Panamera jest drugim po Cayennie najlepiej sprzedającym się Porsche – w zeszłym roku na świecie kupiło ją 30 tys. osób. Na SUV-a natomiast zdecydowało się blisko 60 tys. – o 50 proc. więcej niż w poprzednim roku! Nic więc dziwnego, że Porsche chce poświęcić segmentowi limuzyn i SUV-ów szczególną uwagę i powalczyć nowymi modelami.

Właśnie trwają prace nad kompaktowym SUV-em o nazwie Macan (powstaje w kooperacji z Audi), a odświeżona Panamera zadebiutuje już wiosną przyszłego roku. Kupujących tę luksusową limuzynę raczej nie przyciąga kontrowersyjny design (dla niektórych jest to wręcz kwestia trudna do zaakceptowania), lecz magia marki Porsche i znakomite właściwości jezdne. Te cechy producent planuje przenieść do mniejszego modelu o roboczej nazwie Pajun.

Podobnie jak Panamera będzie on sportowym liftbackiem, jednak o bardziej zdecydowanej stylistyce i linii mocniej nawiązującej do klasycznego coupé. Debiut – w 2017 r. Tak samo jak w większej limuzynie, pokrywa bagażnika będzie się otwierać razem z oknem, ale krawędź załadunku ma być umieszczona niżej niż w największym sedanie.

Linia dachu przebiega na wysokości (maksymalnie) 1360 mm, czyli wysokością Pajun plasuje się dokładnie pomiędzy Panamerą a „911-ką”. Niskie, eliptyczne boczne okna przypominają te z Panamery, jednak niemal leżący słupek C i tył nawiązujący do „911-ki” ładniej wieńczą sylwetkę auta.

Konkurencja: klasa wyższa premium. Pajun celuje w Mercedesa – i to zarówno w klasę E, jak i CLS-a. Naturalnymi konkurentami będą także BMW serii 5 i 6 Gran Coupé, a ponadto Audi A6 oraz A7.

Napęd: silniki V6 benzynowe i wysokoprężny oraz hybryda. W przypadku diesla inżynierowie ze Stuttgartu mogą liczyć na pomoc swoich kolegów z Ingolstadt. Najmocniejszy, podwójnie doładowany, sześciocylindrowy silnik 3.0 TDI osiąga 313 KM (jest już dostępny w Audi A6), co stanowi maksimum jego możliwości – pod maską Pajuna nie powinniśmy się spodziewać więcej. Jeśli chodzi o benzyniaki, Porsche tym razem rezygnuje z metody osiągania mocy głównie z pojemności.

Planowane bowiem są 3 odmiany, wszystkie z doładowaniem. Podstawowa, 3-litrowa, ma mieć jedną turbosprężarkę, osiągać maksymalną moc 320 KM i 440 Nm momentu obrotowego. Jeśli dla kogoś miałoby to być za mało, będzie mógł się zdecydować na wersję z dwiema turbosprężarkami (420 KM i 560 Nm). Topowa jednostka to 3,6-litrowe biturbo, którego moc robi wrażenie już na papierze: 530 KM i 680 Nm. Panowanie nad takim stadem koni mają ułatwiać seryjna przekładnia dwusprzęgłowa PDK i napęd na 4 koła. Kierowcy słabszych odmian będą mogli się cieszyć też skrzyniami manualnymi i napędem na tył.

Miłośnicy hybryd (przede wszystkim z Kalifornii) także poczują się zadowoleni: Porsche połączy 3-litrowego benzyniaka ze 100-konnym silnikiem elektrycznym. Rozczarowani nie będą też ci, którzy zamawiając swoje auto, lubią zakreślać wiele opcji: w Pajunie za dopłatą będzie można mieć pneumatyczne zawieszenie, dwusprzęgłową skrzynię i ceramiczne hamulce. Do tego fabryczny tuning zawieszenia i układu wydechowego, elektronika zoptymalizowana pod kątem sportowej jazdy, a dla tych, którzy lubią, kiedy czuwa nad nimi komputerowy anioł stróż – systemy asystujące.

Ceny Pajuna: wyższe niż u konkurencji. Podstawowa wersja ma według szacunków kosztować ok. 65 tys. euro, a do topowej, 3,6-litrowej odmiany trzeba będzie dopłacić ok. 35 tys. euro. Porsche chciałoby być droższe od mocnych Mercedesów i Audi, ale tańsze od BMW serii 6 Gran Coupé.