- 150-konny silnik rozpędza Captura według naszych pomiarów szybciej niż podaje Renault.
- Zawieszenie Captura jednak nie jest przygotowane na taką „lawinę mocy”.
- Dwusprzęgłowa skrzynia biegów EDC pracuje bardzo sprawnie, ale jest dostępna w Capturze tylko w połączeniu z najmocniejszym silnikiem.
We wrześniu tego roku spodziewamy się premiery kolejnej generacji Renault Captura. Natomiast późnym latem minionego roku ten bestseller wśród małych crossoverów otrzymał nowy benzynowy silnik 1.3 TCe, który zastąpił w ofercie jednostkę 1.2 TCe. To 4-cylindrowa (uf!) konstrukcja z turbodoładowaniem, opracowana wspólnie z Mercedesem, występująca w różnych wariantach mocy. W Capturze rozwija 130 lub 150 KM. Do testu otrzymaliśmy mocniejszy wariant (droższy o 2000 zł), wyposażony w dwusprzęgłową skrzynię biegów (dopłata 6500 zł). W wersji Limited ceny Captura TCe 150 EDC zaczynają się od 79 400 zł, jednak testowy, wszystko mający egzemplarz kosztował aż 101 300 zł – można się złapać za głowę...
Renault Captur TCe 150 EDC - ten silnik pracuje też w Mercedesach
Skupmy się jednak na silniku. Mała jednostka energicznie bierze się do roboty już od niskich obrotów i ładnie „ciągnie” bez turbodziury. Według naszych pomiarów Captur przyspiesza od 0 do 100 km/h w 9,2 s, czyli lepiej niż podaje Renault, a subiektywnie czuć, jakby był jeszcze szybszy – z kilku powodów. Przede wszystkim silnik w miarę zwiększania obrotów zaczyna nieprzyjemnie wyć, a nawet rzęzić. Podczas gwałtownego przyspieszania czuć na kierownicy drżenie przednich kół (choć opony zachowują dobrą przyczepność).
Z kolei miękkie zawieszenie powoduje, że nadwozie podczas dynamicznych manewrów intensywnie pracuje. W próbie hamowania Captur mocno „zanurkował”, a koła myszkowały. Auto nie jest ciężkie, bo według naszych pomiarów ten egzemplarz ważył 1333 kg, ale aż 62 proc. tej masy spoczywa na przedniej osi. Żeby zatrzymać się z prędkości 100 km/h, Captur potrzebował z zimnymi hamulcami 39,5 m – raczej słaby wynik, który po rozgrzaniu układu skraca się tylko o pół metra.
Renault Captur TCe 150 EDC - udana dwusprzęgłówka EDC
Sześciobiegowa przekładnia EDC należy do udanych: przytomnie pracuje, trafnie dobiera biegi i zmienia je płynnie, bez szarpnięć. Ruszanie spod świateł odbywa się w Capturze bez irytującej zwłoki w reakcji na gaz, znanej z niektórych DSG w autach Grupy VW. Dlatego też spokojnie można wybaczyć przekładni EDC nieco wolniejsze niż w DSG przełączanie między sprzęgłami podczas rozpędzania. Podsumowując: Capturem z dwusprzęgłowym „automatem” jeździ się płynnie.
Niestety, mniej dopieszczono prowadzenie. Układ kierowniczy jest dość leniwy i gąbczasty, sama kierownica – ponadprzeciętnie duża i pochylona trochę jak w dostawczaku. Do tego miękkie zawieszenie, które znośnie filtruje pofalowania jezdni i cicho pracuje, ale „potyka się” o krótkie, szybko następujące po sobie nierówności, z równowagi wybijają je też torowiska. Wobec 150 koni w małym crossoverze życzylibyśmy sobie układu jezdnego, który mocniej „wiązałby” samochód z jezdnią. W rezultacie nie korzysta się z potencjału żywiołowego silnika, jeździ raczej spokojnie i też mocno zwalnia przed zakrętami. Ale nawet w czasie defensywnej jazdy apetyt silnika na paliwo pozostaje spory – średnio w teście Captur zużył 7,2 l/100 km.
Renault Captur TCe 150 EDC - naszym zdaniem
Za Capturem TCe 150 EDC przemawiają żywiołowy silnik i dobrze zgrana przekładnia. Jednak temperament napędu przerasta możliwości układu jezdnego. Niestety, to jedyna wersja Captura z „automatem”. Kto może się bez niego obyć bez żalu, niech pozostanie przy słabszych wersjach.
