Japończycy potrafią doskonale gospodarować przestrzenią. Nie tylko w gęsto zabudowanych aglomeracjach. W Kraju Kwitnącej Wiśni opracowano wiele mikro-samochodów, których wnętrza z powodzeniem mieszczą czterech pasażerów. Większość ponadprzeciętnie funkcjonalnych modeli nigdy nie opuściła jednak ojczyzny.

Podobny los spotkał Nissana Cube. Pierwsza generacja samochodu ujrzała światło dzienne w 1998 roku. Pod względem technicznym Cube był blisko spokrewniony z Micrą. W 2002 roku Nissan rozpoczął produkcję drugiej generacji auta. Pojazd był o niebo lepiej stylizowany od poprzednika. Znacznie wydłużono również listę opcjonalnych dodatków, by klient mógł dopasować wygląd pojazdu i pokładowe udogodnienia do własnych oczekiwań. W efekcie z typowo funkcjonalnego samochodu Cube urósł do rangi gadżetu na czterech kołach. Mimo tego wciąż był dystrybuowany wyłącznie w Azji.

Zmiana polityki firmy nastąpiła wraz z prezentacją trzeciej generacji Nissana Cube. Auto produkowane od 2008 roku było początkowo dostępne tylko w Japonii. Od połowy ubiegłego roku Cube jest oferowany w Kanadzie oraz USA. Teraz przyszła kolej na Europę. W Polsce właśnie rusza sprzedaż modelu Cube. Samochód budzi olbrzymie zainteresowanie na ulicach. Futurystyczne linie japońskiego vana potrafią przyćmić kształty samochodów powszechnie uważanych za ładne lub efektowne.

Pudełkowata karoseria szokuje nie tylko przechodniów. Cube ma 3,98 metra długości. Jest więc krótszy m.in. od Skody Fabii. Po uchyleniu drzwi okazuje się, że pod względem przestrzeni w kabinie japońska nowość może rywalizować z samochodami klasy średniej! Miejsca na nogi jest pod dostatkiem - również z tyłu, co jest zasługą płaskiej podłogi. Pionowo poprowadzone drzwi i okna sprawiły, że nie brakuje przestrzeni na wysokości ramion. Z kolei pionowo ustawiona deska rozdzielcza daje kierowcy i pasażerowi poczucie przestrzeni przed sobą.

Cube jest oferowany wyłącznie z jednym silnikiem - benzynowym o pojemności 1,6 litra i mocy 110 KM. Motor dobrze spisuje się w mieście. Jest dosyć elastyczny i dobrze wyciszony. Inżynierowie Nissana bardzo skutecznie rozprawili się także z szumem powietrza opływającego pudełkowate nadwozie. W cyklu mieszanym Cube spala niecałe 8 l/100km. Według Nissana poza miastem zużycie paliwa można ograniczyć nawet do 5,6 l/100km.

Rzeczywiste wyniki są będą w dużej mierze uzależnione od fantazji kierowcy. Aerodynamiki nie da się oszukać. Pudełkowata karoseria sprawi, że jazda z wysokimi prędkościami negatywnie odbije się na spalaniu. Pionowo ustawiona atrapa chłodnicy i przednia szyba ograniczają też prędkość maksymalną - 175 km/h to niezbyt imponujący wynik jak na samochód z silnikiem o mocy 110 KM.

Nadwozie wysokie na 1,67 metra nie wpłynęło negatywnie na prowadzenie się nowego Nissana. Cube sprawnie pokonuje zakręty, a do tego dobrze tłumi nierówności. Niestety na większych z podwozia dobiegają mało przyjemne stuki. Cube hałasuje również na parkingach, zawadzając anteną o niżej zawieszone rury lub tablice.

Za kierownicą siedzi się wysoko, co w połączeniu z potężną przednią szybą i równie wielkimi oknami w drzwiach daje doskonały wgląd w sytuację na drodze. Dodatkowa porcja światła wpada do wnętrza przez panoramiczny dach. Jedynie widoczność do tyłu nie jest najlepsza. Problem rozwiązano, wyposażając auto w kamerę cofania. Parkowanie dodatkowo ułatwia niewielki promień skrętu. Kolumna kierownicy reguluje się wyłącznie w pionie, jednak prowadzący nie powinien mieć większych problemów ze znalezieniem wygodnej pozycji.

Nie obyło się bez drobnych wpadek. Na wszechobecność twardego tworzywa można przymknąć oko - wnętrze zostało naprawdę ciekawie zaprojektowane i cieszy oko. Niestety z plastiku wykonano również kierownicę i dźwignię zmiany biegów. Zastosowanie choćby ekologicznej skóry nie podniosłoby znacznie ceny samochodu… Podobnie jak wyposażenie wszystkich szyb w funkcję automatycznego otwierania i zamykania po dłuższym naciśnięciu przycisku. Zadbano o to jedynie w przypadku okna kierowcy.

Zagadkowa jest obecność kieszeni w oparciu fotela pasażera i jej brak po stronie kierowcy. Kolejna "niespodzianka" wiąże się z tylną kanapą. Można ją przesuwać, co pozwala wybierać między przestrzenią na bagaże a miejscem na nogi. Niestety brak dzielonego siedziska sprawił, że kanapa przesuwa się w całości. Drobna zmiana wystarczyłaby, żeby Cube stał się jeszcze bardziej funkcjonalny. Mocowanie zasłony bagażnika na rzepy i gumowe pętle to rzadko spotykane i ciekawe rozwiązanie. Już przy pierwszym korzystaniu z kufra okazuje się, że także mało praktyczne.

Nissan Cube kosztuje 69 900 złotych. Astronomiczną jak na segment B kwotę uzasadnia lista wyposażenia dodatkowego, która jest… pusta. W standardzie znalazło się nie tylko sześć poduszek powietrznych, alufelgi, ESP i automatyczna klimatyzacja. Nissan nie żąda dopłaty również za panoramiczny dach, tempomat, ogranicznik prędkości, kamerę cofania, a nawet nawigację!

Przykuwający spojrzenia, wygodny i bardzo przestronny Nissan Cube ma szansę na zaistnienie na polskim rynku. Wiele będzie zależało jednak od polityki firmy i cennika. W najbliższym czasie Nissan nie planuje wprowadzenia do oferty wariantów z uboższym wyposażeniem, więc samochód z pewnością nie stanie się częstym gościem na ulicach. Dla porównania warto dodać, że w Niemczech Cube jest dostępny w czterech konfiguracjach, które dzieli kwota sięgająca w przeliczeniu 10 tysięcy złotych.