Zaprezentowany na salonie w Paryżu „porszak” nabrał bardziej wyrazistego, lecz wygładzonego designu. Po lifcie ma smuklejszą klapę silnika, delikatniejszy przedni pas i ostrzejsze wloty powietrza. Poza tym kosmetyczne zmiany w linii bocznej. Najbardziej dostrzegalną różnicę, zauważą kierowcy podróżujący w nocy za nowym Cayenne. Otóż nowe lampy i wprowadzone proporcje, dają złudzenie podwyższonego sedana, a nie SUV-a. Wgłębienie tablicy rejestracyjnej, uchwyt bagażnika i klosze lamp zostały jeszcze zintegrowane z tylną klapą. A nowe końcówki wydechu są teraz połączone z dolną częścią zderzaka.
Ale do rzeczy. Cały ten „interes” dostaliśmy na 1600-kilometrowej trasie, by przekonać się, że samochód nie jest taki delikatny, jak go krytycy opisują. I faktycznie. Już za granicą z Turcją, przekonaliśmy się, jak miękko i komfortowo można pokonywać drogi, przy których polskie ulice to luksusowe autostrady, jakie przywykliśmy zachwalać na zachodzie Europy. Zawieszenie pneumatyczne poradziło sobie bez większych problemów, a pasażerowie nie odczuli bujania.
Pod maską mieliśmy 3,6-litrowy silnik V6 biturbo. Od nowa opracowany przez Porsche miał udowodnić, że downsizing - ograniczona pojemność i mniejsza liczba cylindrów - nie wpływa na kluczowe parametry.
Jednym i w zasadzie najważniejszym etapem rywalizacji pomiędzy załogami na trasie rajdu, było jak najmniejsze zużycie paliwa, przy optymalnej jeździe i dojechaniu w punkty kontrolne na czas. Było więc drogi na sprawdzenie możliwości auta.
Według producentów, model zużywa średnio 9,5-9,8 l/100 km, czyli o 1 l/100 km mniej od montowanej poprzednio jednostki V8. Podwójnie turbodoładowana V-szóstka generuje moc 420 KM przy 6000 obr./min, o 20 KM więcej niż dotychczas. Maksymalny moment obrotowy wynosi 550 Nm i jest dostępny w przedziale od 1350 do 4500 obr./min (przyrost o 50 Nm). Nam na trasie rajdu średnio spalil o 0,4l na 100km, więc całkiem poprawnie, patrząc z jak trudnymi warunkami przyszło nam się zmierzyć – krowy i umiarkowanie pojawiąjący się asfalt na trasie zaznaczonej, jako autostrada i droga krajowa, było rzeczą absolutnie normalną i przytrafiającą się co kilkaset metrów.
Żeby przypomnieć, jak zmienił się silnik - wcześniejszy motor osiągał moc 83 KM z 1 litra pojemności, obecny aż o około 40 proc. więcej - 117 KM z 1 litra. Ze standardową przekładnią Tiptronic S nowe Cayenne S przyspiesza od zera do "setki" w zaledwie 5,5 s (5,4 s z opcjonalnym pakietem Sport Chrono), o 0,4 s szybciej od poprzednika. Prędkość maksymalna wzrosła o 1 km/h, do 259 km/h. Przyspieszenie też dało się odczuć, gdy po 1200 kilometrach wjechaliśmy do Azerbejdżanu. Kraju, gdzie każda droga jest równa jak tafla lodu. Bez dziur i przypadkowych stworzeń na drodze. Dopiero tam, można było sprawdzić, co fabryka dała. A dała bardzo dużo. W trybie sport robił się wir w baku, ale i „dziury” w zagłówkach od wgniatającej głowy. Fenomenalne uczucie.
Ale Cayenne został stworzony do długich dystansów. Dało się to odczuć, kiedy na miejscu kierowcy zasiadamy za nową, wielofunkcyjną i ergonomiczną kierownicę sportową z łopatkami do zmiany biegów, wzorowaną na wolancie z 918 Spyder. Fotele komfortowo otulały, a pozycja kierującego pozwalała na bezpieczne obserwowanie mijanego otoczenia.
Ale podróżując również jako pasażer, odczujemy komfort dzięki m.in. wentylowanym fotelom. Ich długość jest tak zaprojektowana, by odpowiednio odciążać nogi. I nawet po długiej podróży, człowiek wysiada wypoczęty i chętny do dalszej podróży. Bo skoro jazda to czysta przyjemność…
Nowa generacja Cayenne trafi na rynek w pięciu wersjach: Cayenne S, Cayenne Turbo, Cayenne Diesel, Cayenne S Diesel, a także, po raz pierwszy, jako Cayenne S E-Hybrid. To pierwsze w segmencie SUV-ów auto hybrydowe z możliwością ładowania akumulatorów z gniazdka (plug-in).
Cayenne S E-Hybrid wyposażono w litowo-jonowy akumulator trakcyjny o pojemności 10,9 kWh, który w trybie elektrycznym zapewnia zasięg od 18 do 36 km, zależnie od stylu jazdy i topografii drogi. Ponad dwukrotnie zwiększono moc silnika elektrycznego – z 47 do 95 KM. Średnie zużycie paliwa wynosi teraz 3,4 l/100 km. 3-litrowy, doładowany mechanicznie motor V6 (333 KM) wespół z 95-konną jednostką elektryczną generuje łącznie moc 416 KM przy 5500 obr./min i 590 Nm maksymalnego momentu obrotowego, dostępnego w zakresie 1250-4000 obr./min.
Wysokoprężne odmiany Cayenne łączą sportowy charakter z wydajnością. 3-litrowy turbodiesel V6 pod maską Cayenne Diesel osiąga moc 262 KM przy 4000 obr./min, 580 Nm maksymalnego momentu obrotowego w przedziale 1750-2500 obr./min i zużywa średnio 6,6-6,8 l oleju napędowego na 100 km. Za sprawą systemu SCR spełnia już normę emisji spalin Euro 6. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje mu 7,3 s (7,2 s z opcjonalnym pakietem Sport Chrono), a jego prędkość maksymalna wynosi 221 km/h. 4,2-litrowy turbodiesel V8 w Cayenne S Diesel legitymuje się mocą 385 KM przy 3750 obr./min i 850 Nm maksymalnego momentu obrotowego przy 2000-2750 obr./min. Na sprint do "setki" potrzebuje jedynie 5,4 s (5,3 s z opcjonalnym pakietem Sport Chrono), osiąga prędkość maksymalną 252 km/h i zużywa średnio 8,0 l/100 km.
Mimo pasjonujących wrażeń, jakie dała przygoda z nowym Porsche Cayenne S na trasie od Morza Czarnego do Morza Kaspijskiego, nasza polska załoga zajęła ostatnie miejsce. Jednak czujemy się moralnymi zwycięzcami, ponieważ ani razu nie zwątpiliśmy w możliwości tej maszyny na bezdrożach i autostradach.