Renault Captur TCe 150 EDC - to nam się podoba
- Imponujący stosunek wielkości nadwozia do przestrzeni w kabinie
- Dobrze zgrane silnik i skrzynia biegów
Renault Captur TCe 150 EDC - to nam się nie podoba
- Nieprecyzyjny układ kierowniczy
- Miękkie, ale nie zawsze komfortowo pracujące zawieszenie
- Słabe hamulce
Renault Captur TCe 150 EDC - wymiary nadwozia i wnętrza
Renault Captur TCe 150 EDC - wyniki testu
0-50 km/h | 3,6 s |
0-100 km/h | 9,2 s |
0-130 km/h | 14,6 s |
60-100 km/h | 4,8 s (aut.) |
80-120 km/h | 6,0 s (aut.) |
Masa własna/ładow. | 1333/411 kg |
Rozdział masy (przód/tył) | 62/38 proc. |
Średnica zawracania (lewo/prawo) | 11,1/11,4 m |
Droga hamowania 100-0 km/h (hamulce zimne) | 39,5 m |
Droga hamowania 100-0 km/h (hamulce gorące) | 39,0 m |
Hałas w kabinie przy 50 km/h | 57 dB (A) |
przy 100 km/h | 66 dB (A) |
przy 130 km/h | 70 dB (A) |
Spalanie testowe (95 okt.) | 7,2 l/100 km |
Zasięg | 625 km |
Renault Captur TCe 150 EDC - dane techniczne
Silnik: typ/cylindry/zawory | t.benz./R4/16 |
Ustawienie silnika | poprzecznie z przodu |
Zasilanie/napęd rozrządu | wtrysk bezpośredni/łańcuch |
Pojemność skokowa (cm3) | 1333 |
Moc silnika (KM/obr./min) | 150/5000 |
Maks. mom. (Nm/obr./min) | 250/1700 |
0-100 km/h (s) | 9,5 |
V maks. (km/h) | 210 |
Srednie spalanie (l/100 km) | 6,4-6,6 |
Emisja CO2 (g/km) | 146-151 |
Skrzynia biegów | aut. 2-sprzęgł. 6b. |
Napęd | przedni |
Marka i model opon test. auta | Continental ContiEcoContact5 |
Rozmiar opon test. auta | 205/55 R 17 |
Pojemność bagażnika (l) | 377-1235 |
Pojemność zbiornika paliwa (l) | 45 |
Renault Captur TCe 150 EDC - wyposażenie
Wersja | Red Edition* |
Reflektory LED | S |
Dach panoramiczny | 2500 zł |
Kluczyk zbliżeniowy | S |
Głośniki Bose | 2000 zł |
Podgrzewane fotele | 1000 zł |
Easy Park Assist z kamerą | 3000 zł (pakiet Techno) |
Czujnik martwego pola | 3000 zł (pakiet Techno) |
Lakier metalik | 2400 zł |
17-cal. alufelgi | S |
Renault Captur TCe 150 EDC - ceny i gwarancja
Cena podst. testowanej wersji | 90 400 zł* |
Gwarancja mechaniczna | 2 lata |
Gwarancja perforacyjna | 12 lat |
Przeglądy | co 30 tys. km/2 lata |
Cena testowanego auta | 101 300 zł* |
*Testowany egzemplarz był w limitowanej, niedostępnej już wersji S-Edition. Aktualnie oferowana Red Edition ma to samo wyposażenie, różni się tylko kolorystyką
W 2018 r. w Polsce zarejestrowano aż 3960 nowych Capturów.
Zawieszenie Captura cicho pracuje i ma miękką charakterystykę. Krótkie nierówności i torowiska mocno przenikają do kabiny.
Captur ma tylko 4,12 m długości – niewiele więcej niż typowe samochody segmentu B. Dzięki temu łatwo nim zaparkować.
Testowany egzemplarz był w limitowanej, niedostępnej już wersji S-Edition. Aktualnie oferowana Red Edition ma to samo wyposażenie, różni się tylko kolorystyką – niebieski lakier nie jest w niej dostępny.
Progi są osłonięte przez drzwi, ale mimo to trochę kurzu zbiera się na dolnej uszczelce – małe ryzyko ubrudzenia spodni przy wsiadaniu zostaje.
Kanapę można przesuwać też od strony bagażnika. Pojemność: 377-1235 l.
Obszerne fotele, estetycznie wykonane, z wyszukaną tapicerką. Mogłyby tylko lepiej trzymać po bokach.
Przesuwana kanapa (zakres 14,5 cm) z wysoko umieszczonym siedziskiem.
Dorośli podróżują w wygodnej pozycji, ale oczywiście tylko, kiedy kanapa jest odsunięta do tyłu.
Plastiki o przeciętnej jakości. Kierownica jest nienaturalnie duża i dziwnie pochylona, denerwują też blisko siebie ustawione pedały. System multimedialny zawiesił się kilkakrotnie podczas testu. Plus za klasyczne pokrętło do regulacji podświetlenia instrumentów.
Zamiast schowka jest szuflada, prawie w formacie A4. Żeby ją jednak całkowicie wysunąć, pasażer musi wysiąść.
Mały schowek na rzadziej używane drobiazgi – na szczycie deski rozdzielczej.