Opel Meriva zadebiutował na drogach stosunkowo niedawno, zaledwie dwa lata temu. Stworzony został z wykorzystaniem płyty podłogowej Corsy, jednak, co zrozumiałe, został znacznie powiększony.

Co ciekawe, Meriva nie ma zbyt dużej konkurencji. Do bezpośrednich rywali można zaliczyć Renault Modusa czy Nissana Almerę Tino. Do testu trafił czarny model z dieslem 1.7 CDTI.

Stylistyka

Z zewnątrz auto to może się podobać. Choć przeważa nuta stateczności, typowa dla rodzinnych aut, to jednak można doszukać się także elementów nadających autu bardziej dynamicznego wyglądu. Przede wszystkim małe, boczne okienko, które "wciska się" pod maskę silnika. Meriva przypominała trochę przyczajoną do skoku pumę...

Testowany model posiadał dodatkowy pakiet wyposażenia zewnętrznego przygotowany przez "oplowską" firmę Irmscher. Światła ksenonowe, spojlery, felgi czy końcówki rur wydechowych sprawiają, iż auto stało się zauważalne na ulicach zatłoczonego Wrocławia. Co ważne, progi nie zostały aż tak obniżone, by trzeba było się o nie bać podczas pokonywania każdego krawężnika czy większych dziur.

Wnętrze zostało przygotowane z typową dla Opla prostotą. Wszystko jasne, bez żadnego polotu, z masą plastiku, choć trzeba przyznać, iż wszystko jest starannie wykończone i krystalicznie przejrzyste.

Kierowca

Już z zewnątrz Meriva zapowiada się na pojemne i wygodne auto. I tak jest w rzeczywistości. Przede wszystkim jest to wysoki samochód (1624 mm), bijący pod tym względem konkurencję i zbliżający się do większych minivanów, z którymi konkuruje Zafira.

Kierowca nie będzie miał żadnych problemów z właściwym ustawieniem fotela oraz kierownicy i nawet wysoki mężczyzna wcale nie będzie musiał odsuwać maksymalnie do końca fotela. Jest on bardzo wygodny, ma długie siedzisko i regulację w trzech płaszczyznach.

Choć trzeba przyznać, iż regulacja wysokości jest trochę dziwaczna. Po pociągnięciu za dźwigienkę, trzeba było również całym ciałem "pociągnąć" za sobą fotel do góry i do przodu. Na plus zaliczamy długość siedziska.

Pasażer

Dużo miejsca i przestrzeni docenią pasażerowie wszystkich miejsc, no może za wyjątkiem piątej osoby, ze środka tylnej kanapy. Gorzej jest za to ze schowkami, tzn. z ich liczbą, choć może jest to tylko zwykłe narzekanie.

Docenić należy za to przedni schowek z klimatyzacją, wysuwaną szufladę pod przednim siedzeniem, gdzie zmieściły się nawet buty testujących.

Do najciekawszych rozwiązań Merivy, które znacznie podnoszą jego końcową ocenę, należy system aranżacji wnętrza FlexSpace. Dzięki niemu można przekształcić auto z układu 2+3 na 2+2 czy 2+1, a nawet przystosować je do przewozu dwóch lub tylko jednej osoby. I co istotne, wszystko odbywa się bez wyjmowania foteli, dosyć łatwo i intuicyjnie.

Przede wszystkim środkowa część tylnej kanapy jest węższa, daje się złożyć tworząc podłokietnik, do którego można przymocować, dostępnego w opcji, asystenta podróży. Posiada on schowki, uchwyty na napoje, a całość można łatwo wymontować i wyciągnąć z samochodu. Tylne siedzenia przesuwają się w tył i przód, oparcie pochyla się w trzech poziomach, a zewnętrzne można także dosunąć do środka (po złożeniu środkowego oparcia).

Bagażnik

Po całkowitym złożeniu siedzeń otrzymujemy niemal idealnie równą przestrzeń podłogową. W miarę potrzeby istnieje także możliwość złożenia oparcia przedniego fotela pasażera. Dzięki temu pojemność wzrasta od 350 do 560 litrów, a przy dwumiejscowej konfiguracji siedzeń nawet do 1.410.

Dodatkowo w bagażniku znajduje się trzyczęściowa skrytka o pojemności 60 litrów, w której mieszczą się i gaśnica, i trójkąt ostrzegawczy. Jednak jeśli wyjeżdżamy na dłużej i mamy sporo bagażu, to dostęp do tego schowka jest ograniczony, jeśli wręcz nie niemożliwy.

Plus należy się także Merivie za dodatkowe kieszonki w bagażniku oraz haki do zaczepienia siatki, które znajdują się także za przednimi fotelami.

Jazda

Testowany, 100-konny diesel w technologii common rail turbo injection okazał się wystarczającym silnikiem dla Merivy. Auto spisywało się wręcz rewelacyjnie w ruchu miejskim, jak i na trasie, gdzie istnieje możliwość szybszej jazdy.

Główna zaleta to wysoka elastyczność, nawet przy prędkości 30 km/h, auto jechało na czwartym biegu. Trzeba trochę uważać na zakrętach, gdyż wyraźnie cięższy przód mógł spowodować wynoszenie samochodu na zewnątrz łuku.

Trochę zbyt lekko działał układ kierowniczy. O ile w mieście był to nawet plus, to już przy szybszej jeździe trzeba było się do tego przyzwyczaić.

Podsumowanie

Opel Meriva to niewątpliwie samochód przeznaczony do przewozu większej liczby osób lub bagażu, dlatego wyśmienicie nadaje się jako auto rodzinne. Bez problemu można w nim przewieźć duży telewizor, lodówkę czy pralkę.

Testowana wersja (1,7 CDTI, Cosmo) kosztuje 72.800 zł (bez dodatkowego wyposażenia Irmscher) - trochę dużo, jednak z pewnością zrekompensują ją niższe koszty eksploatacji.