Średniej wielkości SUV wyróżnia się z gamy Range Rovera: wydaje się nowocześniejszy od innych modeli, wzorniczo wygładzony jak tylko to możliwe, z niższym dachem, bardziej szosowy. Pięknie zaprojektowane minimalistyczne nadwozie drażni zazdrosnych sąsiadów chowającymi się klamkami i wielkimi kołami.
Range Rover Velar - dużo szkła, czyli coś dla wielbicieli smartfonów
Szczególnie ciekawe jest jednak wnętrze: czy tak właśnie ma wyglądać samochód przyszłości? Przez kierownicę patrzysz na konfigurowalny wyświetlacz, na środku deski rozdzielczej masz pozbawiony kantów duży ekran, którego kąt pochylenia łatwo ustawić tak, by był dobrze widoczny. Konsola pokryta jest również szklanym dotykowym panelem. Widać i czuć wysoką jakość – w odbiorze panel przypomina ekran smartfona, takie smartfonowe „Gorilla Glass”. Jednocześnie szybko przekonujemy się o wyższości twardego sterowania nad dotykowym w aucie: szkło ma bowiem to do siebie, że dotykasz go paluchem i nie dostajesz odpowiedzi, nie czujesz, czy trafiasz we właściwe pole, czy też nie, czy polecenie zostało przyjęte, czy zignorowane. Jeśli np. klikasz w hamulec zjazdowy (auto hamuje silnikiem na zjazdach), to dopiero po chwili widzisz kontrolkę i czujesz, czy zadziałało, w międzyczasie próbujesz kliknąć jeszcze raz, i jeszcze raz – aż system zgłupieje. Podobnie nowoczesny i jednocześnie użytkowo gorszy od starszych systemów sterowania występuje w aktualnym Porsche Cayenne, przy czym w Porsche zadbano o to, żeby panel reagował wibracjami na dotyk, a nawet żeby udawał, iż się punktowo ugina – a i tak jest to lipa. Tu panel wydaje się „martwy”.
W Range'u sytuację ratują dwa duże pokrętła-przyciski, które raz służą do podkręcania temperatury wnętrza, innym razem do sterowania grzaniem i chłodzeniem foteli, jeszcze innym razem do ustawiania nawiewu. Dodatkowo na plus kokpitu Velara działa duża powierzchnia szkła – pola dotykowe nie są upchane na małej powierzchni, są duże i jest przestrzeń pomiędzy nimi.
Range Rover Velar - jeśli wszystko musisz wiedzieć...
Zaletą układu z wieloma wyświetlaczami jest to, że po odpowiednim skonfigurowaniu każdy panel będzie pokazywał inne informacje i dawał dostęp do innych funkcji, w gruncie rzeczy bez ciągłego szperania po menu pokładowym każdy może mieć niemal natychmiastowy dostęp do wszystkiego, z czego często korzysta i uważa za ważne. Ponieważ miejsca na wyświetlaczach jest bardzo dużo, widok jest czytelny. Uważam, że szklany ekran dotykowy w samochodzie to zło, jednak tu nie boli to aż tak bardzo. Za to jak wygląda... Skoro jesteśmy przy multimediach, to trzeba wypunktować brak pospolitych programów do podłączenia smartfona – nie ma Android Auto ani CarPlaya. Błąd!
Jeszcze kwestia selektora trybów jazdy, który w praktyce służy do wybierania kierunku jazdy: przód-tył. Jest to mniej wygodne niż zwykły lewarek, ale ponieważ system sam robi połowę roboty, tzn. po wyłączeniu silnika sam włącza parkingowy tryb skrzyni i chowa pokrętło, no to można się do tego przyzwyczaić. Bardziej chodzi o przełamanie psychologicznej bariery: pokrętło uświadamia nam, że skrzynia biegów sterowana jest w pełni elektronicznie, co ma miejsce zresztą także w samochodach wyposażonych w bardziej „analogowy” lewarek.
Range Rover Velar - zwarty i zwinny
Wyposażony w sprężyny pneumatyczne Velar na asfalcie okazuje się nadspodziewanie zwinny. Może nie klei się do zakrętów jak, dajmy na to, Porsche Macan, ale też jest od niego większy. No i jeździ wystarczająco dobrze, nie zachowuje się jak bujany fotel, tylko jak dobry samochód (zresztą w pewnym zakresie każdy może sobie dopasować jedno z ustawień wykorzystujących sterowalną twardość sprężyn pneumatycznych i zmieniających rozdział napędu). To, z czego rezygnuje właściciel Range Rovera, a co ma właściciel Porsche, oddawane jest z nawiązką w terenie. Jasne, nikt, kto umie liczyć pieniądze, nie wybiera się bulwarowym Velarem w teren, przynajmniej nie robi tego regularnie, ale jeśli przydarzy się np. konieczność pokonania dłuższego odcinka drogi gruntowej czy leśnej, jazda będzie czystą przyjemnością. Auto na dużych, 21-calowych kołach przemyka po nierównościach z kocią zwinnością, cisza wyjątkowo solidnie zmontowanego wnętrza, które ani piśnie, daje poczucie jazdy autem z najwyższej półki. Masz ochotę depnąć tak, by kurz za autem uniósł się na 100 metrów w górę. Szkoda, że nie zawsze wypada.
