- Wnętrze Passata zmieniono minimalnie, nowe są tylko szczegóły
- Na pokładzie Volkswagena klasy średniej są teraz bardziej rozbudowane, nowocześniejsze systemy wspomagania kierowcy
- Jedną z ważnych nowinek jest lepsze przygotowanie do automatycznej jazdy
Jeśli miałbym na pierwszy rzut oka odróżnić stary kokpit Volkswagena Passata od nowego, to najprościej byłoby... stwierdzić to po obecności zegarka. W „starym” Passacie na środku deski rozdzielczej znajdziemy nikomu niepotrzebny, ale jakże sympatyczny gadżet – zegarek analogowy, w odświeżonym modelu kwadratowy otwór zaślepia plakietka z napisem „Passat” oraz włącznik świateł awaryjnych. Oczywiście, delikatnych zmian jest więcej. Z zewnątrz, od tyłu, odnowiony model wyróżnia się dużym napisem „Passat”.
Volkswagen Passat - usunięto ślady zestarzenia
To, co dotąd ewidentnie wskazywało, że niemieckie kombi to nie jest już nowy model, to wnęka na telefon: za mała, by zmieścił się tam współczesny, wyrośnięty smartfon. Teraz wnęka jest większa, za to gniazdo USB powędrowało na tunel środkowy. Co więcej, to nowoczesny standard: USB-C.
Przedstawiciele Volkswagena podkreślają jednak znaczący skok w zdolności Passata do jazdy automatycznej (nie mylmy z autonomiczną – do tego jeszcze daleko, a i przepisów pozwalających na takie ekstrawagancje brak). W każdym razie auto pragnie nas wyręczyć z wykorzystywania pedału gazu – uważa, że samo zrobi to lepiej i bezpieczniej.
Volkswagen Passat - sam wie, jak szybko jechać
Jedźmy więc. Na autostradzie włączam tempomat adaptacyjny, asystent pasa ruchu jest już włączony (uruchamia się automatycznie przy włączaniu silnika, można go ewentualnie za każdym razem wyłączać). Prędkość automatycznie dostosowuje się do obowiązującej na danym odcinku drogi - dane pochodzą z nawigacji GPS, kamera czyta też znaki drogowe. Oczywiście to kierowca decyduje i może prędkość podnieść albo obniżyć przyciskiem na kierownicy. Jeśli tego nie zrobi, samochód będzie przyspieszał w miejscach, gdzie dopuszczalny limit jest wyższy i zwalniał tam, gdzie są ograniczenia.
Ale najciekawsze jest to, że samochód samoczynnie zwalnia przed ostrymi zakrętami czy przed wjazdem na rondo (oczywiście zwalnia też, gdy przed nim pojawi się inny pojazd). To nawet fajne, choć trzeba być czujnym, bo samochód nie widzi np. czerwonych świateł (na autostradzie, co oczywiste, nie trzeba się tego obawiać). Lepiej niż poprzednik nowszy Passat utrzymuje się na pasie ruchu, skręca łagodniej i bardziej precyzyjnie, rozpoznaje też żółte linie na asfalcie i barierki. Niestety, tam, gdzie droga, także autostrada, jest w złym stanie albo gdy pojawiają się roboty drogowe i mniej znormalizowane oznakowanie, elektronika się gubi. Tu się nic nie zmieniło.
Ciekawe: w nowym Passacie zastosowano kierownicę pojemnościową, dzięki czemu nie mamy ciągle fałszywych komunikatów, wzywających do przejęcia kontroli nad autem. Nie trzeba już zdecydowanie korygować toru jazdy, by system wiedział, że czuwamy (zmora np. w nowej Skodzie Scali), wystarczy mieć ręce na kierownicy. Podobnie jak Mercedes, Volkswagen podstawowe zmiany ustawień może wprowadzać na podstawie komend głosowych: „Halo, Volkswagen!”, „W czym mogę pomóc?”, „Zrób głośniej radio!”, „Radio jest włączone!”. Tradycyjnie już nauka polskiego pojazdom z obsługą głosową zajmuje o wiele więcej czasu niż niemieckiego czy angielskiego.
I coś jeszcze dla zatwardziałych fanów modelu, którzy twierdzą, że albo Passat, albo nic: auto jest gotowe do przechowywania naszych ulubionych ustawień w chmurze: podłączamy telefon, auto rozpoznaje go, i ustawia nasze wszystkie ulubione preferencje – zawieszenia, silnika, także ustawienia radia i dźwięku. Wsiadamy do obcego Passata np. z wypożyczalni – i to samo, nic nie musimy konfigurować.
A jak odnowiony Passat jeździ? Tak samo jak dotychczasowy model. Trudno mieć specjalne uwagi, zwłaszcza jeśli pod maską pracuje 240-konny diesel: cichutko, gładziutko, płynnie. Jeśli chodzi o mieszankę łatwości obsługi, czytelności kokpitu i komfortu, to w tej klasie dla mnie Passat jest wciąż numerem jeden, choć nie jest idealny. Niestety, nie zmieniło się i to, że najwyższy model radia nie ma pokrętła do ustawiania głośności dźwięku (dzięki temu ładniej wygląda), a funkcja „radio” ukryta jest w menu. W imię nowoczesności i designu inżynierowie każdej marki coś psują i nie ma na to rady.
Volkswagen Passat - silniki
Pod maskę nowszego Passata trafią napędy: hybrydowy 1.45 TSI o mocy systemowej 160 kW (silnik elektryczny 85 kW), diesle 1.6/88 kW, 2.0 evo (całkiem nowa konstrukcja) 110 kW (150 KM), 2.0 140 kW i 2.0 Bi-Turbo 176 kW (240 KM). Benzyniaki: 1.5 evo (nowa jednostka) 110 kW, 2.0/140 kW i 2.0/200 kW (272 KM).
No dobrze: ale czy nowe multimedia i układy wspomagania kierowcy coś zmieniają, rozwiązują jakiś istotny problem? Nie, ale czuć, że to nowość. Czy warto starego Passata zamieniać na nowego? Nie, ale zamiast kupić dziś starego, warto poczekać – albo wziąć duuuży rabat. No chyba, że będziemy kupować podstawową wersję, w której opisanych systemów wspomagających kierowcę brak: wtedy stary Passat czy nowy – bez różnicy!