczba schowków i uchwytów na napoje. Gorzej będą miały się bagaże. Przewidziano dla nich płaską przestrzeń pod tylną szybą. Według konstruktorów pomieści 235 litrów. W przypadku sportowego samochodu to akceptowalna wartość. Mało regularny kształt bagażnika sprawia, że większy ekwipunek najlepiej zapakować w plastikowe torby. W przeciwnym razie przyjdzie pogodzić się z koniecznością wyjazdu na wakacje z dwoma walizkami.

Największą bolączkę poprzednika modelu 370Z stanowiło przeciętne wykończenie wnętrza. Skórzana tapicerka i dobre nagłośnienie nie były w stanie uratować sytuacji. Kokpit Nissana 350Z zalano morzem taniego plastiku, z którego - niczym wyspy - wyłaniały się przełączniki zastosowane wcześniej w Qashqai’u, Micrze, a nawet… Navarze! Wnętrze Nissana 370Z wygląda zdecydowanie bardziej szlachetnie. Większość plastików jest miękka i przyjemna w dotyku. Dużą część konsoli środkowej obszyto skórą, a wokół zegarów pojawiła się ramka z prawdziwego aluminium. Szkoda, że projektantom zabrakło konsekwencji. Klamki, obramowanie dźwigni zmiany biegów oraz przyciski do sterowania radiem i tempomatem wykonano z plastiku nędznie udającego aluminium…

Irytujące detale przestają mieć znaczenie po wciśnięciu przycisku rozrusznika. Sześciocylindrowa maszynownia o pojemności 3,7 litra przyjemnie pomrukuje już na biegu jałowym. Po dodaniu gazu dźwięk staje się coraz bardziej przenikliwy i intensywny. Coupe ze stajni Nissana zagadnienie efektywnego wyciszenia odgłosów pracy silnika jest obce. Na szczęście! Sportowy samochód musi urzekać rasowym brzmieniem.

Japońską nowość napędza 331 KM i 366 Nm. Na przyczepnej nawierzchni pierwsza "setka" może pojawić się na liczniku po 5,4 sekundy od startu. Rezultat odbiega o 0,2 sekundy od wyników notowanych przez Porsche Cayman S oraz 911 Carrera 4 Cabriolet. Rozpędzanie do 160 km/h trwa niecałe 13 sekund, natomiast prędkość maksymalna została elektronicznie ograniczona do 250 km/h. Przyjemność wgniatania w doskonale wyprofilowany fotel kosztuje sporo. Podczas bardzo dynamicznej jazdy po krętych drogach spalanie potrafi przekroczyć 20 l/100km. Na zwykłej drodze Nissan zadowala się 12-13 l/100km. Producent deklaruje, że poza obszarem zabudowanym "Zetka" zadowoli się średnio 7,8 l/100km. Zapewne w celu uchronienia fabryki przez atakiem zagorzałych zwolenników samochodów emitujących do atmosfery śladowe ilości CO2. Podczas testu - teoretycznie oszczędniejszej wersji z automatyczną skrzynią biegów - udało się nam zejść do 10 l/100km.

Za kierownicą 370Z oszczędności nie przychodzą łatwo z prozaicznego powodu. Samochód został jeszcze lepiej przystosowany do dynamicznej jazdy od poprzednika. Obniżenie masy oraz środka ciężkości w połączeniu z usztywnionym nadwoziem przełożyło się na fenomenalne właściwości jezdne. Podróżując autostradą z przepisową prędkością 130 km/h ma się wrażenie stania w miejscu. Zapas mocy i skuteczność hamulców prowokują, by pojechać znacznie szybciej…

Zjechanie na drogę drugiej klasy udziela kierowcy szybkiej lekcji na temat wad i zalet sportowego zawieszenia. To, co doskonale spisuje się na gładkim asfalcie, zaczyna niemiłosiernie trząść i hałasować na nierównej albo ziarnistej nawierzchni. Nissan jeszcze gorzej radzi sobie z progami zwalniającymi. Niewielki prześwit sprawia, że w trosce o kondycję przedniego zderzaka najlepiej przetaczać się przez nie z minimalną prędkością.