Range Rover Velar - niby koni dużo, ale...
Do 2-litrowej jednostki benzynowej o mocy 300 KM można mieć te same zastrzeżenia co do innych podobnej wielkości i mocy silników występujących u konkurencji. Niby na papierze wszystko się zgadza: jest moc, jest przyspieszenie, jest wysoka prędkość maksymalna, a jednak wyżyłowany 4-cylindrowy benzyniak męczy się w tym nadwoziu, może nawet bardzo nie słychać, że to silnik 4-cylindrowy, ale czuć. Brakuje momentu obrotowego, jaki oferuje 6-cylindrowy diesel i brakuje tych 2 cm wolnej przestrzeni pod pedałem gazu, która pozostaje w większości przypadków, gdy przyspieszamy podobnym autem wyposażonym w jednostkę V6.
Spalanie jest – jak łatwo przewidzieć – masakryczne. Spalanie poniżej 9 l/100 km można osiągnąć tylko na wolno pokonywanych drogach gminnych, gdy ściśle trzymamy się dopuszczalnych limitów prędkości. W mieście zaczynamy rozmowę od 12 l/100 km a kończymy na mniej więcej 17, oczywiście przy założeniu, że się nie wygłupiamy. Wiadomo: masa, napęd na cztery koła, automat, duża moc wysilonego silnika – to wszystko trzeba wykarmić. Ma się rozumieć, wybierając dużego diesla, jakiejś radykalnej oszczędności nie osiągniemy, też swoje spali, ale komfort jazdy będzie inny. Nie chodzi przy tym o pieniądze zostawiane na stacji: za jazdę fajnym autem trzeba fajnie płacić, ale o pojemność zbiornika paliwa: 63 litry to przy tym zużyciu trochę za mało.
Range Rover Velar - reasumując...
Jeśli lubisz ładne rzeczy i lubisz wyróżniać się z tłumu, potrzebujesz SUV-a z raczej szosowym niż terenowym temperamentem, ale jednak podoba ci się, że producent pozwala wjechać autem do wody o głębokości 65 cm, jeśli masz przynajmniej 300 tys. zł, Range Rover Velar jest propozycją dla ciebie. Jeśli jednak stać cię na więcej, zainwestuj w wersję 6-cylindrową, mniejsza już czy benzynową, czy wysokoprężną – warto dopłacić.
Range Rover Velar 2.0 - dane techniczne:
Pojemność skokowa i rodzaj silnika | 1998 cm3, R4, turbobenzyna |
Moc | 300 KM |
Moment obrotowy | 400 Nm przy 1500 obr./min |
Skrzynia biegów i napęd | 8-biegowa zautomatyzowana, napęd 4x4 |
Prędkość maksymalna | 237 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 6,0 s |
Średnie zużycie paliwa | od 7,8 l/100 km (producent), 14,3 l/100 km w teście |
Masa własna | od 1813 kg, ładowność do 604 kg |
Cena wersji R-Dynamic SE 2.0/300 KM | od 329 tys. zł |
Po dotknięciu przycisku klamki lub kliknięciu pilotem klamki wysuwają się
Kokpit jest nowoczesny... aż do przesady. Mimo wszystko obsługa jest dość intuicyjna
Ruchomy wyświetlacz na desce rozdzielczej przechodzi w wyświetlacz na konsoli, poniżej którego znajduje się wysuwany selektor trybu jazdy w obudowie imitującej szkło
Pokrętło chowa się po wyłączeniu silnika, skrzynia samoczynnie ustawia się w tryb „P”. W sumie zbędny gadżet
To nie tylko przyciski – to także gładziki służące m.in. do konfigurowania wyświetlacza umieszczonego w miejscu typowym dla prędkościomierza
Fotel jak najbardziej poprawny... co tu jeszcze dodać?
Zniżająca się linia dachu nadaje nadwoziu wizualnej dynamiki
2-litrowy silnik benzynowy ma 300 KM, a jednak w tym nadwoziu wydaje się za mały