Czy w takim razie kupowanie auta z napędem na cztery koła ma jakąkolwiek rację bytu? Jak najbardziej. Można się o tym przekonać, gdy na szosy spadną pierwsze płatki śniegu. Drogowcy jak zwykle zostaną zaskoczeni przez zimę, a większość kierowców zapomni o wymianie opon na zimowe. A kierowca crossovera ze stajni Nissana? Przestawi pokrętło systemu All-mode 4x4 w pozycję 4WD i bez najmniejszych problemów dotrze do punktu docelowego.

Najnowsza odmiana Qashqai’a, czyli Qashqai+2 poradzi sobie także z ponadplanowymi pasażerami - łącznie na pokład samochodu może wsiąść siedem osób. Zaskoczenie jest tym większe, że na pozór auto niczym nie różni się od mniejszego brata. Po uważnym przyjrzeniu się można stwierdzić wydłużenie tylnego zwisu. Zmiany są stosunkowo trudno dostrzegalne, ponieważ projektanci Nissana zdecydowali się na coś więcej, niż proste doklejenie kilkunastu centymetrów bagażnika. By nie zaburzyć nowoczesnej linii nadwozia zwiększono także rozstaw osi. W efekcie auto dobrze wygląda, a także pewnie się prowadzi.

Do napędu siedmioosobowego Qashqai’a posłużą silniki wysokoprężne oraz benzynowe, które zostały opracowane przez Japończyków wspólnie z Renault. Pod maską bazowego wariantu będzie cicho klekotał silnik 1.5 dCi. Niewiele? Okazuje się, że dla większości klientów właśnie ten motor jest optymalny. Skromna pojemność przekłada się na niskie spalanie, a w niektórych krajach pozwala liczyć na ulgi finansowe ze strony rządu. Po wybraniu się za miasto, szczególnie załadowanym samochodem, trzeba będzie oczywiście docisnąć gaz do podłogi, ale 240 Nm bez większych problemów poradzi sobie z przetransportowaniem rodziny na wakacje.

Nissan nie zdecydował się na zestawienie najmniejszego diesla z napędem na cztery koła. Kto potrzebuje więc nie tylko przestronnego, ale również ponadprzeciętnie mobilnego crossovera, będzie musiał zdecydować się na jednostkę 2.0 dCi o mocy 150 KM. Alternatywą dla oszczędnego oraz elastycznego diesla są benzynowe silniki o pojemnościach 1.6 oraz 2.0 litra. Pierwszy będzie dostarczany wyłącznie z napędem na przednią oś. Moc generowana przez dwulitrówkę będzie natomiast przekazywana na wszystkie koła. Przyjdzie za to słono zapłacić pod dystrybutorem. Z baku testowanego auta ubywało średnio 10l/100km.

Łącznikiem między silnikami, a 17-calowymi kołami będą manualne lub automatyczne skrzynie biegów. Po zapoznaniu się z ich działaniem musimy stwierdzić, że dopłacanie w celu otrzymania auta pozbawionego pedału sprzęgła mija się z celem. Ręczne przekładnie pracują niezwykle precyzyjnie, co wraz z dobrym zestopniowaniem sprawia, że mieszanie przełożeniami jest czystą przyjemnością. "Automat" również nie da powodu do narzekań, ale wyłącznie osobom o spokojnym usposobieniu. Zmiany biegów - nawet w trybie ręcznego sterowania - przebiegają powoli, a próba ponaglenia mechaniki dociskaniem gazu potrafi zakończyć się mało przyjemnym szarpnięciem.

To spora wada, gdyż Qashqai niemal domaga się dynamicznego pokonywania kolejnych kilometrów. Wielofunkcyjna kierownica dobrze leży w dłoni i stawia optymalny opór, co w połączeniu z sztywnym zawieszeniem budzi w kierowcy żyłkę sportowca.

Kto przeceni swoje możliwości, będzie mógł asekurować się skutecznymi hamulcami. ESP można z powodzeniem wyłączyć, ponieważ po zdiagnozowaniu pierwszych oznak utraty przyczepności do działania wkracza napęd All mode 4x4, który bardzo skutecznie stabilizuje Qashqai’a.

Zajmowanie miejsc w trzecim rzędzie siedzeń nie należy do łatwych zadań, choć Nissan zapewniał, że dzięki przedłużonym tylnym drzwiom oraz przesuwanej kanapie zadanie będą w stanie wykonać osoby nie ćwiczące zawodowo gimnastyki artystycznej… Choć prawdę mówiąc - szukamy dziury w całym. Przedstawiciele Nissana przyznali też, że trzeci rząd był projektowany z myślą o podróżnych, których wzrost nie przekracza 160 cm. Próba wciskania tam 180-centrymetrowych jednostek była więc z góry skazana na komplikacje.

O fakcie posiadania 7-osobowego samochodu można zapomnieć już kilka dni po zakupie Qashqai’a. Dodatkowe siedzenia zostały bowiem na tyle zmyślnie zaprojektowane, że po złożeniu ani na milimetr nie wystają nad podłogę bagażnika. Kolejnym plusem jest łatwość i lekkość z jaką stawia się je do pionu - wystarczy pociągnięcie za jeden pasek. Rozwiązania proponowane przez konkurencję pokazują, że patent nie jest wcale taki oczywisty.

Po rozłożeniu trzeciego rzędu foteli roleta zasłaniająca bagażnik staje się zbędna. Pozostanie szukanie dla niej miejsca w domu lub rzucenie w kąt garażu? Na szczęście nie, ponieważ roletę można ukryć we wnęce wygospodarowanej w podłodze bagażnika.

Na tym nie kończą się nieszablonowe rozwiązania. Nissan Qashqai+2 może zostać wyposażony w panoramiczny dach. Potężna tafla szkła rozpościera się nad głowami wszystkich pasażerów, a wpadające światło ożywia wnętrze. Ochronę samochodu przez zamienieniem się w jeżdżącą szklarnię stanowi elektrycznie rozsuwana roleta. To nie koniec automatów rozleniwiających kierowcę. Są także elektrycznie sterowane szyby i lusterka, nawigacja dyktująca drogę do domu i kamera niebywale ułatwiająca cofanie. Nie zabrakło też podgrzewanych siedzeń i dwustrefowej klimatyzacja.

Stylizacja kabiny modelu +2 jest identyczna, co w standardowym Qashqai’u. Czy przypadnie do gustu osobom mającym do tej pory kontakt z japońskim crossoverem wyłącznie w trakcie telewizyjnych reklam? Oględnie mówiąc - nie jest źle… Prosto, rzeczowo i funkcjonalnie. Próżno szukać stylistycznych ekstrawagancji. Jednak czy osoba nosząca się z zamiarem zakupu siedmiomiejscowego auta oczekuje wstrząsających wrażeń po każdorazowym uchyleniu jego drzwi?

Sprzedaż samochodu rozpocznie w drugim tygodniu października, a niebawem poznamy jego ceny.