Nissan nie darzy sympatią także kolein. Przednia oś prezentowanego samochodu otrzymała opony w rozmiarze 245/40 R19. O przeniesienie napędu troszczyły się natomiast tylne "gumy" o wymiarach 275/35 R19. Na suchym asfalcie nawet dociśnięcie gazu do podłogi nie wywołuje problemów z trakcją. W gorszych warunkach z pomocą kierowcy przyjdzie seryjna kontrola trakcji oraz system ESP. Czujność elektronicznych asystentów można uśpić. W ekstremalnej sytuacji komputer wesprze jednak kierowcę, ograniczając uślizg tylnych kół.

W układzie przeniesienia napędu może pojawić się 6-biegowa, ręczna przekładnia lub 7-stopniowy "automat". W przypadku pierwszej skrzyni kierowcy przyjdzie zmierzyć się z twardym sprzęgłem i niezwykle precyzyjnym lewarkiem, który przy szybkich zmianach przełożeń stawia przyjemny opór. Testowany samochód został wyposażony w system Synchro Rev Control, który usprawnia redukowanie biegów. Synchro Rev Control zbiera informacje z czujników umieszczonych przy pedale sprzęgła i dźwigni zmiany biegów. Jeżeli kierowca wciśnie sprzęgło i zacznie redukować bieg, elektronika automatycznie dopasuje obroty do wybieranego przełożenia. Dzięki temu zmianie biegu na niższy nie towarzyszy jakiekolwiek szarpnięcie - niezależnie od tego, czy prowadzący zechce zmienić "szóstkę" na "piątkę", czy też zdecyduje się na wrzucenie "dwójki". Przedstawiciele Nissana żartują, że innowacyjny system Synchro Rev Control został opracowany, by posiadacz modelu 370Z poczuł, że jest lepszym kierowcą. Kto chce zdać się na własne umiejętności, może wyłączyć udogodnienie, by nogą zwiększąc obroty podczas redukcji biegów.

Polska cena Nissana 370Z zostanie podana na dniach. W krajach Europy Zachodniej podstawowa wersja samochodu będzie kosztowała około 40 tysięcy euro. Czy to dużo? Najlepszej odpowiedzi udziela cennik firmy Porsche. Cayman S, który jest o 10 KM słabszy od sportowego Nissana kosztuje ponad… 75 tysięcy euro!

Poprzednik modelu 370Z cieszył się największym wzięciem w USA. W Stanach sprzedano 163 tysiące egzemplarzy Nissana 350Z, podczas gdy Europa zadowoliła się 23 tysiącami "Zetek". Zanosi się, że proporcje pozostaną zbliżone. Wszystko za sprawą cen. Za Oceanem podstawowa wersja 370Z nie otrzyma wzmocnionych hamulców oraz wiskotycznej blokady mechanizmu różnicowego. Wyceniono ją jednak na niecałe 30 tysięcy dolarów! Europejska odmiana sportowego Nissana otrzyma w standardzie inteligentny kluczyk, mechanizm różnicowy o ograniczonym poślizgu oraz sportowe hamulce z wielotłoczkowymi zaciskami. Wersja 370Z Pack zostanie ponadto wyposażona w system Synchro Rev Control, nagłośnienie firmy Bose, tempomat oraz fotele obszyte zamszem i skórą.

Czy Nissan 370Z jest na tyle dobry, by już teraz udać się do banku z wnioskiem o pożyczkę w wysokości 180 tysięcy złotych? Wszystko zależy od oczekiwań. Kto liczy na nierzucający się w oczy, oszczędny i dobrze wyciszony środek lokomocji - zawiedzie się. Model 370Z to bezkompromisowa propozycja dla kierowców potrafiących czerpać przyjemność z jazdy samochodem zespolonym zarówno z prowadzącym, jak i z drogą. Precyzyjny układ kierowniczy i doskonale trzymające fotele pozwalają na bezbłędne odczytywanie informacji przesyłanych przez samochód, który twardym zawieszeniem oraz potężnymi kołami przykleił się do drogi…