Nasz długodystansowy test pięciodrzwiowej Skody Citigo zaczynamy przy stanie licznika wskazującym dokładnie 2221 km przebiegu. Będziemy specjalnie dla naszych użytkowników sprawdzać, czy samochód ten ma szansę podbić serca Polaków, podobnie jak zrobiły to starsze i większe siostry - Fabia i Octavia.

Egzemplarz, który dostaliśmy do testów, to jeden z pierwszych w Polsce modeli z dodatkową parą drzwi z tyłu, co dodaje niedużej Skodzie praktyczności, ułatwiając zajmowanie miejsc na tylnej kanapie. To okazuje się szczególnie przydatne, kiedy trzeba tam zamontować fotelik i umieścić w nim dziecko.

Podstawowa wersja Skody Citigo w wersji trzydrzwiowej kosztuje ok. 29 tys. złotych. Dodatkowa para drzwi w najuboższej odmianie podnosi cenę do 31,7 tys. złotych, co może zwiastować Skodzie Citigo sporą popularność. Skąd taka cena? Powodów jest wiele. Jednym z nich jest fakt, że Citigo powstało jako wspólny model, bliźniaczy z Volkswagenem Up oraz Seatem Mii. Pod maską pracują nieduże silniki o trzech cylindrach, w kabinie i w bagażniku mamy sporo odsłoniętej blachy i wszystko jest raczej podporządkowane użyteczności i prostocie. Zgodnie z filozofią Skody - "simply clever".

Spieszę jednak podkreślić, że mimo budżetowego charakteru Skody Citigo, nie czuć żadnej "tandety". Wręcz przeciwnie. Projektanci stanęli na wysokości zadania, opracowując samochód tani, ale nie sprawiający wrażenia taniości. To duży plus Skody.

Skoda Citigo Foto: Onet.pl
Skoda Citigo

Nasza Skoda to najbogatsza wersja Elegance, która została doposażona w kilka dodatkowych opcji, które wywindowały cenę o jakieś 11 tys. złotych. Co znalazło się w pakiecie? Mamy przede wszystkim jasną tapicerkę, która moim zdaniem nie jest najlepszym wyborem dla kogoś, kto nie lubi spędzać czasu na czyszczeniu wnętrza. To się będzie po prostu brudzić, a standardowa czarna deska rozdzielcza wcale źle nie wygląda.

W opcji mamy tu też manualną klimatyzację, zintegrowaną nawigację umieszczaną na zdejmowanym uchwycie pośrodku deski rozdzielczej, tempomat, szklany otwierany dach, skórzaną wygodną kierownicę i gałkę zmiany biegów, dodatkowe głośniki z tyłu, podgrzewane fotele przednie, pakiet na bezdroża oraz system zapobiegający zderzeniu przy prędkościach do 30 km/h. Uff, jest tego trochę.

Zobacz też naszą relację z pierwszej jazdy Skodą Citigo:

Już wiem, że gdybym miał ograniczony budżet, zrezygnowałbym pewnie z nawigacji - teraz nawet telefony mają odpowiednie oprogramowanie, szklanego dachu, tempomatu i oczywiście jasnej tapicerki - skądinąd prezentującej się nadzwyczaj dobrze. Zostawiłbym podgrzewanie foteli, co jest nieocenione jesienią i zimą, skórzaną kierownicę, bo jest bardzo wygodna, klimatyzację i system zapobiegania kolizjom.

Producent reklamuje Skodę Citigo jako przestronną. Jak to się ma do rzeczywistości? Szczerze powiem, że byłem zaskoczony tym, ile miejsca oferuje ten samochód, szczególnie z przodu. Choć i na tylnych fotelach dwie osoby zasiądą w całkiem przyzwoitych warunkach. Jeszcze większym zaskoczeniem był jednak bagażnik. 251 litrów to wynik godny auta o klasę większego. Podłoga kufra umieszczona jest nisko, a pod nią znalazło się jeszcze miejsce na dojazdowe koło zapasowe. Po prostu mistrzostwo w dziedzinie maksymalnego wykorzystania przestrzeni w małym miejskim aucie.

A co mamy pod maską? Testowana Skoda Citigo napędzana jest mocniejszą wersją 1-litrowego silnika, który za pomocą trzech cylindrów generuje 75 KM mocy. No i właśnie, niby trzy cylindry, a kultura pracy tej jednostki zasługuje na dużą pochwałę. Silnik pracuje cicho i przyjemnie, na postoju nie odczuwa się żadnych dodatkowych drgań, a przy spokojnej jeździe niemal go nie słychać.

Jeśli chodzi o osiągi, to są one na bardzo przyzwoitym poziomie, zupełnie wystarczającym do codziennych podróży po mieście. Niebawem sprawdzimy Citigo również w trasie, żeby przekonać się, czy nowy model Skody nadaje się do wakacyjnych wojaży.

Skoda Citigo Foto: Onet.pl
Skoda Citigo

Silnik zaskoczył mnie jeszcze jednym. Zużyciem paliwa. Przeważnie jest bowiem tak, że chcąc poznać spalanie danego auta, wystarczy spojrzeć do katalogu i do tej wartości dodać co najmniej 1 litr, czasem więcej. Tymczasem tutaj dane katalogowe są wręcz zawyżone! Właśnie tak.

Według "fabryki" Citigo w tej wersji ma spalać 4,0 l/100 km w trasie, 4,7 l/100 km w cyklu mieszanym i 5,9 l/100 km w mieście. Póki co Citigo użytkowana jest głównie w mieście, przeważnie w godzinach szczytu, na jednorazowym dystansie od 15 do 20 km. I tu komputer pokładowy pokazuje wyniki od 4,7 do maksymalnie 5,5 l/100 km przy włączonej klimatyzacji i wzmożonym ruchu. Wynik zbliżony do 6 l/100 km "udało" mi się uzyskać dopiero przy naprawdę dynamicznej jeździe i dodatkowo czerwonej fali na sygnalizatorach ulicznych.

Nie mogę się doczekać wyników w trasie. Czy będą niższe od fabrycznych, takie same, a może wyższe?

Póki co nie mogę nadziwić się, jak duże zainteresowanie wzbudza ten samochód na polskich drogach. Po części jest zasługa ładnego zielonego koloru, po części faktu, że to nowy model na rynku. Ale nie tylko. Samochód jest moim zdaniem po prostu ładny, choć zdaję sobie sprawę, że to bardzo subiektywne odczucie. Wiele osób zaczepia mnie pytając "co to za ładne auto i ile kosztuje". Za każdym razem udzielając odpowiedzi, pokazując przy tym wnętrze i duży bagażnik, obserwuję zaskoczenie połączone z uznaniem, że to naprawdę dobra cena za takie auto. A co do bagażnika, to nie spodziewali się, że jest tak duży…

Niebawem na łamach serwisu moto.onet.pl kolejna odsłona naszego redakcyjnego testu Skody Citigo, w którym sprawdzimy, jak czeskie "wozidełko" sprawdza się w dalszej podróży.